22:18 wygrała w Ergo Arenie Polska ze Szwecją w meczu eliminacyjnym mistrzostw Europy. Nie odrobiła jednak 7-bramkowej straty z pierwszego meczu w Malmoe i zajmuje w tabeli drugie miejsce. Na mistrzostwa pojadą dwa najlepsze zespoły.
Mecze ze Szwedami były przeglądem stanu posiadania polskiej piłki ręcznej. Ze starej, „medalowej” ekipy zostali w podstawowym składzie tylko bramkarz Sławomir Szmal i kołowy Bartosz Jurecki. Wrócili do niego lewy rozgrywający Karol Bielecki i prawoskrzydłowy Patryk Kuchczyński. Lewe skrzydło opanował Adam Wiśniewski, środkowym rozgrywającym został udzielający się dotąd tylko w obronie Mariusz Jurkiewicz, w roli prawego rozgrywającego debiutował niespełna 20-letni Paweł Paczkowski.
Nowa ekipa, prowadzona przez niemieckiego trenera Michaela Bieglera, potrafiła przez 3 dni zapomnieć o koszmarnej drugiej połowie w Malmoe, którą przegrała różnicą sześciu bramek. Od początku rewanżu w bardzo głośnej i rozedrganej Ergo Arenie (bilety skończyły się tydzień wcześniej, na trybunach siedziało ponad 10 tysięcy kibiców) karała Szwedów za ich błędy. W 14. minucie było 7:2. Dopiero wtedy do roboty wzięli się goście, którzy zostawili na ławce najlepszego bramkarza Johana Sjoestranda, a ich najlepszy gracz Kim Andersson ani razu nie rzucił na bramkę Szmala z powodu kontuzji barku. Zrobiło się 10:10.
Od tej pory Szwedzi mocno pilnowali, żeby Polacy nie prowadzili wyżej niż 3 – 4 bramkami. Raz nasi reprezentanci wygrywali 16:11, potem 19:13 i do odrobienia strat z pierwszego meczu został jeden gol. W dwóch następnych akcjach ofensywnych Polacy jednak zawiedli, Szwedzi wywalczyli dwa rzuty karne, Niklas Ekberg je wykorzystał i wicemistrzowie olimpijscy znów poczuli się bezpiecznie. Skończyło się 22:18, czyli wynikiem dla Polaków bardzo dobrym, a mógłby on być jeszcze lepszy, gdyby Kuchczyński (dwukrotnie) i Jurecki wykorzystali rzuty karne.
Szwedzkim zawodnikiem meczu wybrano Kima Anderssona, chyba za zasługi, bo w niedzielę walczył z kontuzją i był swoim cieniem. U Polaków najlepszy był Szmal, grający ze skutecznością 48 procent. Zatrzymywał co drugą piłkę lecącą w jego kierunku. Na największe oklaski zasłużyła jednak publiczność Ergo Areny, która nie szczędziła gardeł w dopingu.
Awans reprezentacji Polski do finałów mistrzostw Europy wydaje się pewny. Pozostałe drużyny w grupie, Holandia i Ukraina, grają w trochę inną piłkę ręczną i porażka z nimi byłaby sensacją XXI wieku.
Polska - Szwecja 22:18 (12:10)
Polska: Szmal, Wichary - Wiśniewski 7, Bielecki 5, Jurecki 4, Kuchczyński 2, Daszek 2, Jurkiewicz 1, Jaszka 1, Paczkowski, Syprzak, Podsiadło, Kubisztal.
Szwecja: Palicka - Ekberg 4, Petersen 3, Olsson 3, Gottfridsson 2, Jakobsson 2, Kaellman 2, Larholm 1, Nilsson 1, Andersson, Karlsson, Fahlgren, Nielsen, Zachrisson.
- Szwecja 4 6 106-97
- Polska 4 6 105-88
- Holandia 4 2 104-117
- Ukraina 4 2 94-107
O kolejności w tabeli decyduje bilans bezpośrednich spotkań.
Krzysztof Guzowski