PORTAL MIASTA GDAŃSKA

Miasto ukoronowane

Miasto ukoronowane
Od 2007 roku 25 maja jest świętem Gdańska i jego mieszkańców. Wiąże się ono z postacią króla Kazimierza Jagiellończyka i z wydarzeniami 1457 roku, które miały tak wielkie znaczenie dla dziejów miasta. Warto przypomnieć, jak doszło do nadania przywilejów kazimierzowskich. Czy były to jedynie akty królewskiej łaskawości wobec portowego miasta, którego posiadanie otwierało Polsce możliwość nieskrępowanych kontaktów gospodarczych z Europą? Ponadto – czy ustanowiony w 1457 roku nowy herb Gdańska ulegał później p
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl
W ulicznym przemarszu noszony jest „ukoronowany” herb miasta, 2017

W początkach XV wieku

Nieuznawanie przez Krzyżaków unii polsko-litewskiej oraz dążenie do utrzymania Żmudzi (zachodniej Litwy) jako pomostu terytorialnego z krzyżackich Prus ku krzyżackim Inflantom wywoły­wało nieskrywaną wrogość rosnącej w siłę Polski jagiellońskiej. Wobec po­wyższego, co najmniej od 1408 roku wielki mistrz Ulryk von Jungingen za­czął szykować Zakon do wojny z Polską i Litwą, przy czym w zbliżającej się wal­ce mieli wziąć udział także –jako podda­ni krzyżaccy – gdańszczanie.

Wpływ Krzyżaków na stosunki we­wnętrzne gdańskiego zespołu miejskiego – składającego się z czterech organizmów osadniczych: Starego Miasta, Głównego Miasta, Osieka i Młodego Miasta - polegał na stałej tendencji do ograniczania upraw­nień samorządów i osiągania możliwie du­żych korzyści finansowych. Wpływ ten uwydatniał się szczegól­nie mocno na terenie Sta­rego i Młodego Miasta, gdzie władze krzyżackie dały sobie prawo zakłada­nia obiektów przemysło­wych. W codziennej prak­tyce wszelkie zarządzenia samorządów, podobnie jak statuty cechowe, musiały być uzgadniane z gdańskim komturem zamkowym. Do jego kasy należało też odpro­wadzać zbierane podatki, kary, dochody nadzwyczajne itp.

Jeśli chodzi o najważniejszy ośrodek, czyli Główne Miasto, Zakon pobierał tu opłaty z ja­tek i kramów oraz dwie trzecie opłat sądowych, zastrzegając przy tym dla siebie wyrokowanie w sprawach karnych na drogach publicznych. Również ustawo­dawstwo głównomiejskie (wydawanie wilkierzy) mogło przebiegać wyłącz­nie za zgodą komtura. Podobnie wy­bór burmistrzów, rajców i ławników pozostawał pod nadzorem Krzyżaków. Jednak najmocniej bolały gdańszczan ingerencje w takie sprawy gospo­darcze, jak mennictwo i handel. Men­nica gdańska, znajdująca się przy ulicy Ogarnej, przynosi­ła dochody wyłącznie skar­bowi krzyżackiemu. Nato­miast w handlu brylowa­li komisanci krzyżaccy, których nie obowiązy­wały ograniczenia, cła i podatki nakła­dane na kupców miejskich. Z innych powodów coraz większą niechęć do Krzyżaków przeja­wiali rzemieślnicy ce­chowi, ponieważ odczu­wali dominującą pozycję materialną wytwórców niecechowych (tzw. par­taczy), działających pod opieką Zakonu na przedzamczach.

Od progu XV wieku władze samorządowe Głównego Mia­sta coraz energiczniej dążyły – z pewnymi sukcesami – do większej samo­dzielności wewnętrznej. Najpierw w dziedzinie ustawodawstwa, zwłasz­cza odnośnie do spraw budowlanych potem również w zakresie sądownic­twa cywilnego oraz wybierania raj­ców i ławników (sędziów). Jednym z bardziej zagorzałych antagonistów krzyżackich był ówczesny burmistrz Konrad Letzkau, który nieco później, zapłacił za swe nieprzejednanie głową, zamordowany „w gościnie” na zamku gdańskim.

 

Bitwa pod Grunwaldem

Na przełomie XIV i XV wieki gdańszczanie, podobnie jak mieszkańcy innych miast i miasteczek państwa zakonnego, byli zmuszani do udziału w krzyżackich wyprawach, głównie przeciw opornej Żmudzi. Batalie te stanowiły zapo­wiedź nadchodzącego wielkiego starcia zbrojnego, które zostało zapoczątkowane w połowie sierpnia 1409 roku, na skutek prowokacji strony krzyżackiej. Wojna Pol­ski i Litwy z Zakonem toczyła się początko­wo na Żmudzi oraz na północnych obsza­rach Królestwa Polskiego: ziemi dobrzyń­skiej i Kujawach.

Wiosną 1410 roku, po załamaniu się zimo­wych mediacji pokojowych, obie strony kon­fliktu podjęły przygotowania do szerzej za­krojonych działań zbrojnych. W czerwcu kontyngent gdański pod dowództwem komtura Jana von Schönfeld został ściągnięty pod Świecie nad Wisłą, gdzie wielki mistrz krzyżacki Ulryk von Jungingen grupował swą armię w oczekiwaniu na główne uderze­nie wojsk króla Władysława Jagiełły. Ruszył on jednak w stronę ziemi chełmińskiej, za­tem wielki mistrz w początkach lipca rozka­zał większości swoich oddziałów marsz na wschód, zastępując drogę armii polsko-litewskiej nieopodal wsi Grunwald. 15 lipca 1410 roku została tam stoczona wielka bi­twa, zakończona druzgocącą klęską wojsk Zakonu i śmiercią Ulryka von Jungingen. Biorące udział w owym zwarciu siły „gdańsko-krzyżackie" liczyły około 300 zbrojnych (konnych mieszczan i piechoty złożonej z marynarzy), którzy bili się pod chorągwią Głównego Miasta, przedstawiającą dwa srebrne krzyże w czerwonym polu.

Komtur Jan von Schönfeld zbiegł z pola walki i wrócił do Gdańska. Innych wziętych do niewoli gdańszczan, podobnie jak miesz­czan z pozostałych ośrodków pruskich, Ja­giełło rozkazał puścić wolno, aby wpłynęli na przychylne nastawienie swoich ziomków do władzy polsko-litewskiej. Było to posunięcie mądre i dalekowzroczne. Co prawda, nie udało się królowi zdobyć potężnie ufortyfiko­wanego zamku w Malborku (wzmocnionego zresztą przez czterystu pospiesznie dosłanych gdańskich marynarzy), ale klęska wojsk Za­konu i tak zrobiła olbrzymie wrażenie na wszystkich poddanych krzyżackich. Odtąd wielu mieszkańców Prus poczęło żywić prze­konanie o zbliżającym się końcu panowania rycerzy-zakonników, a narastanie opozy­cji antykrzyżackiej stało się faktem.

Rada Głównego Miasta Gdańska, po pewnych wahaniach, wysłała posłów do bi­skupa włocławskiego Jana Kropidły, aby – jako pośrednik – przekazał stojącemu pod Malborkiem królowi Jagielle wiadomość o możliwości poddania się Polsce nadmotławskiego grodu. Biskup doprowadził wkrótce, 4 sierpnia 1410 roku, do spotka­nia posłów gdańskich z królem, czego owo­cem było wystawienie następnego dnia przywileju dla Głównego Miasta.

Ale już dwa miesiące później Krzyżacy – przy wsparciu swoich wojsk inflanckich, a także zaciężnych najemników z Rzeszy – poczęli odzyskiwać utracone obiekty na te­renie Powiśla. Wobec powyższego, w listopa­dzie 1410 roku, Gdańsk poczuł się zmuszony do ponownego uznania władzy Zakonu.

 

Związek Pruski

Po roku 1411 wielcy mistrzowie krzyżac­cy kontynuowali przedsięwzięcia mające zmusić Polskę i Litwę do ustępstw, zwłasz­cza w sprawie Żmudzi. Spowodowało to wznowienie działań zbrojnych, które rozwi­nęły się szczególnie w latach 1414, 1422 oraz 1431-1433. Główne Miasto Gdańsk musiało podówczas – chcąc nie chcąc – uczestniczyć w operacjach militarnych pod komendą urzędników Zakonu. Jednocześnie wszakże wzmagała się opozycja mieszczan przeciw­ko agresywnej polityce krzyżackiej wobec Polski i Litwy, które stanowiły główne zaplecze gospodarcze Prus. Ponadto udział Gdańska w poczynaniach Zakonu przeciw Polsce przynosił miastu jedynie straty w lu­dziach i budowlach, co dało się szczególnie odczuć podczas odwetowej wyprawy polsko-husyckiej w 1433 roku.

Podjęte z końcem 1435 roku pertrakta­cje krzyżacko-polskie w Brześciu Kujaw­skim (przy udziale dwóch gdańskich bur­mistrzów) doprowadziły 31 grudnia do zawarcia traktatu pokojowego, nazwane­go brzeskim. W akcie tym Krzyżacy zre­zygnowali z dążności do rozbicia unii polsko-litewskiej. Co prawda, nadal pozosta­wały w rękach Zakonu ziemia chełmińska i Pomorze, jednak stosunki społeczne i gospodarcze między Polską a Prusami miały być odtąd znacznie swobodniejsze.

Czas pokazał, że po 1435 roku władze krzyżackie nie zrezygnowały ze swoich roszczeń. W dodatku pogarszający się stan finansów i obniżenie poziomu moral­nego rycerzy zakonnych potęgowały ich dążność do wykorzystywania pozycji członków grupy uprzywilejowanej dla własnych korzyści materialnych. Zazna­czyło się to w rozwijaniu operacji handlo­wych przez poszczególnych urzędników krzyżackich, stosujących metody ostrej i często nieuczciwej konkurencji z kupiectwem pruskim. Również w ramach sądow­nictwa jaskrawe były nadużycia władz krzy­żackich, które między innymi nie dopuszcza­ły do apelacji pokrzywdzonych.

Takie postępowanie wywoływało rosnącą opozycję zarówno miast, jak i szlachty pru­skiej, zbliżając je do siebie we wspólnym fron­cie antykrzyżackim. Wpłynęło to w końcu na zawiązanie się 14 marca 1440 konfederacji mieszczan i ziemian, którą nazwano Związ­kiem Pruskim. Pod aktem tym przywieszona została także wielka pieczęć Głównego Miasta Gdańska, przedstawiająca dwa krzyże, jeden nad drugim. Stare Miasto zgłosiło swój akces kilka tygodni później, natomiast „prokrzyżackie” Młode Miasto wykazało bierność.

Początkowo główną rolę w inicjatywach konfederacji odgrywały Toruń i Chełmno. Członkowie Związku zdecydowali się działać niemal jawnie, tym bardziej, że we władzach Zakonu toczyły się akurat silne rozgrywki personalne, odciągające uwagę wyższych urzędników od fermentu w Prusach.

 

Początek wojny trzynastoletniej

14 lipca 1451 roku król niemiecko-austriacki (niebawem cesarz) Fryderyk III Habs­burg, jako formalny zwierzchnik Zakonu, wystosował pismo do Gdańska, a zarazem do całości konfederacji pruskiej, domagając się jej rozwiązania pod groźbą sankcji. Mimo to, na zjeździe w Elblągu 21 października 1451 roku wielkie i małe miasta pruskie zdecydowały się wytrwać przy Związku, podobnie jak większość rycerstwa.

Półtora roku później, 8 kwietnia 1453 ro­ku, na zjeździe w Kwidzynie, związkowcy powołali swą Tajną Radę, mającą odtąd działać w trybie ciągłym. Zjazd kwidzyński wybrał też posłów (między innymi dwóch gdańszczan) na rozprawę sądową przed ce­sarzem Fryderykiem III w Wiedniu.

Odbyła się ona w listopadzie. Związkowcy bardzo starannie przygotowali się do tego wydarzenia, które jednak okazało się farsą. Powołani sędziowie nie chcieli słuchać skarg na niegodziwości krzyżackie, przyjmując za podstawę swego rozumowania wytyczną, że „sprzeciwianie się Zakonowi jest grzechem". Tym samym 5 grudnia 1453 roku został wy­dany wyrok potępiający konfederację i ska­zujący ją na rozwiązanie, a jednocześnie zapowiadający karę śmierci dla trzystu naj­bardziej aktywnych związkowców.

Takie postawienie sprawy wywołało oczy­wiście wrzenie w Prusach i spowodowało go­rączkowe przygotowania do walki z Zako­nem. Gdańszczanie już w drugiej połowie grudnia 1453 roku otoczyli zamek palisadą i dwoma setkami dział, pozbawiając Krzyża­ków zaopatrzenia. Ponadto na Targu Rybnym przygotowali długie drabiny na wypadek ob­lężenia zamku, którego przeprowadzenie uza­leżniali od formalnej decyzji Tajnej Rady.

19 stycznia 1454 roku w Sandomierzu po­słowie Związku Pruskiego zaoferowali kró­lowi Kazimierzowi Jagiellończykowi podda­nie się ziem pruskich. Monarcha jednak za­żądał przysłania znaczniejszego poselstwa do Krakowa. Tymczasem 4 lutego 1454 roku Tajna Rada sporządziła w Toruniu oficjalny akt wypowiedzenia posłuszeństwa wielkie­mu mistrzowi, co stanowiło początek wojny, nazwanej później trzynastoletnią.

Do tej pory Gdańsk starał się odwlec kon­flikt zbrojny, ale kiedy już zapadła decyzja o konfrontacji, stał się najbardziej ofiarnym bojownikiem o zrzucenie władzy krzyżackiej i przyłączenie Prus do Polski – przy jednocze­snych staraniach o wyciągnięcie z zaistniałej sytuacji jak największych korzyści. Główne Miasto rozpoczęło działania antykrzyżackie 5 lutego 1454 roku, szykując się do szturmu na zamek. Wówczas komtur zamkowy Konrad Pfersfelder, dostrzegając beznadziejność po­łożenia swej wygłodzonej załogi, poddał za­mek 11 lutego 1454 roku, dzięki czemu obyło się bez rozlewu krwi. Krzyżacy uzyskali moż­liwość swobodnego odejścia z mieniem, a na­wet otrzymali od miasta pewną kwotę pieniężną. Starzy i chorzy bracia zakonni zostali umieszczeni w gdańskich szpitalach.

Dokument Kazimierza Jagiellończyka, w którym nadaje Głównemu Miastu liczne przywileje

Przywileje

Ponieważ usytuowanie zamku krzyżac­kiego w Gdańsku zapewniało mu kontrolę nad portem, mieszczanie bardzo szybko – bodaj w ciągu marca i kwietnia 1454 roku – rozebrali warownię do fundamentów. Nie­wykluczone, iż nie chcieli pozostawić zamku nowemu władcy, ale z pewnością równorzęd­nym impulsem była możliwość darmowego pozyskania milionów cegieł, które nieba­wem zasiliły wiele gdańskich budowli.

6 marca 1454 roku, na skutek starań po­słów gdańskich, kancelaria Kazimierza Jagiellończyka wydała akt inkorporacji (przy­łączenia) Prus do Korony, choć na razie było to jeszcze dzielenie skóry na niedźwiedziu.

Wiosną 1457 roku udział Gdańska w trwa­jącej wojnie wyraził się głównie znaczną po­mocą finansową przy wykupieniu zamku malborskiego z rąk zaciężnych najemników cze­skich i niemieckich. Pomoc ta stała się decydu­jącą wartością przetargową przy uzyskaniu dwóch tzw. wielkich przywilejów od Kazimie­rza Jagiellończyka, który przybył nad Motławę l maja 1457 z sześciotysięcznym wojskiem.

W przywileju królewskim z 15 maja po­twierdzona została, między innymi, więź te­rytorialna i prawna Gdańska. Oznaczało to, że miasto – złożone dotychczas z czterech organizmów – stawało się jednością.

Kolejne potwierdzenie dotyczyło nadania wielkich posiadłości gruntowych – w sumie ponad tysiąc kilometrów kwadratowych. Monarcha przyrzekł także nie budować no­wych miast i zamków w odległości 5 mil, to jest około 35 kilometrów od Gdańska.

Rada Miasta uzyskała prawo do samodziel­nego obsadzania wszystkich urzędów kościel­nych i świeckich, za wyjątkiem stanowiska pro­boszcza kościoła Najświętszej Panny Marii.

Gmina otrzymała na swój wyłączny uży­tek mennicę, którą zobowiązano do wybija­nia monet z wizerunkiem królewskim, we­dług stosownej próby kruszców.

Ponadto król nadał miastu prawo do kon­troli wybrzeża pruskiego, zamykania i otwie­rania żeglugi, prowadzenia walki z piratami itp. W sprawie opłat morskich zapadło po­stanowienie, że monarcha nie będzie wpro­wadzał nowych ceł (także na Wiśle i drogach lądowych prowadzących do portu).

Bardzo ważne było dla Gdańska uzyskanie przywileju wolnego dostarczania towarów z Polski i Litwy bez obowiązku przestrzega­nia praw składu i przymusu drogowego. Wreszcie Gdańsk uzyskał przywilej, mocą którego tylko Rada Miejska mogła zezwalać na handel nad Motławą kupcom innych nacji. Dziesięć dni później, 25 maja 1457 roku, Kazimierz Jagiellończyk, przebywający cią­gle w Gdańsku w oczekiwaniu na wieści o przejęciu zamku malborskiego przez woj­sko polskie (co nastąpiło 6 czerwca), wydał jeszcze jeden przywilej. Między innymi ze­zwolił w nim na udostojnienie miejskiego herbu, czyli dwóch srebrnych krzyży, przez dodanie nad nimi złotej korony.

Parada „Wiwat Gdańsk. Wiwat Rzeczpospolita”, czyli uliczna inscenizacja uroczystego wjazdu Kazimierza Jagiellończyka do Gdańska, 2017

Zawiłości heraldyczne

Stare Miasto i Młode Miasto nigdy nie dysponowały odrębnymi herbami, lecz jedy­nie podobiznami św. Katarzyny i św. Bartło­mieja na pieczęciach.

Wizerunek nowego herbu Głównego Mia­sta Gdańska z 1457 roku otrzymał koronę królewską z pięcioma widocznymi pałkami (kwiatonami), obejmującą częścią swej ob­ręczy wierzchołek górnego krzyża. Mówiąc inaczej, górny krzyż odrobinę wchodził w dolną część korony. Takie ustawienie ele­mentów godła miało w czasach feudalnych głębokie uzasadnienie, oznaczało bowiem wzięcie miasta pod opiekę monarszą. Bar­dzo podobnie, w sensie symbolicznym, wyglądało w średniowieczu składanie hołdu, gdy senior robił z rąk jakby daszek, nato­miast wasal wkładał pod spód złożone dło­nie. Ów gest pokazywał, kto jest panem, a kto poddanym.

Jak udowodnił przed kilkunastu laty gdański historyk profesor Błażej Śliwiński, wybitny specjalista w zakresie heraldyki i sfragistyki, dzieje herbu gdańskiego od końca XVI wieku to rozmaite układy dwóch krzyży i korony w tarczy herbowej. Nie cho­dzi jednak o kształty owych elementów, lecz o bliskość górnego krzyża względem koro­ny. Niemal przez równe sto dwadzieścia lat od czasu nadania przywilejów kazimierzow­skich gdańszczanie ukazywali w swoim her­bie „przytulanie się” górnego krzyża do ko­rony. Natomiast począwszy od roku 1576, czyli okresu buntu przeciwko Stefanowi Ba­toremu (którego Gdańsk nie chciał począt­kowo uznać za króla), nastąpiły odwzorowa­nia z koroną odsuwaną od krzyża.

W początkach XVII wieku to odsunięcie korony od górnego krzyża było już usankcjo­nowane jako częsta praktyka. Jeszcze później zaczęły się rozmaite dowolności albo wręcz wynaturzenia heraldyczne. Chyba najbar­dziej bezmyślnym stało się wystawianie koro­ny poza górne obrzeże tarczy herbowej, albowiem wszystko, co znajduje się poza obrębem tarczy, nie należy już do herbu. Warto pamię­tać, że nawet słynne gdańskie lwy – aczkol­wiek obecne niemal we wszystkich odwzoro­waniach od drugiej polowy XV wieku – zawsze pełniły rolę jedynie tzw. trzymaczy herbu.

Na koniec jeszcze jedna uwaga: znana maksyma „Nec temere, nec timide” („Ani zu­chwale, ani lękliwie”) pojawiła się na wstędze pod herbem Gdańska dopiero w drugiej po­łowie XIX stulecia. Konkretnie, wymyślili ją dziennikarze „Danziger Zeitung”, a zamie­ścili po raz pierwszy w numerze tej gazety z 6 lutego 1861 roku. Jeśli zatem ktoś spotka w antykwariacie „renesansowy” mebel gdański z dewizą „Nec temere, nec timide”, niech wie, jak należy go datować.

 

Zbigniew Gach

 

Pierwodruk: „30 Dni”3/2007