Polska gra w drugiej dywizji mistrzostw Europy, za rywali ma Czechy (porażka 14:19), Holandię, Szwajcarię, Portugalię i Mołdawię.
Ten ostani rywal przyjechał do Gdańska w krajowym składzie, czyli z zawodnikami grającymi w lidze mołdawskiej. Zabrakło największych gwiazd, grających w Walii, Francji czy Rosji.
Stało się jasne, że w tej sytuacji więcej szans na zwycięstwo mają Polacy, którzy zagrali w najsilnieszym składzie.
- Na zgrupowaniu pojawili się prawie wszyscy zawodnicy powołani z Francji. Od dłuższego czasu na boisku mamy najmocniejszy skład. Wszystko dobrze też wyglądało na treningach, więc jestem dobrej myśli - mówił przed sobotnim spotkaniem Stanisław Więciorek, trener polskiej reprezentacji.
Do tej pory Polska z Mołdawią rozegrała 9 meczów: 3 zwycięstwa, 1 remis, 5 porażek, bilans 175-218. Była więc szansa na poprawienie statystyk.
Polacy rozpoczęli znakomicie, już w 3. minucie po karnym kopniętym przez Wojciecha Piotrowicza było 3:0. Kilka minut później dzięki przyłożeniu Mateusza Plichty oraz podwyższeniu Piotrowicza w 12. minucie prowadziliśmy już 10:0.
Niestety biało-czerwoni po świetnym początku oddali inicjatywę, niewiele brakowało a straciliby punkty. Udało się przetrzymać napór gości.
- Rugby to taka dyscyplina, w której nie można okazywać słabości, nawet jak bardzo boli i brakuje tchu - zaznacza Tomasz Rokicki, reprezentant Polski. - U nas nie ma udawania, jak to czasem się dzieje w piłce nożnej.
Rugbiści schodzą z boiska tylko w ostateczności. Tak było niestety w przypadku Piotrowicza, najskuteczniejszego w polskiej ekipie. W 18. minucie przy jednej z akcji mołdawian upadł na murawę, wykrzywił twarz w grymasie bólu i złapał się za kolano. Przy pomocy dwóch osób opuścił boisko, na które już nie powrócił.
Biało-czerwoni mieli swoje szanse na kolejne punkty, ale dwukrotnie w dogodnych sytuacjach gubili piłkę.
Niewiele zmieniło się w drugiej połowie. Wynik spotkania w 68. minucie ustalił po skutecznym rzucie karnym Jędrzej Nowicki.
Rugbiści to twardzi ludzie, pogoda nie ma dla nich większego znaczenia. Ale zimno i padający deszcz wpłynął zapewne na kibiców, którzy niezbyt licznie odwiedzili stadion przy ul. Traugutta. A szkoda, bo od sędziego Paulo Duarte z Portugalii otrzymali prezent: 15 minut dodatkowego czasu gry.
Mecz rugby trwa 80 minut (2x40 minut). Portugalczyk pierwszą połowę przedłużył aż o dziesięć minut Dziwne, zważywszy, że na boisku - poza kontuzją Piotrowicza - nie działo się nic takiego, co upoważniałoby do przedłużenia tej części gry aż o tyle. W drugiej połowie sędzia Duarte dołożył jeszcze pięć minut. Dodatkowy kwadrans w meczu rugby to niespotykana sytuacja.
- Może sędziemu na gdańskim stadionie tak bardzo podobało - żartowali niektórzy z obecnych na meczu kibiców.
W marcu 2018 roku reprezentację Polski czekają jeszcze trzy mecze: wyjazdowe z Holandią (3 marca) i Szwajcarią (17 marca) oraz u siebie z Portugalią (24 marca). Wtedy będziemy wiedzieć, czy biało-czerwoni zostają w Rugby Europe a może awansują o szczebel wyżej, czyli do Europe Championship albo spadną do Europe Conference.
Polska - Mołdawia 13:0 (10:0)
Punkty: Wojciech Piotrowicz 5, Mateusz Plichta 5, Jędrzej Nowicki 3
Żółta kartka: Radu Cebotari (Mołdawia).
Skład Polski: Marcin Wilczuk (54 Grzegorz Janiec), Kamil Bobryk (65 Adrian Ignaczak), Radosław Bysewski (67 Sebastian Kostałkowski), Stanisław Powała-Niedźwiecki (67 Marek Mirosz), Mateusz Bartoszek, Aleksander Nowicki, Marek Płonka Jr. (65 Piotr Wiśniewski), Piotr Zeszutek (kapitan) - Mateusz Plichta (59 Jakub Bobruk) - Wojciech Piotrowicz (19 Jędrzej Nowicki) - Tomasz Rokicki, Daniel Gdula, Kevin Bracik, Szymon Sirocki - Przemysław Rajewski (46 Grzegorz Szczepański).