• Start
  • Wiadomości
  • Paweł Adamowicz w Sopocie: “Ucho Prezesa”, Kurski i koszty reformy oświaty

Paweł Adamowicz w Sopocie: “Ucho Prezesa”, Kurski i koszty reformy oświaty

Na spotkanie Sopockiego Klubu Obywatelskiego przyszło 70 osób. Gościem wydarzenia był prezydent Gdańska Paweł Adamowicz. Temat: “Jak nie samorząd, to co?”. Wszystko w atmosferze troski o przyszłość kraju pod rządami PiS. Jedynie przedstawiciela “mediów narodowych” interesowało coś innego, czym wywołał konsternację i oburzenie, a następnie słowa krytyki pod adresem Jacka Kurskiego i TVP.
12.04.2017
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl

Prezydent Paweł Adamowicz kilka razy podkreślał, że nie chce rozmawiać z TVP, ale dziennikarz nie odpuszczał - co uczestnicy spotkania uznali za brak kultury osobistej

Spotkanie odbyło się we wtorek, 11 kwietnia wieczorem, w sopockiej restauracji “Harnaś”. Mówiono przede wszystkim o tym, że Polska krok po kroku staje się - jak na standardy zachodnie -  krajem nienormalnym i co robić, żeby się temu przeciwstawić.

- Przykład? Bardzo proszę, z mojej branży - stwierdził Paweł Adamowicz. - Konferencja o Trybunale Konstytucyjnym. Prokurator rejonowa umorzyła postępowanie z powodu braku znamion przestępstwa. Przypominam: Trybunał Konstytucyjny jest organem konstytucyjnym, prezes tego trybunału, sędziowie, przyjeżdżają na konferencję, Miasto Gdańsk wsparło tę konferencję w kwocie 11 tysięcy złotych i wobec tego jest postępowanie, bo jakiś obywatel o autorytarnej mentalności złożył zawiadomienie (o podejrzeniu popełnienia przestępstwa - przyp. red.) i oczywiście prokurator to umorzył, ale prokurator wyższego szczebla nakazał dalej tę sprawę drążyć. I oczywiście jest marnowany czas tej pani prokurator, mój czas jest marnowany, ale i wielu innych osób. Czy to jest przykład normalności kraju? Oczywiście jest to przykład anormalności w kraju i trzeba o tym głośno mówić i nazywać to po imieniu. Ale ta dyspozycyjność prokuratury jeszcze nie jest taka automatyczna, dlatego dobrze mówi Ludwik Dorn, że jeszcze PiS nie osiągnął, nie skonsolidował tej całej władzy, żeby ona działała na zasadzie takiej “samoświadomości”, kiedy człowiekowi się nie mówi jak ma się zachować, ale on już wie, jak ma się zachować. On się wczytuje w “Ucho Prezesa”. On się wsłuchuje w każde jego słowo... i każdy człowiek, na każdym szczeblu wie, jak powinien się zachować, żeby było to mile odczytane przez Prezesa. A propos: oglądacie “Ucho Prezesa”?

Uczestnicy spotkania odpowiedzieli potakując głowami.

- Świetny ostatni odcinek - kontynuował prezydent Adamowicz. - Po prostu rewelacja. Aczkolwiek ten z Rydzykiem wydawał mi się szczytem satyry politycznej. To tyle tytułem wstępu. Bardzo proszę o pytania.

Prezydent Gdańska Paweł Adamowicz jako gość spotkania Sopockiego Klubu Obywatelskiego

Od początku było jasne, że jest to spotkanie dla sopockich sympatyków Platformy Obywatelskiej. Takie wydarzenia odbywają się kilka razy do roku. Wcześniej gośćmi specjalnymi byli m.in. Marek Biernacki czy Katarzyna Hall. Kolejnym gościem, w maju, ma być ex-wiceminister sprawiedliwości w rządzie PO, Borys Budka. Zwykle na te spotkania nie przychodzą ekipy telewizyjne - tym razem była. Dziennikarz wstał w trakcie spotkania, jako jeden z uczestników, przedstawił się - “Radosław Jankowicz, Telewizja Polska” - i zaczął pytać o sprawę oświadczeń majątkowych Pawła Adamowicza, co jak wiadomo, jest przedmiotem postępowania prowadzonego przez prokuraturę i sąd.

Sala zareagowała buczeniem, oklaskami, a następnie głosami oburzenia “Nie na temat”.

- Ja rozumiem, że to nie jest ta konferencja - mówił Jankowicz (do czerwca ub. roku dziennikarz Telewizji Republika) - Ale czy mógłby pan się do tej sprawy ustosunkować? Chodzi mi między innymi o te mieszkania…

- Proszę państwa - odpowiedział Paweł Adamowicz, zwracając się do uczestników spotkania. - Macie właśnie przykład typowej goebbelsowskiej manipulacji. Oczywiście moja wypowiedź też będzie teraz nagrana. Ja już powiedziałem i powiem, że nie będę komentował swojej sprawy do czasu jej zakończenia prawomocnym wyrokiem. Ja jestem niewinny (oklaski sali). Gdyby było tak strasznie, jak pan redaktor powiedział, już dawno Ziobro by mnie zamknął z radością, żeby mnie publicznie sponiewierać. Jak tego nie zrobił, to znaczy że dowody są bardzo wątłe i na tym już, proszę państwa, zakończę, żeby nie mnożyć tych wypowiedzi, bo jak już powiedziałem, nie będę komentować… 

Redaktor Radosław Jankowicz, któremu Jan Kozłowski poradził, by odważnie zabrał się za opisywanie osiągnięć swojego szefa - prezesa TVP, Jacka Kurskiego

Jankowicz nie dawał za wygraną, mimo rosnącego niezadowolenia sali.

- Panie, dostanie pan premię od Kurskiego bardzo dużą - przekonywał Adamowicz reportera TVP. - Kurski już bierze duży kredyt z banku, żeby ratować masę upadłościową telewizji PiS, a więc proszę pana… Niech pan zrobi sobie z panią Strzemieczną spotkanie w telewizji gdańskiej. Tu jest spotkanie Klubu Obywatelskiego, a pan jest najemnym propagandzistą Kurskiego kłamcy. Pan jest kłamca, ja nie będę z panem rozmawiał, rozumie pan?

Uczestnicy spotkania domagali się od Jankowicza, by nie rozbijał spotkania, które jest na inny temat, a jeśli już chce zadawać takie pytania, to powinien skorzystać z oficjalnej drogi - najlepiej za pośrednictwem rzeczniczki prasowej prezydenta Gdańska. Dziennikarz TVP jednak nie odpuszczał. Wówczas Adamowicz - a za nim niemal całą sala - zaczął skandować: “Kaczyński musi odejść! Kaczyński musi odejść! Telewizja kłamie! Telewizja kłamie!”.  

Jan Kozłowski - były prezydent Sopotu, marszałek województwa i europarlamentarzysta - zwrócił się do red. Jankowicza z apelem: - Ja bym proponował, żeby zacząć tę dociekliwość od swojego podwórka. Czy będzie pan tak odważny, by zapytać swojego prezesa, Jacka Kurskiego, jak to się robi, że za 25 tysięcy można kupić piękną leśniczówkę i kilka hektarów wokoło. Każdy z nas by pewnie chętnie taki interes życia zrobił. Druga sprawa, drobniejsza może, ale przypomnę panu, że on jako wicemarszałek kazał kupić samochód służbowy, nowy, a następnie zapakował rodzinę i pojechał sobie na wczasy za granicę. I trzecia sprawa: proszę, by pan pogratulował swojemu prezesowi, że był pierwszym donosicielem na Polskę w Parlamencie Europejskim. Kilka lat temu, za rządów Platformy, kiedy była dyskusja o Węgrzech - że tam właśnie Orban z tą konstytucją kombinuje, i tak dalej - no i wtedy wstał wasz prezes i mówi tak: “Co wy dyskutujecie o Węgrach, zobaczcie co się w Polsce dzieje: tabunami zwalniają dziennikarzy z telewizji, radia i z prasy. A niektórym nawet konfiskują majątek". A wiecie o co chodziło? Że Kurski jako notoryczny kłamca przegrał jakiś proces i miał zapłacić grzywnę, nie wiem 20 czy 30 tysięcy. Ponieważ nigdy nie poddawał się tym orzeczeniom sądowym, bezczelny był, więc komornik chciał mu zlicytować to jego BMW - no i on wtedy nazwał to, że to jest konfiskata majątku dziennikarzy. To jest bezczelność! Dzisiaj ten człowiek ma czelność być szefem telewizji...

Uczestnicy spotkania Sopockiego Klubu Obywatelskiego nie ukrywali, że są mocno zaniepokojeni kierunkiem, w jakim zmierza Polska

PAWEŁ ADAMOWICZ MÓWIŁ RÓWNIEŻ:

O kosztach reformy szkolnictwa:

“Myślę, że te koszty w Sopocie też są. W Gdańsku liczymy je na kilkadziesiąt milionów złotych. Musimy zamknąć kilka szkół. Ja boleję: koło Urzędu Miejskiego jest gimnazjum, gdzie na Euro 2012 za pieniądze miasta i inwestora izraelskiego zbudowane zostało hipernowoczesne boisko - dzisiaj ta szkoła idzie do kasacji. Serce mnie boli, bo ona miała służyć uczniom, a teraz... My ją oczywiście wykorzystamy na jakieś cele samorządowe. Mamy w Gdańsku kilka takich przypadków. Ale pamiętajcie: ja wiem, że pieniądze sa bardzo ważne, ale najważniejszy jest kapitał ludzki. Te nauczycielki i nauczyciele nauczyli się prowadzić skutecznie proces dydaktyczny, wychowawczy.

Dzisiaj to wszystko idzie na śmietnik, dzisiaj to wszystko jest niwelowane. To jest największy problem: w Polsce nie szanuje się ludzkiej pracy, nie szanuje się pracy nauczyciela".

O manipulowaniu przez PiS opinią publiczną:

“To jest taka metoda, właśnie, rzucania podejrzeń. To, co jest metodą manipulacji reżimowej telewizji Kaczyńskiego, całej tej grupy trzymającej władzę, stołki, jest to że oni w sposób umiejętny sączą do umysłów ludzkich kłamstewka, półkłamstewka, podejrzliwość… Działają na najbardziej niskich ludzkich instynktach. Pod tym względem trzeba powiedzieć, że mają - jak na deklarowanych katolików - szatańsko wypracowaną metodę”

O potrzebie odwagi w trudnych czasach:

“W przypadku miast decyduje osobowość, czy temperament prezydenta. Czy on ma coś do powiedzenia w sprawach publicznych, czy jest czystym technokratą. No i niektórzy specjalizują się tylko w jednym. Drudzy - w jednym i w drugim, mówiąc na skróty. Naturalną rzeczą jest, że wobec tego ostrze krytyki, ataku, będzie skierowane wobec tych bardziej wybijających się. I oczywiście jak my z Jackiem (Karnowskim, prezydentem Sopotu - przyp. red.) byliśmy aktywni jako studenci w latach osiemdziesiątych jako studenci w peerelu i organizowaliśmy strajki na Politechnice Gdańskiej, czy na Uniwersytecie Gdańskim, to dla nas również naturalne jest, że teraz również jesteśmy aktywni - nie milczymy. Przepraszam, że to powiem - proszę tego źle nie odebrać - ale sędzia w stanie spoczynku, prawnik z sąsiedniego miasta, milczy. Na pytanie o ograniczenie kadencyjności wójtów, burmistrzów, prezydentów - i to działające wstecz - milczy. Czy nie ma zdania? Ma zdanie, ale nie zabiera głosu... Życie publiczne ma to do siebie, że jeżeli pełnisz funkcję publiczną, nie możesz milczeć (...) Nie można nie mieć opinii jak jesteś radnym, wójtem, burmistrzem, prezydentem”.

O działaniu na rzecz budowy demokratycznego społeczeństwa:

“W kształtowanie postaw demokratycznych trzeba zainwestować dużo czasu, ale też środków publicznych. My niestety - i to dotyczy również samorządu szczebla wojewódzkiego, jak i innych szczebli - skoncentrowaliśmy wysiłek na pozyskiwaniu środków unijnych, na inwestowaniu. Wydawało nam się, że postawy demokratyczne, że trójpodział władzy, że telewizja publiczna, że wszystko to już jest pewne jak amen w pacierzu. Niestety nie jest, jak się okazuje. Można to w ciągu niespełna roku zdemolować, zniszczyć, czego jesteśmy świadkami. Przecież ten pochód PiS-u nie byłby taki ostry, gdyby społeczeństwo było zorganizowane i świadome. Gdyby milion ludzi, sto tysięcy, trzysta... wystąpiło na ulicach Warszawy, Kaczyński by się przestraszył. Ta bierność, ta pasywność, ta obojętność jest jego największym sojusznikiem. Więc jaka powinna być nasza odpowiedź? Ta odpowiedź powinna być dziś, jutro i pojutrze, bo to jest praca u podstaw: każdy prezydent - wasz w Sopocie, ja w Gdańsku i tak dalej - musimy przeznaczyć czas i pieniądze na edukację. Na spotkania obywatelskie, na takie inicjatywy jak wspólne czytanie Konstytucji w Gdańsku. Nawet na tak symboliczne rzeczy, których ludzie oczekują, jak wywieszanie flagi europejskiej w Dzień Europy. Jak słyszę, niektórzy samorządowcy w mniejszych ośrodkach boją się. To jest test na odwagę cywilną, pójście pod prąd… Ustawa (o samorządach - przyp. red.) wyraźnie mówi, że my jesteśmy też od kształtowania świadomości samorządowej. A więc, wobec tego porządna, ludzkim językiem napisana literatura, internet… Trzeba w to włożyć mnóstwo czasu. Dwa lata temu Gdańsk stał się miastem otwartych danych - każdy codziennie może przeczytać na co wydaliśmy właśnie pieniądze z budżetu miasta. 24 godziny online - chodzi o to, że obywatel musi znać fakty, aby być świadomym. Musimy mu dostarczyć przez Internet faktów, bowiem sam budżet to jest dużo cyferek, gruby dokument, ale trzeba pokazać ile kosztuje autobus, ile kosztuje przedszkole, ile kosztuje utrzymanie ucznia w szkole podstawowej czy gimnazjum, ile wynoszą dotacje gminy do subwencji rządowej… Trzeba to umieć przedstawić… I to różnie wychodzi…

Mam też sobie osobiście szereg rzeczy do zarzucenia, aczkolwiek mam też świadomość ile zrobiliśmy. Teraz w Gdańsku odbędzie się drugi rok z rzędu Gdański Tydzień Demokracji - namawiam was, sopocian, również do organizowania takiego tygodnia. Zgromadzenie Ogólne Narodów Zjednoczonych ogłosiło już kilkanaście lat temu, że 16 września to jest Międzynarodowy Dzień Demokracji. Przeczytałem to gdzieś przez przypadek i uznałem, że to jest świetny pretekst by wokół tej daty, przez tydzień zaproszać dzieci, nauczycieli, dorosłych i zachęcić do pogłębionej refleksji. Marzyłoby mi się… W Polsce mamy przeszło 2400 gmin. Oby w każdej był taki Tydzień Demokracji. Oczywiście racja - demokracja musi być nie tylko przez tydzień, natomiast mówię o koncentracji emocji, to też trzeba z emocją opowiadać.

Jak mówi słusznie profesor Prondzyński, socjolog, mój równolatek, część z was doskonale go zna… On to mówi, a ja za nim powtarzam: “Nikt nie rodzi się obywatelem. Nikt nie rodzi się demokratą. Rodzimy się człowiekiem, istotą ludzką, ale to czy będziemy demokratą, czy człowiekiem zorientowanym autorytarnie, to zależy od wychowania, od socjalizacji. I to my za to odpowiadamy”. Przecież przez 27 lat dwadzieścia siedem roczników opuściło gdańskie, sopockie, czy gdyńskie szkoły. Ile tych dzieci przeszło przez prawdziwe lekcje wychowania obywatelskiego? Kto to wie? Nie włożyliśmy w to dość emocji, intensywności, pracy… To, że dwa plus dwa jest cztery i nie może być cztery i pół. Żeby wydać, trzeba wpierw zarobić… Zawsze jak otwieram kolejne boisko, szkołę, most, to nie tylko pamiętam kwotę którą wydaliśmy, ale mówię zawsze: “Kochane dzieci…”- czy tam w zależności jeśli to są dorośli - ”... to dzięki waszym podatkom”. Zawsze tłumaczę, że połowa PIT-u idzie do Warszawy, a druga połowa idzie do budżetu miasta. Każdy włodarz musi o tym mówić do znudzenia. Jeżeli mamy Operę Bałtycką, Filharmonię Bałtycką, to nie możemy tylko powiedzieć, że to jest instytucja samorządu wojewódzkiego. Jak jest otwieranie sezonu, to trzeba mówić: “Kochani, to dzięki wam to może funkcjonować. My z budżetu wydajemy na to 9 milionów złotych, za taką kwotę można zrobić to i to…" Prosze się nie obrazić na tę pedagogikę, ale zgodzicie się ze mną: jak nie będzie pedagogiki, to nie będzie postaw obywatelskich, a jak nie będzie postaw obywatelskich to będzie brak demokracji, no i tyle…

Na Zachodzie, mimo że tam demokracja jest zakorzeniona, przekazywana z dziada pradziada, to jednak tam też się inwestuje spore środki właśnie w takie kształtowanie. Mieszkaniec Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej nie uzyska obywatelstwa, jeśli nie zda egzaminu z języka, nie zda egzaminu z historii, egzaminu z konstytucji, barw narodowych, geografii i tak dalej… Zobaczcie, Amerykanie wiedzą, że aby uzyskać ten paszport amerykański trzeba się trochę spocić, trzeba się postarać… A u nas? Kto dostaje obywatelstwo i robi mu się test z Konstytucji? Ktoś słyszał, żeby w Urzędzie Wojewódzkim były egzaminy? Oczywiście, że nie. W ogóle nikt nie pomyślał… Amerykanie pomyśleli, bo Amerykanie wiedzą, że do demokracji trzeba wychować.



TV

Nowi mieszkańcy na Ujeścisku