PORTAL MIASTA GDAŃSKA

Muszę odkodować sobie mistrzostwa

Muszę odkodować sobie mistrzostwa
Rozmowa z Andreą Anastasim, trenerem Lotosu Trefla Gdańsk, byłym selekcjonerem reprezentacji Polski
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl

Rozmowa z Andreą Anastasim, trenerem Lotosu Trefla Gdańsk, byłym selekcjonerem reprezentacji Polski

Reprezentacja Polski w pierwszym meczu mistrzostw świata zrobiła furorę, wygrywając zdecydowanie z Serbią. Czy to możliwe, żeby przez cały, trzytygodniowy turniej, utrzymać taką formę?

Andrea Anastasi: Tak, to możliwe. W każdym turnieju, w którym drużyna rozgrywa kilka lub kilkanaście meczów, bardzo ważny jest początek. Zwycięstwo, w dodatku w takim stylu, dodaje skrzydeł, atmosfera w ekipie jest bardzo dobra, nie ma napięć, są żarty i dobre słowa. To są elementy potrzebne do zwycięstwa w każdym zespołowym sporcie. Bez dobrego nastawienia nie ma dobrych wyników. Reprezentacja Polski wygląda na bardzo dobrze przygotowaną i mam nadzieję, że obędzie się bez wpadek, bo takie – nie ukrywajmy – tez mogą się zdarzyć.

W porównaniu z prowadzoną przez pana reprezentacją, która walczyła przed rokiem na mistrzostwach Europy, są aż cztery zmiany w podstawowym składzie. Pojawili się Paweł Zagumny, Mariusz Wlazły, Karol Kłos i Mateusz Mika. Czy trener Stephane Antiga dokonał właściwego wyboru?

Jeśli za trenerem idą dobre wyniki, zawsze ma rację. Jeśli nie idą – wtedy jest najgorszy na świecie. Mecz z Serbią wybitnie się reprezentacji Polski udał, więc nie ma się co zastanawiać, czy wybory Antigi były właściwe. Kiedy ja prowadziłem Polskę na mistrzostwach Europy, też bym chętnie powołał Zagumnego i Wlazłego, ale oni mieli inne plany i nie zagrali na tej imprezie. Kłos przez ostatni rok zrobił wielkie postępy i zasłużenie znalazł miejsce w tym zespole. Rewelacyjne postępy zrobił też Mateusz Mika.

Mika od nowego sezonu będzie zawodnikiem Lotosu Trefla Gdańsk. Cieszy się pan, że będzie mógł z nim pracować?

Mika wyrasta na wielkiego zawodnika, rok gry w lidze francuskiej dał mu bardzo wiele. Każdy trener chciałby mieć takiego siatkarza, ja też. Niewątpliwie będzie jednym z najważniejszych graczy Lotosu Trefla.

Jacy są, pańskim zdaniem, faworyci mistrzostw?

O Polsce już mówiłem. Rosja w swoim pierwszym meczu w Ergo Arenie, przeciwko Kanadzie, zrobiła wielkie wrażenie, ale to żadna niespodzianka, bo Rosja – to Rosja, zawsze jest w formie. Mają Dmitrija Muserskiego, chyba najlepszego obecnie siatkarza świata. Dla trenera to komfort, kiedy może liczyć na takiego zawodnika. Kiedy wszystko zawodzi, pozostaje jeszcze szansa, że as coś wymyśli. Muserski jest takim asem. Kanada, choć wynik na to nie wskazuje, nie grała jednak źle. Mają interesujący system gry, wprowadzony przez Glenna Hoaga, jednego z najważniejszych trenerów siatkówki na świecie.

Inne drużyny?

Nie chcę się bawić w przewidywania, kto jest faworytem, a kto nie jest. Mistrzostwa świata dostarczają mi głównie materiału do przestudiowania systemów gry, nowinek techniczno-taktycznych, znajdowania drobiazgów, które mogą się przyczynić do poprawy gry prowadzonej przeze mnie drużyny. Poza tym, ja widziałem dotąd tylko mecze Polska – Serbia oraz Rosja – Kanada.

?

Tak, bo nie wykupiłem mistrzostw w Polsacie i mam je w telewizorze zakodowane. We Włoszech sprawa jest dużo bardziej prosta: w państwowej telewizji RAI mogę obejrzeć trzy spotkania dziennie, a jeśli mam ochotę na dostęp do pozostałych, wtedy płacę stacji SKY za odkodowanie ich. Z taka sytuacją, jak w Polsce, jeszcze się nie spotkałem.

Trener Bułgarów Płamen Konstantinow odmówił wywiadu dziennikarzowi Polsatu. Powiedział, że skoro jego stacja zakodowała mecze i każe sobie płacić za ich odkodowanie, to on za rozmowę też chce pieniędzy…

To są indywidualne wybory, Konstantinow być może postąpił zbyt pochopnie. Bałkańska krew. Tę historię traktuję raczej jako żart. Dziś jadę na zgrupowanie z Lotosem Treflem, ale kiedy wrócę do Gdańska, pewnie wykupię w Polsacie mistrzostwa świata. Nie ma innego wyjścia.

Jak pan ocenia organizację mistrzostw w Gdańsku?

Jest perfekcyjna. Że w Ergo Arenie zgasło światło na kilkanaście minut? Taka sytuacja może się zdarzyć w każdym miejscu na świecie. Miasto jest pięknie udekorowane w barwy mistrzostw, pod halą czuje się atmosferę wielkiego siatkarskiego święta. O to właśnie chodzi.

Rozmawiał Krzysztof Guzowski

Andrea-Anastasi-LOTOS-Trefl-Gdańsk_1.jpg

Andrea Anastasi – urodzony 8 października 1960 roku. W latach 1981–1991 rozegrał 141 meczów w reprezentacji Włoch, grając na pozycji przyjmującego. W 1989 został mistrzem Europy, a w 1990 mistrzem świata.

Od 1993 roku jest trenerem. W latach 1999-2003 prowadził reprezentację Włoch, z którą zdobył mistrzostwo Europy w 1999 i 2003 roku, wicemistrzostwo Europy w 2001 roku, brązowy medal na igrzyskach olimpijskich w Sydney w 2000 roku oraz dwukrotnie wygrywając Ligę Światową w 1999 i 2000 roku. Na mistrzostwach Europy w 2007 roku z reprezentacją Hiszpanii zdobył tytuł mistrzów Europy. Po tym sukcesie wrócił do pracy z reprezentacją Włoch, tym razem bez większych sukcesów.

3 lutego 2011 roku został trenerem reprezentacji Polski. Pierwszy rok pracy przyniósł trzy medale na wszystkich możliwych imprezach: brąz Ligi Światowej, brąz mistrzostw Europy i srebro w Pucharze Świata. W 2012 roku zdobył z reprezentacją złoty medal Ligi Światowej oraz dotarł z nią do ćwierćfinału igrzysk olimpijskich w Londynie, gdzie przegrała z Rosją 0:3. Rok później polscy siatkarze zawiedli w Lidze Światowej, zajmując 12. miejsce, słabo spisali się też na mistrzostwach Europy, gdzie przegrali w barażach o wejście do ćwierćfinału z Bułgarią 2:3. Polski Związek Piłki Siatkowej nie przedłużył z nim kontraktu.

W 2014 roku podpisał kontrakt z Lotosem Trefl Gdańsk.