Nowa usługa: Przyjedziemy cię wymasować

Mobilny salon masażu “Pogotowie relaksowe” powstał, by ulżyć spiętym karkom i kręgosłupom pracowników korporacji. Gabinet na kółkach, z pełnym wyposażeniem, zajeżdża na parkingi przed trójmiejskimi biurowcami i czeka na klientów.
29.09.2015
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl

Tak wygląda praca w mobilnym salonie masażu. W akcji: Aneta Romińska.

Pomysł na założenie nietypowego gabinetu masażu zrodził się w głowach dwóch przyjaciół - Jacka Szymańskiego i Wiktora Lipki. Pierwszy jest 25-latkiem, od dawna fascynuje go idea mobilnych usług. Drugi ma 29 lat i zawodowo zajmuje się masażem.

- Słuchając opowieści Wiktora o tym, jak ze składanym łóżkiem pod pachą odwiedza pacjentów w domach, pomyślałem: a może by dać ludziom możliwość skorzystania z masażu w czasie pracy i czekać na nich w gabinecie pod biurowcem, gdzie jest wielu potencjalnych odbiorców - wspomina Jacek Szymański, który jako informatyk zajmujący się testowaniem oprogramowania sprzętowego w Intelu zna potrzeby ludzi pracujących przy biurku. Wie również, że w korporacji pracuje się zadaniowo. Można więc spokojnie wyskoczyć na masaż i później odrobić przerwę w pracy.


Przyczepa jako wyzwanie


Przekonanie, że pomysł ma sens zyskali na podstawie opinii znajomych i przyzwolenia kierownictwa gdańskiego oddziału firmy Intel. Usłyszeli: “Możecie robić te masaże na na parkingu przed biurowcem”.

Zaprojektowali i zamówili przyczepę dostosowaną do potrzeb mobilnego gabinetu.

-To było wyzwanie. Wcześniej, kiedy masowałem w prywatnych domach, byłem jak karawana ciągnąca ze sobą łóżko ważące kilkanaście kilogramów, z plecakiem wypełnionym po brzegi - wspomina Wiktor Lipka. - Teraz wszystko mam pod ręką.

Na dziewięciu metrach kwadratowych mieści się łóżko i fotel do masażu, przebieralnia i toaleta. Przyczepa jest ogrzewana - działalność relaksacyjna jest całoroczna.

Zaczęli 2 sierpnia pod siedzibą Intela. Z usług “Pogotowia relaksowego” można tu korzystać przez cały dzień we wtorki i czwartki, środy należą do pracowników Thomson Reuters w Gdyni, piątki do gdyńskiego “Łużycka Office Park”.

Zapisy chętnych prowadzone są przez system rezerwacji na stronie  www.wymasuj.to.


Zaczęło się od seniorów


Co najbardziej doskwiera dzisiaj pracownikom biurowym?

- Bóle mięśni obręczy barkowej, karku i szyi, które pojawiają się na skutek dźwigania głowy do poziomu ekranu komputera - odpowiada Wiktor Lipka. - Niektórzy pacjenci pracują na dwa monitory i do dźwigania dokładają jeszcze kręcenie głową. Najczęściej są to młodzi ludzie, w kwiecie wieku. Doskwierają im zwykłe bóle przemęczeniowe mięśni, które trzeba rozmasować dla lepszego ukrwienia.

Kwadrans masażu biurowego, skupionego na górnej partii kręgosłupa i barkach, kosztuje 25 zł. Każdy biurowiec jest również zapleczem sportowców wyczynowych. Młodzi pracownicy korporacji często trenują triatlon i biegi. W sezonie startowym dla Wiktora Lipki oznacza to dużo pracy na rzecz przetrenowanych mięśni. Wykonuje masaże sportowe - przedstartowe i postartowe (0,5 h za 50 zł).

“Mobilny masażysta” jest absolwentem Akademii Wychowania Fizycznego i Sportu w Gdańsku, ze specjalnością rekreacja seniorów.

- Prowadząc zajęcia ze starszymi ludźmi pomyślałem, że umiejętność masowania bardzo by mi się przydała. Ukończyłem najpierw półroczny kurs masażu, później szkołę dwuletnią z uprawnieniami państwowymi. Pierwszych pacjentów masowałem w ośrodku wypoczynkowym w Hiszpanii, zastępując koleżankę i tak już zostałem przy tym fachu - Wiktor wspomina swoje początki w zawodzie.


Umiejętności i kapitał


Trudno jeszcze mówić o stabilności mobilnego interesu, który działa przecież od niespełna dwóch miesięcy. Zdarzają się dni, kiedy trzeba wykonać 20 masaży, na początku zdarzały się też takie, że nie działo się nic przez 10 godzin. Póki co średnia dnia to 6-7 zabiegów. Na razie wspólnicy wychodzą na zero. Zatrudnili już pierwszego pracownika - Anetę Romińską, która jest zmienniczką Wiktora pod siedzibą Intela.

Podział w firmie jest prosty. Wiktor inwestuje swoje umiejętności, Jacek - kapitał finansowy. Pierwszy świadczy usługi masażu, drugi - stara się o kolejne lokalizacje do działania, moderuje stronę internetową, zajmuje się zaopatrzeniem i dowozem przyczepy.

- Nie brałem kredytu na rozpoczęcie działalności i moim zdaniem lepiej tego nie robić, nie mając na starcie zabezpieczenia. Odkładałem pieniądze od zawsze, wiedziałem że chcę mieć swoją firmę - mówi Jacek Szymański. - Póki co, godzę interes z pracą w Intelu, starając się nadążyć z “kanalizacją” natłoku pomysłów promowania naszej firmy. Chciałbym rozwinąć działalność, myślę o takich przyczepach w Warszawie, tam jest dużo więcej potencjalnych odbiorców.

Jacek Szymański ma 25 lat, jest absolwentem studiów pierwszego stopnia na kierunku informatyka i ekonometria na Politechnice Gdańskiej. Teraz studiuje finanse na studiach II stopnia w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie. Przygotowuje pracę magisterską na temat funduszy private equity, czyli takich, które inwestują w prywatne przedsięwzięcia.

Czy zdarza mu się mieć wolny czas, łapiąc tyle “srok za ogon”?

- Na razie trzeba z tym zaczekać, w weekendy pracuję nad rozwojem firmy i staram się nie odpoczywać.

Wiktor Lipka (po lewej) i Jacek Szymański pozują do zdjęcia przy mobilnym salonie masażu.



TV

Warzywa od rolników przy pętli Łostowice - Świętokrzyska