PORTAL MIASTA GDAŃSKA

LOTOS Trefl: jeszcze dwa!

LOTOS Trefl: jeszcze dwa!
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl

Do 7 marca 2015 roku LOTOS Trefl nigdy nie pokonał PGE Skry Bełchatów. Na pierwsze zwycięstwo gdańszczanie czekali aż do półfinału PlusLigi! Podopieczni Andrei Anastasiego w rywalizacji do trzech zwycięstw prowadzą 1:0, a kolejny mecz rozegrany zostanie 14 marca w Ergo Arenie.

W pierwszym secie, na pierwszej przerwie technicznej LOTOS Trefl prowadził 8:6, ale po raz kolejny dwupunktową różnicę na tablicy zanotowaliśmy dopiero wtedy, kiedy podwójny blok zatrzymał Murphy'ego Troya, doprowadzając do stanu 20:18 dla PGE Skry. Trener Andrea Anastasi poprosił o przerwę, ale dwie kolejne akcje też wygrali gospodarze i LOTOS Trefl miał już cztery punkty straty. Tej przewagi przyjezdnym nie udało się już zmniejszyć, a partię zakończył autowy atak Troya.

W drugim secie gdańszczanie poprawili zagrywkę. As serwisowy Wojciecha Grzyba wyprowadził LOTOS Trefl na prowadzenie 5:4, ale losy seta odmieniła dopiero seria Troya. Amerykanin powędrował w pole zagrywki przy stanie 8:10, posłał trzy punktowe serwisy i skończył zagrywać dopiero przy sześciopunktowym prowadzeniu gdańszczan! Miguel Falasca, trener PGE Skry, dokonał jednak znakomitych zmian. Grę odmienili rozgrywający Aleksa Brdjović oraz zmiennik Mariusza Wlazłego, Maciej Muzaj. Ten drugi nie zepsuł ani jednego z sześciu ataków i miał duży udział w tym, że przyjezdni roztrwonili całą siedmiopunktową przewagę. Doszło do bardzo nerwowej końcówki, w której gospodarze mieli dwie piłki setowe, ale to LOTOS Trefl wykorzystał swojego piątego meczbola. Do remisu w meczu asem serwisowym doprowadził Sebastian Schwarz.

Zimna krew

PGE Skra nie podłamała się jednak i w trzecim secie od początku dyktowała warunki. LOTOS Trefl w tej odsłonie nie prowadził ani razu, a przewaga gospodarzy rosła z biegiem seta i w końcówce utrzymywała się na poziomie czterech punktów. Seta zakończył atak Wlazłego z przechodzącej piłki.

Początek czwartej partii ponownie był wyrównany, ale później inicjatywę przejął LOTOS Trefl. Trzy punkty z rzędu zdobyte przez Mateusza Mikę pozwoliły gdańszczanom na doprowadzenie do wyniku 8:12. Wydawało się, że czteropunktowy dystans między zespołami może utrzymać się do końca seta, jednak przy stanie 15:19 atak skończył Wlazły, a później udał się w pole zagrywki. Jego serwisy pozwoliły bełchatowianom wyjść na prowadzenie 21:20. Od tej pory PGE Skra zdobyła jednak tylko jeden punkt. Przy stanie 22:21 dla gospodarzy atak skończył Troy, później w rozegraniu pomylił się Nicolas Uriarte, a Amerykanin skarcił rywali dwoma punktowymi zagrywkami. Murphy udowodnił, że jest atakującym światowej klasy, który zachowuje zimną krew nawet w decydujących momentach seta.

W połowie tie-breaka piąty bieg wrzucili gdańszczanie. Przy stanie 6:6 skutecznie zaatakował Bartosz Gawryszewski, później nie pomylił się Troy, a po zmianie stron znów skończył kapitan LOTOSU Trefla. To był przełomowy moment. Później gra toczyła się głównie punkt za punkt, co oznaczało, że gdańszczanie pewnie zmierzają do wygrania meczu. Tak też się stało. Dwa błędy gospodarzy w końcówce pozwoliły gdańszczanom zdobyć ostatnie punkty i objąć prowadzenie 1:0 w serii do trzech zwycięstw!

Zawsze próbujemy

- Różnicę zrobił nasz serwis. Mocno zagrywaliśmy, bo tak trzeba przeciwko temu rywalowi. To samo spróbujemy zrobić za tydzień i mamy nadzieję, że znów osiągniemy dobry rezultat - powiedział Murphy Troy.

- To jest bardzo ważne zwycięstwo, bo dzięki niemu mamy atut własnego boiska i będziemy mogli dwa razy zagrać przed własną publicznością – stwierdził Andrea Anastasi. - To bardzo dobra wiadomość dla nas, dla kibiców, miasta, sponsorów. Najważniejsze, że walczyliśmy. Wiadomo, że drużynie PGE Skry nie jest łatwo grać na dwóch frontach (także w Lidze Mistrzów) i za każdym razem być w odpowiedniej formie. Zespół z Bełchatowa był dziś zmęczony, to normalne i zdawaliśmy sobie z tego sprawę. Wiedzieliśmy, że musimy dać z siebie wszystko. To samo będziemy musieli zrobić w kolejnych spotkaniach. Będziemy próbowali wygrać - to pewne. Mój zespół nigdy nie przestaje próbować!

- Mam nadzieję, że PGE Skra awansuje do Final Four Ligi Mistrzów. To byłoby ważne dla całej polskiej siatkówki, ale też dla Miguela Angela Falaski, trenera, którego jestem wielkim fanem. Wiemy jednak, że to nie jest dla nich łatwe. Ale my dziś po prostu zagraliśmy dobrze w siatkówkę i możemy powalczyć również w najbliższą sobotę w Gdańsku – zakończył Anastasi.

W sobotę, 14 marca, o godz. 20.00 w Ergo Arenie LOTOS Trefl spróbuje postawić drugi krok do awansu do wielkiego finału PlusLigi. Bilety na to spotkanie dostępne są na stronie www.trefl.kupbilety.pl, a harmonogram otwarcia kas i punktów partnerskich dostępny jest w dziale „bilety” na stronie klubu.

PGE Skra Bełchatów - LOTOS Trefl Gdańsk 2:3 (25:22, 30:32, 25:21, 22:25, 10:15)

PGE Skra: Lisinac (11), Wlazły (15), Conte (27), Wrona (8), Uriarte (1), Marechal (2), Piechocki (libero) oraz Tille (libero), Włodarczyk (10), Brdjović (1), Muzaj (6), Kłos.

LOTOS Trefl: Grzyb (6), Falaschi, Schwarz (14), Gawryszewski (8), Troy (27), Mika (17), Gacek (libero) oraz Czunkiewicz, Schulz, Ratajczak (5)

MVP meczu: Murphy Troy (LOTOS Trefl).

Widzów: 2500.

Michał Rudnicki, k.g.