PORTAL MIASTA GDAŃSKA

Wisła – Lechia 3:1. Nokaut po przerwie

Wisła – Lechia 3:1. Nokaut po przerwie
Piłkarze Lechii w piątej kolejce Ekstraklasy przegrali w Krakowie z Wisłą 1:3 i zajmują w tabeli ósme miejsce. Do lidera, Górnika Zabrze, tracą 4 punkty.
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl

Piłkarze Lechii w piątej kolejce Ekstraklasy przegrali w Krakowie z Wisłą 1:3 i zajmują w tabeli ósme miejsce. Do lidera, Górnika Zabrze, tracą 4 punkty.

To już drugi mecz z rzędu, w którym Lechia wygrywa do przerwy, ale w drugiej połowie przestaje istnieć na boisku, popełnia karykaturalne błędy i prosi tylko o jak najniższy wymiar kary. Tak było przed tygodniem z Lechem, tak było w niedzielę z Wisłą.

Jako tako było w pierwszych 45 minutach. Wisła pokazała kilka dobrych akcji, Lechia też, w końcu, w 26. minucie, Maciej Makuszewski poszedł na przebój, mijał w polu karnym wybitnego reprezentanta (65 meczów w kadrze w latach 2004 – 2012) Dariusza Dudkę i ten trafił w nogi skrzydłowego, a nie w piłkę. Sędzia podyktował karnego, którego Stojan Vranjes zamienił na bramkę. To 10. gol Bośniaka w Lechii, siedem z nich padło po karnych.

W przerwie, jak potem opowiadał trener Franciszek Smuda, wiślacy ostro ze sobą porozmawiali. Efekt szatniarskiej burzy przeszedł oczekiwania.

Już w 51. minucie Maciej Sadlok łatwo ograł na lewym skrzydle Makuszewskiego, zrobił wiatrak z Mateusza Możdżenia, po czym ośmieszył bramkarza Dariusza Trelę, strzelając mu w tzw. krótki róg. Gol przepuszczony w ten sposób jest dla bramkarza najboleśniejszym policzkiem.

Minęło pięć minut i było 2:1 dla Wisły. Tym razem bardzo niecelnie strzelił na bramkę Lechii Paweł Brożek, ale piłka poleciała akurat tam, gdzie czekał Semir Stilić. Wolej pod poprzeczkę zakończył akcję.

Nokautujący gol na 3:1 był wyłączną zasługą Stilicia: piłka po strzale z rzutu wolnego z ok. 20 metrów poleciała metr nad murem i znów trafiła pod poprzeczkę. Trela nie miał szans, żaden bramkarz na świecie nie obroniłby tego uderzenia.

Nie zagrał w Krakowie pauzujący za czerwoną kartkę i przesunięty do rezerw Zaur Sadajew. Dariusz Dudka tak opisał jego brak: „Lechia z Sadajewem wygląda inaczej, on potrafi przetrzymać piłkę, daje zespołowi inne możliwości rozegrania akcji. Z nim na boisku gracze są trudniejsi do rozszyfrowania.” Miejsce Czeczeńca zajął Bartłomiej Pawłowski. Nieźle mu nawet szło, w drugiej połowie trafił po strzale głową w słupek, ale przez cały czas wydawało się, że to nie jest to, o co powinno chodzić Lechii w ofensywnej grze.

Skandalicznie po raz kolejny zagrali wszyscy obrońcy. Błąd błędem poganiał, smutny mecz rozgrywał Tiago Valente. Jak podawał, to do Rafała Janickiego albo do bramkarza. Jak musiał interweniować, to strasznie mu się trzęsły nogi. To chyba nie jest piłkarz, który jest w stanie coś Lechii dać.

Na ławce rezerwowych Lechii usiadł wypożyczony z Hoffenheim skrzydłowy, Serb Filip Malbasić. Z tego samego klubu ma jeszcze przyjść 29-letni pomocnik Tobias Weis, który ma na koncie 108 wystepów w Bundeslidze i jedno spotkanie w reprezentacji Niemiec (2009, 7:2 ze Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi). Ostatni sezon spędził na wypożyczeniu w Eintrachcie Frankfurt, w którym rozegrał cztery mecze.

Wisła Kraków – Lechia Gdańsk 3:1 (0:1)

Bramki: Maciej Sadlok (51), Semir Stilić – 2 (56 i 90) dla Wisły oraz Stojan Vranjes (26, karny) dla Lechii. Żółte kartki: Arkadiusz Głowacki (Wisła) oraz Ariel Borysiuk, Tiago Valente (Lechia). Sędziował Paweł Gil. Widzów 6016.

Wisła: Buchalik - Burliga, Głowacki, Dudka, Sadlok - Uryga, Boguski (79, Sarki), Stilić, Jankowski, Garguła (72, Zając) - Brożek.

Lechia: Trela - Możdżeń (80, Buksa), Janicki, Tiago Valente, Leković – Makuszewski (75, Aleksić), Łukasik, Borysiuk (66, Pietrowski), Vranjes, Grzelczak – Pawłowski.

Krzysztof Guzowski