Andrzej Bojanowski: - Dla nas, to nie jest duży turniej

Gdańsk jest jednym z czterech miast gospodarzy mistrzostw Europy piłkarzy ręcznych. Mecze w Ergo Arenie odbywać się będą w dniach 16, 18 i 20 stycznia. - Przygotowujemy dodatkowe transporty komunikacji - mówi zastępca prezydenta miasta Andrzej Bojanowski, którego faworytem do złota jest...
14.01.2016
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl

Prof. Janusz Czerwiński, Andrzej Bojanowski, Jerzy Eliasz i Dariusz Michalczewski - organizatorzy i ambasador Euro 2016

Andrzej Bojanowski przez 12 lat grał w piłkę ręczną, wie więc, o co w tej dyscyplinie chodzi. Rozmawiamy w przeddzień Euro 2016 szczypiornistów, m.in. o sprzedaży biletów do Ergo Areny, zagranicznych kibicach, komunikacji miejskiej, szansach Polaków i kandydacie do złotego medalu.

Waldemar Gabis: Zapowiadał Pan, że jeśli bilety na mecze w Gdańsku zostaną sprzedane na poziomie dziewięciu tysięcy, to będzie to mistrzostwo świata.

Andrzej Bojanowski: - Z punktu widzenia frekwencyjnego zdecydowanie tak. Ale zobaczymy, jak to będzie z wypełnieniem hali. Często się zdarza, że sponsorskie bilety są uwalniane w ostatnich dniach przed wydarzeniem i w ostatniej chwili trafiają do sprzedaży.

Na dwa dni przed rozpoczęciem Euro 2016, nie było w sprzedaży już biletów na pierwszy dzień meczowy.

- Tego dnia gra Dania z Rosją. W moim odczuciu będzie to najpiękniejszy mecz w gdańskiej grupie, w której grają jeszcze Węgry i Czarnogóra. Zobaczymy, czy Ergo Arena rzeczywiście się wypełni. Mam nadzieję, że nie będą to zmarnowane pieniądze.

Część biletów została przeznaczona dla dzieci i młodzieży szkolnej.

- Ze Związku Piłki Ręcznej w Polsce otrzymaliśmy łącznie cztery tysiące biletów, z czego czterysta na pierwszy dzień meczowy. My te miejsca na pewno zapełnimy. Gdańszczanie kochają piłkę ręczną. Liczę, że mistrzostwa Europy będą kolejną dźwignią, która pozwoli osiągnąć naszym klubom dobry poziom sportowy a związek zmusi do zreformowania rozgrywek ligowych.

Myśli Pan o wprowadzeniu ligi zawodowej?

- Jak się tego nie zrobi, to zostaną tylko dwie drużyny, czyli Vive Kielce i Wisła Płock. Siatkówka pokazała, że nie ma innej drogi, jak liga zawodowa. Kluby osiągają sukcesy w Europie.

A siatkarze z zagranicy chcą grać w Polsce.

- Dokładnie tak.

W Gdańsku w fazie grupowej grają Duńczycy, wicemistrzowie Europy, którzy są jednym z kandydatów do złotego medalu. Jak duże jest zainteresowanie duńskich kibiców meczami w Ergo Arenie?

- Mamy informację, że na pierwszy mecz sprzedanych zostało dla nich 1800 biletów. Całkiem nieźle sprzedawały się też bilety do Rosji.

W Gdańsku wszystko jest zapięte na ostatni guzik?

- Tak, ale dla nas, to nie jest duży turniej. Fajne wydarzenie, ale imprezy na dziesięć tysięcy osób organizujemy...

… raz w tygodniu.

- (śmiech) sporo. Jeśli gra ekstraklasa piłkarska, to na mecze Lechii przychodzi piętnaście tysięcy osób. Nie mamy z tym żadnego problemu.

Przygotowujecie dodatkowe transporty komunikacji miejskiej dla kibiców wracających po meczach.

- W sobotę, poniedziałek i środę (odpowiednio 16, 18 i 20 stycznia – przyp. red.) udostępnimy dodatkową komunikację tramwajową po meczach wieczornych. Głównym środkiem transportu są kolejki SKM, być może z Gdańska Głównego i Wrzeszcza uruchomimy dodatkowe linie.

Przez dwanaście lat grał Pan w piłkę ręczną, wie więc Pan doskonale o co w tej dyscyplinie chodzi. Jak ocenia Pan szanse Polaków?

- Liczę, że właśnie w Polsce reprezentacja naszego kraju zdobędzie swój pierwszy medal w historii mistrzostw Europy.

Prosiłbym o przedstawienie realnych szans.

- (śmiech) Szczerze, to obawiam się, że miejsca w czwórce nie będzie. Liczę jednak, że realia mogą zostać złamane przez atmosferę. W Krakowie, gdzie grać będą biało-czerwoni, na trybunach zasiądzie 15 tysięcy ludzi, większość Polaków. To będzie dodatkowy ósmy zawodnik. Wierzę w to, że dobrze poprowadzony doping da naszym piłkarzom taki bodziec, że uda się powalczyć o tę czwórkę.

Główny faworyt do złota?

- Duńczycy mogą swoje pokazać, Hiszpanie są w dobrej dyspozycji. Ale jednak Francuzi zagrają najlepiej.

TV

120-letnia kamienica jak nowa