To reakcja na zachowanie grupy przeszło dwudziestu osób, które we wtorek 29 marca, przyszły na cmentarz wojenny Armii Czerwonej w Gdańsku. Stały tuż przy bramie wjazdowej, rozdawały ulotki informujące o gwałtach i zbrodniach radzieckich popełnianych w Gdańsku wiosną 1945 r. Gdy delegacja władz miejskich i wojewódzkich składała kwiaty na cmentarzu - zebrani przy bramie skandowali “Raz sierpem, raz młotem - czerwoną hołotę”. Jedną z najgłośniejszych była Anna Kołakowska, gdańska radna PiS.
- Byłam zażenowana - mówi Hanna Śliwa-Wielesiuk. - Nie wolno zachowywać się w ten sposób. Dokąd zajdziemy bez minimum zdrowego rozsądku i przyzwoitości? Wszyscy wiemy, co dla wielu Polaków oznaczało w tamtych czasach wejście Armii Czerwonej, ale to dzisiaj nikogo nie upoważnia do robienia hucpy na cmentarzu. Protestować można w inny sposób i gdzie indziej.
Prawda życia, prawda śmierci
Hanna Śliwa-Wielesiuk jest wnuczką oficera Policji Państwowej ze Zblewa na Kociewiu, który we wrześniu 1939 r. znalazł się na kresach Rzeczpospolitej, gdzie Sowieci wzięli go do niewoli. Jego szczątki znaleziono w jednym z katyńskich dołów śmierci.
- Jeżdżę do Rosji na groby, jeżdżą członkowie naszego stowarzyszenia, i to nie tylko na uroczystości - mówi prezes Śliwa-Wielesiuk. - I co mogę powiedzieć? Że Rosjanie dbają o te polskie cmentarze. Ktoś kosi trawę, dba by alejki nie zarastały zielskiem. Warto o tym wiedzieć i to szanować. W stosunkach międzynarodowych obowiązuje zasada wzajemności. Jeśli Polacy nie będą umieli szanować na swojej ziemi radzieckich cmentarzy, to Rosjanie w końcu przestaną szanować groby naszych bliskich. I co wtedy powiedzą, ci którzy rozrabiają? Że uczcili w ten sposób pomordowanych w Katyniu?
Delegacja samorządu wojewódzkiego i miasta Gdańska złożyła kwiaty z okazji 71. rocznicy tzw. powrotu Gdańska do Macierzy, co de facto w marcu 1945 r. oznaczało zdobycie przez Sowietów niemieckiego Gdańska, którego broniły oddziały wierne Hitlerowi. Dzięki temu, 29 marca 1945 r., oddział polskich żołnierzy mógł zawiesić na Dworze Artusa biało-czerwoną flagę.
Wśród składających kwiaty we wtorek był konsul Siergiej Siemionow z Konsulatu Generalnego Federacji Rosyjskiej w Gdańsku: - Ja rozumiem, że jest demokracja, więc każdy może myśleć, co chce i to manifestować. Kto chce, ma prawo krzyczeć... Ale na cmentarzu po prostu nie wypada. Ci ludzie tego nie rozumieją?
Czerwona hołota - czyli kto
- Czułem się dziwnie słysząc te okrzyki, “Raz sierpem, raz młotem, czerwoną hołotę” - komentuje Bogdan Oleszek. - Kto niby jest tą czerwoną hołotą? Mój ojciec siedział za udział w AK, ja byłem w antypeerelowskiej opozycji. Obok mnie kwiaty składał Grzegorz Grzelak, który za czasów komuny ze swoimi kolegami o mały włos nie wysadził w powietrze tego pomnika Armii Czerwonej. Ale to była inna epoka. Mnie nie trzeba tłumaczyć, że przeszłość była dla nas trudna i nierzadko tragiczna. Dziś jednak trzeba w sposób odpowiedzialny podchodzić do rzeczywistości. Odwaga ludzi, którzy teraz krzyczą jest naprawdę tania.
Średnia wieku protestujących przy bramie cmentarza przekraczała trzydziestkę. Było wśród nich m.in. kilku członków Stowarzyszenia Republikanie.
Radna Kołakowska mówiła, że to wstyd, by w wolnej Polsce przedstawiciele władz składali kwiaty na grobach okupantów. Szczególnie takich, którzy w 1945 r. w Gdańsku gwałcili kobiety, mordowali i podpalali domy. Na pytanie, czy wie, że miasto było wtedy całkowicie niemieckie i opanowane przez nazistów i Rosjanie mścili się za wcześniejsze zbrodnie hitlerowskie w ZSRR - radna Kołakowska odparła, że Polacy byli traktowani podobnie albo nawet gorzej niż Niemcy. Jako przykład przywoływała losy żołnierzy podziemia niepodległościowego.
A kto to jest ta “czerwona hołota”?
- Ci, którzy jako przedstawiciele gdańszczan złożyli tutaj kwiaty - odparła Kołakowska.