Pediatra alarmuje: Rodzice leczą dzieci u dra Google!

- Dzieci chorują coraz bardziej nietypowo, a wynika to z wielu czynników, choćby nadmiernej podaży antybiotyków - mówi dr Tomasz Sławatyniec pediatra, specjalista chorób płuc. - Jeśli do tego dojdzie brak szczepień obowiązkowych i „leczenie” przez rodziców np. preparatami homeopatycznymi, sytuacja może mieć dramatyczne skutki dla ciężko chorych dzieci.
17.02.2016
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl

Dr Tomasz Sławatyniec: - Część rodziców próbuje „leczyć” dzieci według „wiedzy” zdobytej w internecie lub w wyniku wymiany opinii z innymi matkami.

Odmowa przez rodziców obowiązkowych szczepień dzieci, zalecanych przez Ministra Zdrowia, to gorący temat już od lat. Doszło do niego nowe zjawisko: rodzice „leczą” dzieci własnymi metodami i kwestionują zalecenia lekarzy. Temat wywołał niedawno dr Tomasz Sławatyniec, dyrektor Szpitala Dziecięcego „Polanki” im. Macieja Płażyńskiego w Gdańsku, umieszczając prywatny - jak podkreśla - wpis na Facebooku o coraz częstszych sytuacjach narażania dzieci przez rodziców na niebezpieczeństwo:

Tomasz Sławatyniec

W ostatnich dniach przyjęliśmy do Szpitala Pediatrycznego „Polanki” w Gdańsku kilkoro małych dzieci z ciężkimi infekcjami.Wszystkie te dzieci decyzją rodziców były nieszczepione! Nawet na szczepienia obowiązkowe! Co gorsza, pojawia się kolejna niebezpieczna praktyka rodziców, którzy nie wyrażają zgody na ordynowane w szpitalu leki (dzieci wcześniej były „leczone” homeopatycznie), co może mieć dramatyczne skutki dla ich naprawdę ciężko chorych dzieci. To próba zwrócenia uwagi na jakże istotny problem i dlatego prośba o udostępnienie moich refleksji.

Alicja Katarzyńska: Czy sytuacja, którą opisał pan na portalu społecznościowym, to ewenement czy coraz częstsze zjawisko, któremu trzeba przeciwdziałać?

dr Tomasz Sławatyniec: - Pracuję jako lekarz pediatra i specjalista chorób płuc już ponad 30 lat. Mam doświadczenia zarówno z poziomu podstawowej opieki zdrowotnej, jak i kliniki czy szpitala specjalistycznego. Także z wieloletniej praktyki prywatnej. Obserwuję, jak na przestrzeni lat wzrasta świadomość rodziców, ale niestety równocześnie coraz częściej widzę, jak niebezpiecznie część z nich próbuje „leczyć” dzieci według „wiedzy” zdobytej w internecie lub w wyniku wymiany opinii z innymi matkami.

To skutek spadku zaufania do lekarzy?

- Nie sądzę, ale gdzieś jednak jest granica decyzji terapeutycznej, za którą prawnie odpowiada ostatecznie lekarz. Dzieci chorują coraz bardziej nietypowo, a wynika to z wielu czynników, choćby nadmiernej podaży antybiotyków. Dlatego też i w pediatrii musimy myśleć o tzw. medycynie spersonalizowanej, nie ma bowiem dzieci identycznie chorujących na tę samą chorobę. Dzieci mają różny poziom odporności, wrażliwości na leki itd. Oczywiście, mamy określone standardy postępowania z pacjentem chorym na daną jednostkę chorobową, ale staramy się, zwłaszcza w szpitalu, na każdego patrzeć indywidualnie, dobierając najwłaściwszą diagnostykę i terapię. I tu potrzebne jest pełne zaufanie rodziców, a buduje się je zawsze w trakcie spokojnej, rzeczowej rozmowy. Trzeba cierpliwie wytłumaczyć, dlaczego zlecamy właśnie takie badania, jak interpretujemy ich wyniki, a w końcu - dlaczego wybieramy określony sposób leczenia. Moim zdaniem, nie można akceptować na oddziale szpitalnym sytuacji opisanej przeze mnie na Facebooku, kiedy matka nie wyraża zgody na podanie zaleconych leków. Tym bardziej że decyzję bardzo często, a praktycznie zawsze podejmuje konsylium lekarskie, starając się wybrać najskuteczniejszą terapię zgodną z najlepszą wiedzą medyczną.

Czy nieszczepienie dzieci - przede wszystkim na szczepienia obowiązkowe, ale też np. przeciw grypie - miało wpływ na to, że dzieci trafiły z infekcjami do szpitala? Przechodziły je ciężej?

- Nie można tego stwierdzić jednoznacznie, natomiast dowiedziono i potwierdzono licznymi badaniami klinicznymi, że dzieci nieszczepione mają ogólnie obniżoną odporność, a na pewno zupełnie nie są chronione przed infekcją wywołaną przez patogen, przeciwko któremu dziecko nie zostało zaszczepione. Muszę wyraźnie zaakcentować, że obserwujemy coraz więcej zachorowań np. na koklusz, który jest wyjątkowo groźny dla najmłodszych dzieci, czasami stanowi dla nich wręcz śmiertelne zagrożenie. A przecież szczepienie przeciwko kokluszowi jest w obowiązkowym kalendarzu szczepień, akcie prawnym wydanym przez Ministra Zdrowia.

Trudno zrozumieć fakt, że rodzice szukają w szpitalu pomocy dla dziecka, a jednocześnie nie wyrażają zgody na prowadzenie terapii.

- Musiałaby pani spytać o to rodziców. Jeszcze raz powtórzę: my, lekarze, oczekujemy od rodziców pełnego zaufania do stosowanej przez nas diagnostyki i terapii. Można by przytoczyć tu - wszakże to szpital pediatryczny - wiersz Juliana Tuwima „Wszyscy dla wszystkich”. Niech każdy robi to, czego się nauczył, co umie wykonywać najlepiej. Lekarz kończy sześcioletnie studia, jedne z najtrudniejszych, potem odbywa kolejne staże, zdobywa kolejne specjalizacje, a wreszcie ma obowiązek ustawicznego dokształcania, co jest weryfikowane przez izby lekarskie. W naszym szpitalu pracują lekarze nie tylko z jedną, ale dwoma i często trzema specjalizacjami, nadzwyczaj doświadczeni. Dlatego też oczekujemy od rodziców pełnego zaufania. Tym bardziej że Szpital Dziecięcy „Polanki” im. Macieja Płażyńskiego w Gdańsku ponownie uzyskał w styczniu 2016 roku certyfikat jakości przyznany przez Ministra Zdrowia, po wizytacji akredytacyjnej pracowników Centrum Monitorowania Jakości w Ochronie Zdrowia w Krakowie. Mamy również certyfikat ISO 9001, co potwierdza, że w szpitalu działają określone, bardzo rygorystyczne procedury, co w efekcie ma zapewnić najwyższy poziom jakości świadczonych usług, ale przede wszystkim bezpieczeństwo małego pacjenta.

Co lekarz może zrobić w sytuacji, kiedy matka nie godzi się na proponowane leczenie?

- Oczywiście w ekstremalnej sytuacji szpital może wystąpić do sądu, który wyda stosowną decyzję umożliwiającą lekarzowi wdrożenie terapii, nawet przy braku zgody rodziców, ale przecież nie chcemy doprowadzać do takiego stanu. Zawsze staramy się przedstawić rzeczowe argumenty i w zdecydowanej większości sytuacji przynosi to zmianę nastawienia rodziców. Oczekujemy jednak, że rodzice będą partnerami dla personelu medycznego i będą rozumieli, że skuteczność leczenia właśnie od wzajemnego zaufania w sposób bardzo istotny zależy.

Czy leczenie homeopatyczne dziecka jest skuteczne w przypadku cięższej infekcji, np. przy zapaleniu oskrzeli, płuc?

- Na temat homeopatii i jej skuteczności nie będę się wypowiadał. Lekarz zobowiązany jest do stosowania produktów leczniczych zarejestrowanych i dopuszczonych do obrotu na terenie Polski oraz Unii Europejskiej. Jedno jest pewne: mamy coraz więcej przykładów na to, że przy istotnie wzrastającej złożoności przebiegu wielu chorób sama homeopatia nie wystarcza i do szpitala trafiają dzieci w ciężkim stanie, które wymagają później terapii złożonej, bardziej kosztownej. A ta złożoność i konieczność zastosowania większej ilości leków nie pozostaje bez wpływu na przebieg rekonwalescencji dziecka i jego zdrowienia. O tym rodzice również powinni wiedzieć i muszą być świadomi, jaką cenę może zapłacić dziecko za ich wcześniejsze decyzje.

Mamy sezon grypowy, media piszą o kolejnych „ofiarach”. Czy w szpitalu dziecięcym to czas podwyższonej czujności?

- Zachorowania na grypę to nie są z perspektywy szpitala pediatrycznego istotne ilościowo infekcje. Mamy zdecydowanie większe problemy z innymi patogenami, choćby wirusem RSV czy infekcjami bakteryjnymi (pneumokoki, meningokoki), a także wywoływanymi przez Mycoplasma pneumoniae. Natomiast na pewno szczepienia przeciw grypie są ważne w zapobieganiu tej chorobie, szczególnie dlatego, że przygotowywane są w sposób celowany, na konkretną odmianę wirusa. Pamiętajmy też, że o rozpoznaniu grypy możemy mówić wyłącznie wtedy, gdy jest to potwierdzone badaniem wirusologicznym. Wydaje się, że często rozpoznajemy tę chorobę na wyrost, myląc ją z innymi infekcjami wirusowymi.

TV

Uniwersytet WSB Merito ma nowy kampus