• Start
  • Wiadomości
  • Zniszczone przez hitlerowców malowidło „Niebo polskie” znów będzie zachwycać

Zniszczone przez hitlerowców malowidło „Niebo polskie” znów będzie zachwycać

„Niebo polskie” - liczące ponad 100 metrów kwadratowych malowidło - powstało w 1938 roku i było symbolem polskości w Gdańsku lat 30. XX wieku. Niedługo, bowiem zaraz po rozpoczęciu II wojny światowej zostało zniszczone przez hitlerowców. Teraz artyści pracują nad jego odtworzeniem. To jeden z projektów w ramach inicjatywy Niepodległa, która ma uczcić 100-lecie niepodległości Polski.
21.02.2018
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl

'Niebo polskie' - fragment malowidła na suficie

Represjonowani przez hitlerowców, którzy już w połowie lat 30. pojawili się w Gdańsku, Polacy w każdy możliwy sposób manifestowali swoją przynależność narodową. Tak, w 1938 roku, w auli mieszczącego się przy ulicy Augustyńskiego I Gimnazjum Polskiej Macierzy Szkolnej powstał monumentalny, liczący 108 metrów kwadratowych obraz zatytułowany „Niebo polskie”.

- Na obrazie znalazła się kwintesencja polskości - mówi prof. Jacek Zdybel. - Artyści Bolesław Cybis i Jan Zamoyski podeszli do wyzwania, nie próbując robić tego na sposób matejkowski. Nie chcieli pokazywać bitew czy wojen, a spróbowali znaleźć ducha polskości.

Pomysł na to, że fresk powinien ukazywać tytułowe niebo, podsunęło artystom samo miejsce, w którym miał być umiejscowiony obraz, czyli sufit. Na obrazie znalazł się m.in. gwiazdozbiór Tarcza Sobieskiego, wyróżniony przez Heweliusza dla uczczenia zwycięstwa wojsk polskich pod Wiedniem, oraz Ciołek Poniatowskiego, nazwany przez Marcina Poczobutta-Odlanickiego na cześć króla Stanisława Augusta Poniatowskiego. Pojawił się też Herkules, który przypominał baśniowego woja piastowskiego - z olbrzymimi, sumiastymi wąsami, symbolizujący odwagę, a także gwiazdozbiór Perseusz i piękny Apollo. Cała trójka uosabiała idealnego, wzorcowego mężczyznę.

W centrum obrazu zasiadła Mater Polonia - kobieta w białej szacie, u której stóp spoczywał biały orzeł, a nad nimi rozpościerał się baldachim. Dookoła artyści namalowali około 50. młodych, pięknych dziewcząt w strojach baśniowych i nawiązujących do epoki. Wokół nich zgromadzono zaś najróżniejsze alegorie: przemysłu (w tym stoczniowego), rzemiosła i rolnictwa. Jedna z dziewcząt trzymała transatlantyk, druga fabrykę, a jeszcze inne niosły snopki czy wieniec dożynkowy.

- To wspaniały dokument do badania dla historyków kultury i sztuki. Na pewno nic na obrazie nie było przypadkowe - podkreśla prof. Zdybel. - Mimo zabawowego i ludycznego charakteru całości, każdy z tych elementów miał swoje znaczenie i odniesienie w literaturze, kulturze i historii Polski.

Całość obrazu została zaplanowana w formie krzyża - z każdej strony Polonii znalazły się personifikacje zwane geniuszami. Nad jej głową artyści namalowali geniusz pokoju, u stóp - wojny, z lewej strony - geniusz nauk ścisłych (matematyki, fizyki, astronomii), a z prawej - nauk humanistycznych (poezja, muzyka, malarstwo). W narożnikach przedstawiono cztery pory roku, odwołujące się do tradycji polskiej kultury, np. rzucania wianków latem. Podkreślono w ten sposób cykliczność, trwanie i odradzania się, a jednocześnie ciągłość istnienia Polski.

„Niebo polskie" tworzyli malarze należący do Towarzystwa Łukaszowców. Przeciwstawiali się nowym trendom w sztuce, wszelkiej abstrakcji, a hołdowali tradycyjnemu podejściu do malarstwa. Chcieli powrotu do renesansu, klasyki. Byli bardzo dokładni, a przed wykonaniem dzieła, swoją pracę poprzedzali dokładnymi studiami i obserwacjami. Zależało im na wiernym odtworzeniu rzeczywistości. W związku z tym, na ich obrazie znalazło się mnóstwo elementów związanych z Polską: polskie ptaki, rośliny, a nawet ryby z Bałtyku.

Malowidło ozdobiło sufit auli Gimnazjum Polskiego w 1938 roku. Dlaczego trafiło właśnie tam?

- Gimnazjum pielęgnowało polskie tradycje i kulturę w Wolnym Mieście Gdańsku, które nie leżało w granicach państwa. Od samego początku postrzegano ją jako symbol i kolebkę polskości na terenie miasta - tłumaczy Mieczysław Struk, marszałek województwa pomorskiego.

Niestety, dzieło nie przetrwało II wojny światowej. - „Niebo polskie” zniszczono nie, jak powszechnie się uważa, przez rozstrzelanie, ale zostało po prostu skute - zdradza prof. Zdybel. - Zaraz na początku wojny Niemcy zatrudnili robotników, postawili rusztowanie, skuli malowidło i zatynkowali pozostałość. Ich działanie pokazuje, jak bardzo byli zdeterminowani, by nikt nigdy obrazu już nie odtworzył.

A jednak - od sierpnia 2017 roku trwają prace odtworzenia „Nieba polskiego”. Sześciu artystów związanych z Akademią Sztuk Pięknych w Gdańsku, pod kierunkiem profesora Zdybla, przy użyciu kilkadziesiąt litrów farby od miesięcy pieczołowicie pracuje nad każdym milimetrem powierzchni liczącego oryginalnie ponad 100 metrów kwadratowych obrazu.

- Z tematem odtworzenia tego obrazu mierzyliśmy się już od połowy lat 80. - mówi profesor Zdybel.

Najpierw szukano fotografii i opisów dzieła - w Internecie, bibliotekach, archiwach. Fragmenty „Nieba polskiego” często „znajdowały się” przez przypadek, podczas gdy zainteresowani przeglądali stare wydania codziennej, ilustrowanej prasy krakowskiej czy lubelskiej.

Zespołowi udało się dotrzeć także do 17. fotografii, które dzięki dogłębnym analizom, poprawie jakości zdjęć i specjalistycznym programom komputerowym pozwoliły złożyć 99 proc. „Nieba polskiego”. - Gdy malowidło zostało odtworzone w odpowiedniej rozdzielczości, mogliśmy je wydrukować w formacie docelowym, ale nadal czarno-białym - tłumaczy Zdybel. - Zdjęcia przedwojenne są różnej jakości, więc artyści musieli całość przerysować od nowa. Każdą twarz, rękę, paznokieć czy najdrobniejsze piórko. To przerysowywanie zajęło kolejne tygodnie.

W ten sposób powstał dokładny, cyfrowy rysunek i zespół prof. Zdybla mógł zacząć drukować kartony przygotowawcze do odtworzenia poszczególnych reliefów i rysunków na plafonie. Pomocne były dwa olbrzymie wydruki w skali 1:1. Jeden z nich posłużył do zrobienia rysunku odciskanego w świeżym tynku - tym sposobem na suficie powstały kontury, wyznaczające pola do malowania. Drugi wydruk miał przedziurkowane wszystkie najdrobniejsze linie, które przeniesiono na plafon. Dzięki wykorzystaniu technik freskowych, udało się możliwie wiernie odtworzyć rysunek autorów.

Bardzo ważne było też precyzyjne odtworzenie kolorystki. Zespół artystów pojechał do Warszawy, ponieważ Cybis i Zamojski rok wcześniej namalowali tam inny fresk. Był to „Chrobry wbijający pale graniczne nad Salą”. - Zbadaliśmy odcienie farb, bo wiedzieliśmy, że takich samych użyli do namalowania „Nieba polskiego" w Gdańsku - mówi prof. Zdybel. - Nie zmieniła się ani gama kolorystyczna, ani sposób przedstawiania postaci, ich twarzy czy ciał. Technika malowania „Chrobrego" posłużyła nam za wzór. Można było ją zobaczyć z bliska, w oryginale, a nie tylko na czarno-białych fotografiach.

Zespołowi prof. Jacka Zdybla udało się pobrać także kilka próbek farb. Odtwórcy gdańskiego obrazu podkreślają, że fresk posługuje się wyłącznie pigmentami mineralnymi, których jest tak niewiele, że są powtarzalne. Takie same barwniki, jak w średniowieczu, używane są po dziś dzień. Nie można stworzyć nowego koloru ani odcienia, bo taki już nie istnieje.

- Przy pracach dokopaliśmy się do pierwotnej wersji obrazu, a raczej drobnych pozostałości. Znaleźliśmy też jedną gwiazdkę, która zostanie zachowana w odnowionym „Niebie polskim”. Chcemy uszanować ten mały element i jednocześnie przedwojennych artystów. Ten punkt będzie zanurzony trochę głębiej w suficie i z pewnością każdy go zauważy - tłumaczy.

Przed artystami już tylko ostatnie prace malarskie, które planowo mają zakończyć się do 30 marca 2018 r. Gotowy obraz będzie można podziwiać od kwietnia - aula, w której znajduje się obraz, będzie otwarta dla każdego zwiedzającego.

Odtworzenie obrazu to jeden z projektów Urzędu Marszałkowskiego Województwa Pomorskiego, wpisujący się w inicjatywę Niepodległa, która ma uczcić 100-lecie niepodległości Polski.

TV

120-letnia kamienica jak nowa