PORTAL MIASTA GDAŃSKA

Lechia ? Wisła 0:2. Znowu gwizdy na PGE Arenie

Lechia ? Wisła 0:2. Znowu gwizdy na PGE Arenie
Spadek na czwarte miejsce od końca w tabeli, przewaga zaledwie 3 punktów nad strefą spadkową i coraz większa niepewność ? takie są efekty sobotniej porażki Lechii z Wisłą Kraków 0:2 na PGE Arenie.
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl

Spadek na czwarte miejsce od końca w tabeli, przewaga zaledwie 3 punktów nad strefą spadkową i coraz większa niepewność ? takie są efekty sobotniej porażki Lechii z Wisłą Kraków 0:2 na PGE Arenie.

Biało-zieloni byli nieco słabsi od rywali: w piłkarskiej kulturze, umiejętnościach gry zespołowej, szybkości przeprowadzania akcji, dogrywania piłki do kolegów, którzy mogliby strzelić na bramkę. To poważne słabości, które mogą rzutować na wynik każdego meczu. Jeśli do tego dodamy makabryczną wprost przeciętną celnych strzałów (ostatnio wychodzi nieco ponad 1 na mecz) i brak rozgrywającego zdolnego do podania piłki dalej niż na 20 metrów, otrzymamy drużynę bezradną, nie przystającą do wymogów współczesnego futbolu. Taka jest dzisiejsza Lechia.

Inna sprawa to sposób, w jaki biało-zieloni przegrali w sobotę. Nikt nie wie, co by było, gdyby sędzia Marcin Borski nie podejmował kontrowersyjnych decyzji pomagających Wiśle. Pierwsza bramka, zdobyta przez Kewa Jaliensa po rzucie rożnym ? nie ma sprawy. Obrońcy Lechii spali, Jaliens znalazł się w odpowiednim czasie przy słupku i trafił. Później Borski nie zauważył jednak ręki obrońcy Wisły na swoim polu karnym, a potem podyktował karnego dla Wisły za to, że Deleu czysto wybił piłkę spod nóg Ivicy Ilieva, a dopiero później wpadł na niego i obaj się przewrócili. Zawrzało wtedy na ławce Lechii, czerwone kartki zobaczyli kierownik zespołu Jarosław Pajor i rezerwowy bramkarz Sebastian Małkowski.

Mogło być 1:1, ale było 0:2 i nikt przy zdrowych zmysłach nie miał nadziei, że uda się przynajmniej zremisować. Piłkarze Lechii też doszli do takiego wniosku i otrzymali na zakończenie kolejne porcje gwizdów od kibiców.

Z końcem sezonu żegna się z klubem po pięcioletniej przygodzie prezes Maciej Turnowiecki. Taka jest jego decyzja, nikt go nie wyrzuca. Drużynie potrzebny jest przełom, który może nastąpić właściwie w każdym następnym spotkaniu. Są od Lechii w Ekstraklasie gorsze zespoły. Pora, żeby uwierzyli w tę prawdę zawodnicy, bo aż strach pomyśleć, co się stanie z Lechią, jeśli nie zaczną zdobywać goli.

Lechia Gdańsk - Wisła Kraków 0:2 (0:2)

Bramki: K. Jaliens (8), D. Biton (40, karny). Żółte kartki: Deleu, Vućko, Wilk (Lechia), Bunoza, Jaliens, Diaz, Iliev (Wisła). Czerwone kartki: Sebastian Małkowski (rezerwowy bramkarz) i Jarosław Pajor (kierownik drużyny). Sędziował: M. Borski (Warszawa). Widzów: 19 700.

Lechia: Pawłowski - Deleu, Vućko, Janicki, Wilk - Lukjanovs (76, Dawidowski), Surma, Bajić (61, Airapetjan), Wiśniewski (81, Duda), Kosecki - Grzelczak.

Wisła: Pareiko - Jovanović, Jaliens, Bunoza, Junior Diaz - Melikson (13, Iliev), Nunez, Wilk, Kirm (81, Paljić) - Genkow, Biton (70, Garguła).

Krzysztof Guzowski