- Popełniliśmy za dużo błędów indywidualnych, po których traciliśmy bramki, dlatego musimy skończyć z rozdawaniem prezentów dla rywali - mówił przed meczem w Lubinie pomocnik Lechii Sławomir Peszko.
I z tego zadania podopieczni Adama Owena w pierwszej połowie spotkania przeciwko Zagłębiu wywiązali się niemal w stu procentach. Gdańszczanie mocno skupili się na defensywie, dzięki czemu przez większość czasu gry przed przerwą nie pozwolili gospodarzom na wykreowanie jakiegokolwiek zagrożenia pod bramką Dusana Kuciaka.
Dopiero w 44. minucie biało-zielonym przydarzyła się pomyłka, kiedy po dośrodkowaniu Adama Matuszczyka niedobrze interweniował Gerson, przez co jedyny celny strzał w pierwszej połowie mógł oddać Jakub Mares. Na szczęście pomyłkę Brazylijczyka w pełni naprawił Kuciak, który obronił uderzenie głową napastnika Zagłębia.
A co w tym czasie działo się pod bramką drużyny trenera Mariusza Lewandowskiego? Raczej niewiele. Lechiści nie imponowali rozmachem w ataku, przez co oddali zaledwie jeden strzał na bramkę Dominika Hładuna. W dodatku niecelny.
W drugiej połowie obraz gry nie uległ większym zmianom, choć można było zauważyć większą aktywność gdańszczan w ofensywie. W 63. minucie Biało-Zieloni oddali nawet celny strzał za sprawą Flavio Paixao, który jedna bez kłopotów obronił Hładun.
Kolejne minuty meczu w Lubinie nie przyniosły wyczekiwanych zwrotów akcji, w związku z czym także i wynik pozostał bez zmian. Lechia po raz pierwszy w 2018 roku nie straciła gola, ale też po raz kolejny nie sięgnęła po trzy punkty.
Zagłębie Lubin – Lechia Gdańsk 0:0
Zagłębie: Hładun – Czerwiński, Kopacz, Guldan, Balić – Starzyński (77. Matras), Matuszczyk, Tosik (70. Woźniak), Jagiełło, Mazek (68. Moneta) – Mares
Lechia: Kuciak – Nunes, Gerson, Chrzanowski – Stolarski (75. Wojtkowiak), Łukasik, Borysiuk (65. Sławczew), F. Paixao, Mladenović (70. Krasić) – M. Paixao, Peszko
Żółte kartki: Mazek, Matuszczyk, Balić – Chrzanowski
źródło: www.lechia.pl