- Nie jestem żadnym bohaterem ani mistrzem. Ja po prostu jestem Jurek Górski, który miał w swojej głowie to, co miał i zrobił to, co zrobił, bo bardzo chciał. Chciał wykrzyczeć światu, że jest innym człowiekiem - zaznacza Górski w rozmowie przed pokazem filmu „Najlepszy” w reżyserii Łukasza Palkowskiego w gdańskim Multikinie. I dodaje. - Nie zrobiłem tego dla książki ani nie dla filmu, zrobiłem to dla siebie.
Jest czwartek, 23 listopada, wieczór, tuż przed rozpoczęciem specjalnego zamkniętego pokazu, przeznaczonego dla młodzieży szkolnej i rodziców. Przychodzą tłumy, choć film, zarówno tego dnia, jak i w ciągu następnych, pokazywany jest w gdańskim kinie kilkukrotnie. Chcą zobaczyć słynnego polskiego triathlonistę, mistrza świata w prestiżowym, ale i morderczym, podwójnym Ironmanie (Double Ironman) organizowanym w Stanach Zjednoczonych, w Alabamie.
Górski ukończył triathlon 3 września 1990 r. Przepłynął 7,6 kilometra i pokonał 360 kilometrów na rowerze oraz 84 kilometry biegu z czasem: 24 godzin 47 minut i 46 sekund. Zaledwie siedem lat wcześniej trafił do założonego przez Marka Kotańskiego wrocławskiego Monaru, cztery dni po wyjściu ze szpitala, w którym przeszedł detoks. Po 14 latach brania narkotyków: od kleju, poprzez morfinę po heroinę - której wstrzykiwał 20 centymetrów dziennie - był na skraju śmierci. Ważył 48 kilogramów. Podczas pierwszych treningów w ośrodku nie był w stanie przebiec kilkuset metrów, a co dopiero kilkuset kilometrów.
O tym, jak kilka lat później udało mu się wygrywać maratony, i - przede wszystkim - życie, Górski opowiadał po specjalnym pokazie filmu „Najlepszy”, podczas spotkania zorganizowanego przez Gdańskie Centrum Profilaktyki Uzależnień dla młodzieży, rodziców i nauczycieli. Spotkanie było jednym z elementów akcji „Zażyj wolności”, której triathlonista jest ambasadorem.
- Najważniejsza w życiu jest wolność, która jest wtedy, kiedy sami decydujemy o dobrych i złych sprawach - nie ktoś inny, nie środowisko - tak Górski tłumaczy, dlaczego zgodził się zostać ambasadorem projektu. - Wolność, którą uzyskałem w Monarze, a potem samemu kształtując się na nowo, to jest coś, co pokonało niemoc w moim życiu. Bo kiedy popadłem w szpony narkomanii byłem zniewolony totalnie. Dlatego podkreślam: najważniejsza w życiu człowieka jest wolność. Jak to się zrozumie, to jest łatwiej żyć. Mimo tego, że i tak będziemy dostawać z prawej i z lewej strony, bo w życiu nie ma lekko. Ale czym więcej jest tej wolności w nas, tym większa szansa, że sobie z problemami poradzimy.