PORTAL MIASTA GDAŃSKA

Górnik – Lechia 2:2. Same nieszczęścia

Górnik – Lechia 2:2. Same nieszczęścia
Piłkarze Lechii ocknęli się ze snu, w który zapadli kilka tygodni temu. Byli zdecydowanie lepsi w Zabrzu od Górnika, wicelidera tabeli. Wygraliby, gdyby w bramce stał ktoś bardziej odpowiedzialny niż Mateusz Bąk.
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl

Piłkarze Lechii ocknęli się ze snu, w który zapadli kilka tygodni temu. Byli zdecydowanie lepsi w Zabrzu od Górnika, wicelidera tabeli. Wygraliby, gdyby w bramce stał ktoś bardziej odpowiedzialny niż Mateusz Bąk.

Tymczasowy trener Tomasz Unton pchnął do boju najlepszych zawodników, na jakich obecnie Lechię stać. Pomylił się w obsadzie tylko jednej pozycji. Po raz pierwszy w tym sezonie między słupkami bramki stanął Bąk, który zastąpił Dariusza Trelę. Dwa gole, puszczone przez Bąka w ostatnią środę w Stalowej Woli w spotkaniu pucharowym z drugoligową Stalą, nic nie dały Untonowi do myślenia.

Pierwsza połowa to historia kilku niewykorzystanych szans Lechii: groźnie strzelali Ariel Borysiuk i Maciej Makuszewski, obrońcy Górnika zablokowali uderzenie Stojana Vranjesa, Antonio Colak niewiele się pomylił, strzelając główką po dośrodkowaniu Daniela Łukasika.

Wszystko wskazywało, że będzie dobrze. Wtedy do akcji przystąpił Bąk. W 30. minucie Mariusz Magiera z Górnika strzelił z 30 metrów, bramkarz Lechii nie wyczuł lotu piłki i wbił ją sobie rękami do siatki.

Druga połowa to historia dwóch wykorzystanych szans Lechii i kolejnego klopsa w wykonaniu Mateusza Bąka. Zaczęło się dobrze dla Lechii. Dwukrotnie rzuty rożne wykonywał Makuszewski - po drugim na leżąco wyrównującego gola zdobył Colak. Kilka minut później stuprocentową okazję miał Vranjes, który najpierw uderzeniem głową, a później, dobijając, trafił w bramkarza Steinborsa. Vranjes, grający wreszcie na najlepszej dla niego pozycji wysuniętego pomocnika, miał wiele pomysłów i sił. W 65. minucie pobiegł lewą stroną, zagrał Colakowi piłkę idealnie do nogi, a ten trafił w róg bramki. Lechia prowadziła 2:1.

Wtedy do akcji znów przystąpił Bąk. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego zabrzan czekał długo w polu bramkowym na piłkę, ale najpierw dotknął jej głową Wojciech Łuczak. 2:2 po golu, którego nie powinno być ze względu na kiks Bąka oraz dlatego, że nie było rzutu rożnego dla Górnika. Makuszewski mocno protestował przeciwko takiej decyzji sędziego (to nie on ostatni dotknął piłki, tylko Rafał Kosznik) i dostał żółtą kartkę.

Mecz z trybun obserwował Tomasz Hajto, który ma być nowym trenerem Lechii.

Górnik Zabrze – Lechia Gdańsk 2:2 (1:0)

Bramki dla Górnika: Mariusz Magiera (30), Wojciech Łuczak (79); dla Lechii: Antonio Colak – 2 (48 i 64).

Górnik: Steinbors - Sadzawicki, Szewieluchin, Magiera - Gergel (86, Kurzawa), Danch, Jeż (65, Pliżga), Sobolewski, Kosznik - Madej, Łuczak.

Lechia: Bąk - Pietrowski, Janicki, Tiago Valente, Leković – Makuszewski, Borysiuk, Łukasik (89, Dźwigała), Vranjes (76, Wiśniewski), Grzelczak (63, Pawłowski) – Colak.

Krzysztof Guzowski