Zmarł Alojzy Szablewski - człowiek Solidarności

Jako 19-latek był żołnierzem Armii Krajowej. W wieku 55 lat inżynier Alojzy Szablewski w Stoczni Gdańskiej im. Lenina przystąpił do strajku Sierpnia i już do emerytury był ważną postacią stoczniowej “Solidarności”. Zmarł w Gdańsku w niedzielę, 30 kwietnia 2017 r., w wieku 91 lat.
01.05.2017
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl

Alojzy Szablewski w 2013 r., podczas wernisażu wystawy pt. W przededniu wielkiej zmiany

Rocznik 1925, tczewianin z urodzenia. Wichry wojny zagnały go na Mazowsze, gdzie był w akowskiej partyzantce. Po wyzwoleniu wrócił do Tczewa, ale już w maju 1945 r. zaciągnął się do służby zasadniczej w wojsku, skąd skierowano go do szkoły oficerskiej w Toruniu. Wyrzucono go cywila w 1950 r. za niepodporządkowanie się zmianom, po wydaniu przez komunistyczne władze nakazu usunięcia praktyk religijnych w wojsku. Na świadectwie maturalnym wbito mu hasło "Wróg Polski Ludowej" i odebrano dyplom szkoły artyleryjskiej, którą ukończył jako prymus.

Wrócił do Tczewa, pracował m.in. w tamtejszej Powszechnej Spółdzielni Spożywców. Stocznia w Gdańsku szukała chętnych do pracy mężczyzn, więc młody Szablewski wsiadł w pociąg i pojechał. Była to decyzja, która przesądziła o jego dalszej drodze życiowej. W biurze projektów Stoczni Gdańskiej im. Lenina przepracował w sumie 38 lat (1952-1990). Ze świadectwem maturalnym - opatrzonym pieczęcią "Wróg Polski Ludowej" - nie mógł podjąć studiów, więc od nowa ukończył szkołę średnią i z nowym świadectwem maturalnym udał się na Politechnikę Gdańską. W 1963 r. zrobił dyplom inżyniera na Wydziale Budowy Okrętów. Był świadkiem tragedii Grudnia. Jak wielu, mógł robić typową peerelowską karierę, “po linii partyjnej”, ale jako katolik nie był zainteresowany wspieraniem komunistów - ciągnęło go do antysystemowej opozycji. Chodził na niepodległościowe manifestacje, w latach 1978-1980 wspierał Wolne Związki Zawodowe Wybrzeża.

Latem 1980 r. przyłączył się do protestu robotników - pomagał drukować biuletyn strajkowy, pilnował bram, uczestniczył w posiedzeniach Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego. Wspierał prace nad budową pomnika Poległych Stoczniowców. Od listopada 1981 r. był w Stoczni przewodniczącym Komisji Zakładowej “S”.

Jaki był Alojzy Szablewski? - Człowiek wielkiego serca i uczciwości, miałem szczęście że poznałem go na swojej drodze - mówi Jerzy Borowczak

Gdy władze PRL wprowadziły stan wojenny, Alojzy Szablewski nie został internowany. W dniach 13-15 grudnia 1981 r. z kolegami z “Solidarności” zabarykadował się na terenie Stoczni Gdańskiej. Po pacyfikacji zakładu przez wojsko aresztowany i ostatecznie wypuszczony na wolność w maju 1982 r., po wyroku skazującym na 2 lata pozbawienia wolności w zawieszeniu.

Wrócił do pracy w stoczni, ale już nie na swoje ówczesne stanowisko (kierownik sekcji w biurze projektowo-konstrukcyjnym), tylko jako "zwykły" robotnik, z najniższą stawką wynagrodzenia. Dla stoczniowców stał się bohaterem i liderem podziemnej “Solidarności” w zakładzie. Organizował pomoc dla rodzin represjonowanych działaczy “Solidarności”. W maju 1988 r. stał na czele strajku w Stoczni.

Od 1990 r. był emerytem. Popularność, jaką zdobył u schyłku PRL sprawiła, że po przełomie ustrojowym zajął się polityką jako człowiek prawicy (ZChN, ROP). W latach 1991-1995 był posłem na Sejm RP z listy Wyborczej Akcji Katolickiej. Od 1994 należał do Stowarzyszenia Osób Represjonowanych Godność w Gdańsku.

Jeśli zapytać znajomych, jaki był Alojzy Szablewski - najczęściej mówią o jego osobistej uczciwości i religijności.

- Człowiek wielkiego serca i dobroci - podkreśla Jerzy Borowczak, jeden z robotników, którzy rozpoczęli strajk w Sierpniu, dziś poseł PO. - Mam szczęście, że spotkałem na swojej drodze Alojzego Szablewskiego. Był tak ufny, że czasem niektórzy wykorzystywali to politycznie w niecnych celach, na przykład dając mu do podpisania jakieś dziwne listy otwarte. Dziś to już nie ma znaczenia.

W życiu prywatnym Alojzy Szablewski był dobrym mężem (żona zmarła ponad 10 lat temu), ojcem dwóch synów i dziadkiem. Mieszkał na Żabiance. Przez ostatnie lata z powodu zaawansowanego wieku praktycznie nie wychodził z domu. Zmarł w Szpitalu Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego.

TV

Czwarty mikrolas już rośnie - zobacz, jak powstawał na Oruni Górnej