Felieton Daszczyńskiego: Państwo polskie, Rysiek i ja

Nie mam problemu z „pisowcami” - podobnie jak duża część tych, którzy do partii Jarosława Kaczyńskiego nie należą, ani z nią nie sympatyzują. Proponuję, by uzbroić się w cierpliwość i wykazać więcej wiary w przywiązanie naszego społeczeństwa do wolności i wartości demokratycznych.
29.12.2015
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl

Teren Stoczni Gdańskiej - przedstawienie muzyczne My Naród, które odbyło się 29 sierpnia 2015 r. z okazji 35-lecia podpisania Porozumień Sierpniowych. Na scenie: Jan Pietrzak.

Na Chełmie, gdzie mieszkam, jednym z moich sąsiadów jest Rysiek. Wierzy w spiski wymierzone przeciwko Polsce, ma oko na „żydów” i święte przekonanie, że nowe władze państwowe wreszcie zrobią w kraju „porządek”. Nie ma też wątpliwości, że w Smoleńsku był zamach. Można by sobie kpić, że z tym Smoleńskiem nie dziwota, ale to przecież tylko drobiazg, który nie mówi prawdy o nim jako człowieku. Gdybym wyjeżdżał gdzieś daleko i chciał oddać mieszkanie w opiekę - właśnie Ryśkowi powierzyłbym klucze (choć mam kilku sąsiadów godnych zaufania).

„Pisowskich” znajomych mam jeszcze kilkunastu. Z Piotrkiem Semką chyba się lubimy, a na pewno wzajemnie szanujemy. Mam też „pisowców” w rodzinie i jakoś nie skaczemy sobie do gardeł, a raczej wyściskamy się serdecznie w czasie rzadkich spotkań. Pogadamy sobie od czasu do czasu - oni wiedzą, że na swój sposób obawiam się o Polskę, ja - wiem, że oni też mają swoje obywatelskie troski. Pan Marek, który prowadzi restaurację na gdańskiej starówce i u wejścia zawsze wywiesza biało-czerwoną flagę, wyznał mi ostatnio, że nie podoba mu się to, co teraz robi PiS, ale poczeka jeszcze z oceną, bowiem Kaczyński i jego ludzie chyba nie mają wyboru - być może jednak wszystko prowadzi do jakiegoś pozytywnego dla Polski finału. 

Osobiście nie mam złudzeń, ale też się przyglądam. Co ma być, to będzie. Najlepsze, co może obecnie robić zatroskany obywatel, to nie ulegać klimatowi walki dwóch skłóconych plemion. Logika zimnej wojny domowej jest potwornie dewastująca dla wolnego państwa, o którym tak marzyły pokolenia naszych pradziadków. „Pisowcy” to dla mnie sąsiedzi, znajomi, członkowie rodziny. Być może przejęcie rządów przez ich ukochaną partię jest czymś, co musiało nastąpić, by Polacy przestali dzielić się na dwa wrogie plemiona. By po dekadach rozbicia zaczęli stanowić wspólnotę polityczną. Platforma też była dla wielu ukochana, póki nie stała się irytująca. Bo taka jest logika politycznej gry - i działa to zawsze, bez względu na nazwę partii, która właśnie upaja się władzą. Proces studzenia politycznych namiętności może trwać kilka lat, ale prędzej czy później nastąpi.

Nie będzie łatwo, jednak jestem spokojny o przyszłość - właśnie dlatego, że „pisowcy” to dla mnie Rysiek, Marek, Piotrek, Kazik, Maria. Współobywatele państwa w którym żyję. Jak wszyscy mają swoje śmiesznostki, głupstwa i złudzenia. Ale też - jak wszyscy - mają swoje sumienie, rozum i ograniczoną tolerancję na podłość, paranoję polityczną, złe rządy. Kaczyński i jego ludzie stracą władzę, jeśli przeszarżują. Dla nich samych i dla nas wszystkich byłoby najlepiej, żeby okazali się zaskakująco mądrzy w przemeblowywaniu Polski.

TV

MEVO rozkręca wiosnę. Wsiadaj i jedź: do pracy, na uczelnię, na plażę