PORTAL MIASTA GDAŃSKA

Mateusz Mika mistrzem świata!

Mateusz Mika mistrzem świata!
Mateusz Mika, siatkarz Lotosu Trefla Gdańsk, zdobył z reprezentacją Polski mistrzostwo świata. Był najlepszym zawodnikiem na boisku w Katowicach podczas finałowego meczu z Brazylią. Zdobył dla polskiej drużyny 22 punkty, więcej od brazylijskich asów: Wallace’a i Lucarellego (po 18).
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl

Mateusz Mika, siatkarz Lotosu Trefla Gdańsk, zdobył z reprezentacją Polski mistrzostwo świata. Był najlepszym zawodnikiem na boisku w Katowicach podczas finałowego meczu z Brazylią. Zdobył dla polskiej drużyny 22 punkty, więcej od brazylijskich asów: Wallace’a i Lucarellego (po 18).

„Mika dziś odleciał w kosmos”. „Sukces zawdzięczamy drużynie, ale złoto – Tobie” – tak kibice komentowali występ Miki w finale. Kiedy Brazylijczycy złapali kilka razy na bloku Mariusza Wlazłego, najlepszego siatkarza mistrzostw świata, większość piłek Paweł Zagumny kierował do Mateusza. On rzadko zawodził, a akcja, którą popisał się w czwartym secie, przejdzie do historii polskiej siatkówki. Było 14:13 dla Polski, gdy Mika otrzymał trudną do skończenia piłkę na lewym skrzydle. Wzbił się w powietrze, za siatką już czyhał sześcioręczny brazylijski blok. Polak ominął ręce rywali i posłał piłkę po mocnym skosie, w kierunku przeciwległej linii bocznej. Piłka dotknęła parkietu tuż przed linią, w odległości ok. 2 metrów od siatki. Majstersztyk techniczny godny największych mistrzów.

Mika pełni w zespole rolę przyjmującego – odbiera zagrywki przeciwników (58 procent skuteczności w finale – rewelacyjny wynik), by za chwilę starać się wbić piłkę w połówkę rywali (55 procent skuteczności – znów najlepszy wynik ze wszystkich). To był genialny mecz w jego wykonaniu, najlepszy w życiu. Serbski środkowy Marko Podrascanin napisał na Twitterze podczas finału, że Mika gra jak Giba (legendarny brazylijski siatkarz) w swoich najlepszych czasach.

Nie był asem

- Medal dedykuję mamie i tacie, oraz trenerowi Janaszewskiemu, który pracował ze mną w kadrze juniorów. Jeszcze nie czuję, że wygraliśmy mistrzostwa świata w Polsce. Co mogę powiedzieć więcej? - mówił Mateusz tuż po meczu. Podczas całego turnieju można było polegać na nim jak na Zawiszy. Już podczas półfinałowego spotkania z Niemcami zdobył 17 punktów. Tylko Wlazły miał ich więcej – 24.

Mateusz Mika urodził się 21 stycznia 1991 roku w Kobiernicach, wsi leżącej między Bielsko-Białą i Andrychowem. Treningi rozpoczął w klubie Hejnał Kęty, mając 15 lat trafił do Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Spale, szkolącej zdolnych siatkarzy oraz do kadry narodowej kadetów, a potem juniorów. W 2009 roku, w wieku 18 lat, podpisał kontrakt z czołowym polskim klubem, Asseco Resovią.

Nie był w nim asem, ani czołowym zawodnikiem. Najczęściej siedział na ławce rezerwowych. W 2010 i 2011 roku zdobył z rzeszowskim klubem trzecie miejsce w lidze, w 2012 został mistrzem Polski. Na sezon 2012/13 został wypożyczony do Trefla Gdańsk, ale tu też nie zrobił furory i grał w Ergo Arenie tylko przez rok. Miał być inwestycją na przyszłość, ale zbyt szybko uznano, że nie robi postępów.
Mika wyjechał grać do ligi francuskiej. Zakotwiczył w klubie Montpellier, gdzie trenerem był Philippe Blain, były wieloletni zawodnik i selekcjoner reprezentacji Francji, przyszły drugi trener reprezentacji Polski, człowiek, który po przyjeździe do naszego kraju nauczył się szybko Mazurka Dąbrowskiego i głośno go śpiewa przed meczami.

- Mateusza znam dobrze od roku, przeszedł wówczas do mojego Montpellier. Powiedziałem Stephane'owi Antidze, że widzę w Mateuszu to coś, że musi tylko nabrać pewności siebie. I nabrał. Był filarem drużyny, a mam nadzieję, że to tylko początek. Dziś jest już gwiazdą, ma mistrzostwo świata, ale przecież tu się droga nie kończy. Może jeszcze długo rosnąć jako siatkarz – mówił po meczu z Brazylią Blain.

Zanim jednak Mika nabrał pewności siebie, musiał trafić do kadry. To wcale nie było takie oczywiste, bo dobrych przyjmujących w reprezentacji jest wielu. Choćby Bartosz Kurek, największa gwiazda polskiej siatkówki w ostatnich latach.

Gra na gitarze

Mateusz, którego do kadry brał już w 2010 roku Daniel Castellani (debiut w reprezentacji w maju 2010 w towarzyskim meczu z Francją) oraz Andrea Anastasi (w 2011 roku Mika był w drużynie, która zdobyła brązowy medal na mistrzostwach Europy) zaczął się o miejsce w reprezentacji na polskie mistrzostwa świata starać w Lidze Światowej. Zdał ten egzamin, zaskakując dobrą formą w wielu meczach. Antiga nie był w stanie zapewnić Kurkowi miejsca w podstawowym składzie, zrodził się konflikt, w końcu Kurek został usunięty z kadry. W ten sposób Mateusz Mika znalazł się w wyjściowej szóstce przyszłych mistrzów świata.

Dalszy ciąg znamy. Za kadencji Castellaniego i Anastasiego rozegrał w  kadrze tylko 29 meczów, w większości „ogony”. Podczas polskich mistrzostw zagrał we wszystkich 13 spotkaniach.

Miesiąc przed rozpoczęciem mistrzostw, Mika podpisał roczny kontrakt z Lotosem Trefl Gdańsk. Mierzy 207 cm, waży 88 kg (Mika: „Rodzice też są wysocy, ale nie aż tak bardzo”). Lubi muzykę rockową, gra na gitarze, lubi film „Forrest Gump”. Pozostaje skromny i nieśmiały. Na podium mistrzostw świata stał z boku, do pozowania do zdjęć też był ostatni. – Nie jestem poetą słowa – przyznaje.

W Lotosie Trefl będzie też grał brązowy medalista mistrzostw świata. Jedną z najważniejszych postaci w zespole niemieckim był przyjmujący Sebastian Schwarz, który wcześniej podpisał roczny kontrakt z gdańskim klubem.

Krzysztof Guzowski

Mika