Między godz. 19 a północą (w niektórych miejscach także wcześniej) bezpłatnie bądź za symboliczną opłatą dostępne dla zwiedzających były gdańskie muzea, galerie i instytucje kultury. Cieszyły się bardzo dużym powodzeniem, do wielu miejsc były długie kolejki.
Wyjątkowy pierwszy raz
Dla gdynian, pana Arkadiusza z córką Kingą to była pierwsza okazja, żeby zobaczyć wystawę stałą w Europejskim Centrum Solidarności.
- Wcześniej byliśmy tutaj raz, niestety wystawa była zamknięta, dlatego zwiedziliśmy tylko taras widokowy na górze. Jest dużo ludzi, o wiele więcej niż zwykle, więc to jest coś innego, ma się poczucie bycia razem. Niesamowita jest atmosfera, możliwość spacerowania wieczorem po tych różnych miejscach - mówi pan Arek.
W samym Gdańsku podczas Nocy Muzeów otwartych dla zwiedzających było ponad trzydzieści punktów. Liczne atrakcje przygotowało Muzeum Narodowe w Gdańsku, które udostępniło aż siedem swoich oddziałów.
Tam, gdzie nie ma kolejek
Przed Zieloną Bramą wyświetlono film poświęcony losom dzieł Jana Matejki, który zebrał liczną widownię. A pomieszczeniach udostępniono zwiedzającym wystawy rzeźby i fotografii.
To miejsce szczególnie przypadło do gustu Bartkowi i Ani z Gdańska, dla których była to kolejna edycja Nocy Muzeów.
- Pierwszy raz jesteśmy w tym oddziale Muzeum Narodowego. Bardzo nam się podoba to miejsce. Trafiliśmy tutaj przypadkowo i stwierdziliśmy, że wejdziemy. Zachęciło nas to, że nie było kolejek. Takie miejsca, jak Centrum Hewelianum, Dwór Artusa czy Ratusz omijamy, są zbyt oblegane - mówi Bartek.
- W poprzednich latach mieliśmy zaplanowaną trasę zwiedzania, w tym roku chcieliśmy pozwiedzać spontanicznie i zobaczyć coś nowego. Byliśmy wcześniej w Akademii Sztuki Pięknych i w Gdańskiej Galerii Miejskiej. Jesteśmy pozytywnie zaskoczeni - dodaje Ania.
Największe wrażenie zrobiła na nich wystawa w Muzeum Narodowym, poświęcona ceramice i obrazom Hanny i Leszka Nowosielskich.
- Bardzo do nas przemawiały te prace, poruszyły nas. Niektóre były bardzo mocne, jak te poświęcone Holocaustowi czy Hiroszimie. Inne z kolei bardziej frywolne. Całość bardzo ciekawa. Cieszymy się, że mieliśmy okazję to zobaczyć - dodaje Ania.
Nocne spotkanie z artystą
Wyjątkową atrakcją przygotowaną przez Muzeum Narodowe była możliwość zobaczenia artystki Beaty Czapskiej podczas pracy. Rzeźbiarka na żywo pokazywała widzom, jak powstaje dzieło, chętnie odpowiadała także na każde pytania. A tych nie brakowało - możliwość kontaktu z twórcą przyciągała tłumy zainteresowanych.
- Kiedy widzą, jak rzeźbię, zadają pytania: Co to za kamień? Czy jest twardy? Na czym polega praca? Tę metodę zapoczątkowałam w Paryżu. Ponieważ siedziałam przez miesiąc w pracowni, rozesłałam do różnych instytucji informację, że jestem w takich a takich godzinach i każdy może przyjść mi potowarzyszyć - opowiadała Beata Czapska. - Noc Muzeów to fantastyczne wydarzenie. Specjalnie w tym terminie wymyśliliśmy to spotkanie, żeby kończyło moją wystawę tutaj. Na co dzień mało ludzi tu przychodzi, a dzisiaj są prawdziwe tłumy. Wreszcie jest z kim porozmawiać. Taki był cel - cieszyła się rzeźbiarka.
Cel był jeszcze jeden: zachęcić zwiedzających do tego, by sami zaczęli tworzyć.
- Uważam, że każdy z nas powinien zająć się jakąś działalnością kreatywną, tworzyć coś. To rozwija wewnętrznie. I to niezależnie od wieku. Także talent nie jest obligatoryjnie niezbędny. W pracowni, w której uczyłam widziałam ogromne talenty, które do niczego nie doszły. A ludzie, którzy byli o wiele mniej utalentowani, niesamowicie się rozwijali. Według mnie, każdy ma talent w sobie - podkreśla artystka.
Cena gra rolę
Muzea otwarte do późnych godzin nocnych i wydarzenia specjalne to nie jedyne zalety Nocy Muzeów. Fakt, że tego dnia wstęp do tych placówek był bezpłatny lub za symboliczną złotówkę, dla niektórych miał ogromne znaczenie.
- Jeżeli idzie się całą rodziną, to ta cena czyni cuda. Dla cztero- czy pięcioosobowej rodziny zwiedzanie w normalny dzień to są niemałe koszty. Jak jest za darmo, albo za złotówkę, to wiadomo, że każdy skorzysta - tłumaczy pani Sylwia.
To jeden z powodów, dla których chętni gotowi są odstać nawet godzinę w kolejce. Pani Agnieszka z córką Zuzanną stały w długim ogonku przed Galerią Starych Zabawek.
- To już chyba nasz ostatni punkt. Byłyśmy wcześniej w Europejskim Centrum Solidarności, bardzo nam się podobało. Córka była zachwycona. Nie udało nam się dostać niestety do Centrum Hewelianum, bo była bardzo długa kolejka i uznałyśmy, że nie warto czekać. Tutaj jesteśmy ze względu na córkę, która uwielbia zabawki - wyjaśniała pani Agnieszka.
11. edycja Europejskiej Nocy Muzeów odbyła się w nocy z soboty na niedzielę 21-22 maja 2016 r.
W EUROPEJSKIM CENTRUM SOLIDARNOŚCI
NA GŁÓWNYM MIEŚCIE
ZIELONA BRAMA
I ZNOWU GŁÓWNE MIASTO
PRZED I W MUZEUM ZABAWEK