Zanim przyjadą uchodźcy

Co będzie, jeśli polski rząd przyśle do Gdańska 50 rodzin uchodźców? Takie pytanie zadał we wtorek prezydent miasta uczestnikom narady w sprawie wyzwań migracyjnych, jakie stoją przed Polską. Uchodźcy przyjadą na pewno i warto być do tego jak najlepiej przygotowanym. W Gdańsku należy się ich spodziewać najpóźniej w połowie przyszłego roku.
16.09.2015
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl

Napis na kamienicy przy ul. Koziej w Gdańsku.

Gdy po naradzie do sali obrad w Urzędzie Miejskim weszli dziennikarze, jedna z głównych informacji, jakie miał do przekazania prezydent Paweł Adamowicz, dotyczyła kosztów.

– Pomoc nie będzie udzielana kosztem mieszkańców Gdańska – zapewnił prezydent miasta. – Mam na myśli przede wszystkim gdańszczan w trudnej sytuacji materialnej, na granicy wykluczenia społecznego.

Jedno z dziennikarskich pytań dotyczyło oceny gdańskiej manifestacji radykalnej prawicy, w której w sobotę uczestniczyło blisko 3 tys. osób – palono race, wznoszono ksenofobiczne hasła, nie brakowało agresywnych zachowań. Przekaz był jasny: „Nie chcemy żadnych obcych, a już szczególnie wyznawców islamu. Jeśli ich tutaj sprowadzicie, będziecie mieli kłopot”.

– Mnie jako gdańszczaninowi i prezydentowi jest przykro, że uczestnicy tej manifestacji w niekulturalny i brutalny sposób manifestowali swoją wrogość – odparł Adamowicz. – Nie miało to nic wspólnego z postawą chrześcijańską, humanitaryzmem i ideą miasta wolności i solidarności, jakim jest Gdańsk.

Prezydent miasta zaapelował do mediów, by starały się obniżać, a nie potęgować, poziom lęków społecznych. W przeciwnym razie ucierpi na tym proces budowy w Polsce społeczeństwa otwartego, demokratycznego i solidarnego.

– Polska w ostatnich dniach została przez zagraniczne media opisana jako kraj zamknięty i wrogi – podkreślał Adamowicz. – Ciężko się buduje dobrą opinię o Polakach, ale łatwo można ją zszargać. Oczywiście każdy ma prawo manifestować swoje poglądy, ale chodzi o styl. Chodzi o to, aby ten styl nie był wykorzystywany do oczerniania Polski. Ważne jest, by każdy, kto bierze do ręki biało-czerwoną flagę, miał świadomość, że swoim zachowaniem może zaprezentować dobrze lub zohydzić nasz kraj w oczach świata.

Egzamin z człowieczeństwa

Ilu uchodźców przyjedzie na Pomorze?

– Nie jest określona jeszcze liczba przybyszów do Polski – mówił na naradzie w Urzędzie Miejskim wicewojewoda pomorski Michał Owczarczak. – Tym bardziej nie jest jeszcze przesądzone, ilu ich trafi do województwa pomorskiego. Dziś wiadomo jedynie, że w całej Polsce tych osób będzie więcej niż dwa tysiące.

Bruksela chce, by było to co najmniej 10 tys. ludzi.

Przyjazd pierwszych uchodźców spodziewany jest najwcześniej w kwietniu przyszłego roku. W czerwcu już na pewno będą w naszym kraju, nawet jeśli PiS po wyborach przejmie władzę. Odmowa zakończyłaby się zerwaniem przez Polskę zasady europejskiej solidarności i kompromitacją na arenie międzynarodowej.

Gdańsk od prawie dwóch tygodni jest pod ideologicznym „ostrzałem” radykalnej prawicy, która ma jednoznacznie wrogi stosunek do przybyszów z krajów islamskich i nawet nie zadaje sobie trudu, by odróżnić uchodźców od imigrantów. Sobotnia manifestacja paradoksalnie była reakcją na przezorność władz miasta, które chcą, by Gdańsk był przygotowany na przyjazd nawet dużej grupy. Samorząd powołał zespoły doradców, którzy opracowują model integracji przybyszów ze społecznością Gdańska. Standardy działania mają być gotowe do grudnia i będą dotyczyły również uchodźców z Bliskiego Wschodu, których do kraju już za kilka miesięcy ma sprowadzić rząd RP. Ta perspektywa wynika z międzynarodowych zobowiązań Polski w ramach Unii Europejskiej.

Zdaniem prezydenta Adamowicza jednym z podstawowych problemów jest właśnie wciąż mało uświadamiana w polskim społeczeństwie różnica między imigrantem a uchodźcą.

– To jest test na nasze reakcje ludzkie, humanitarne – mówi Adamowicz. – Nie da się tym ludziom pomóc bez akceptacji, otwartości. Celowo podkreślam słowo uchodźca: jest to bowiem człowiek, który musiał porzucić swój dom, swoją ojczyznę, ponieważ zagrożone było jego życie i zdrowie. Taka sytuacja jest wynikiem wojny, prześladowań religijnych bądź politycznych. Jako Polacy mamy w tym względzie zobowiązania moralne. Uchodźcy z Polski przez trzysta lat byli przyjmowani na Zachodzie, głównie we Francji i Wielkiej Brytanii. Warto, żebyśmy o tym pamiętali.

Pierwsza setka, by pomóc

We wtorek, 15 września, w sali obrad Urzędu Miejskiego w Gdańsku zebrało się blisko 30 osób. Stawili się szefowie odpowiednich wydziałów i instytucji samorządowych, przedstawiciele administracji rządowej i służb mundurowych, ale także działacze organizacji pozarządowych.

Wśród uczestników spotkania w Urzędzie Miejskim były Karolina Lopez (na pierwszym planie), Kolumbijka od siedmiu lat mieszkająca w Gdańsku, oraz Karolina Stubińska. Obie panie pracują w Centrum Wsparcia Imigrantów i Imigrantek.

Okazało się, że najbliższy ośrodek dla uchodźców znajduje się w Grupie koło Grudziądza. Trzeba będzie dopiero znaleźć miejsca w Gdańsku i okolicach.

– Nasza uwaga musi być też zorientowana na to, by w dłuższej perspektywie nie tworzyć skupisk migrantów – zaznacza Piotr Olech z Wydziału Rozwoju Społecznego UM w Gdańsku.

Olech jest członkiem zespołu ds. intergracji społecznej, który w maju br. został powołany przez prezydenta Adamowicza. Pracuje w nim 120 osób z blisko 60 organizacji. Celem jest wypracowanie szczegółowych zasad integracji w ośmiu kluczowych dziedzinach życia społecznego. W zespole jest m.in. dwudziestu imigrantów, po to by zoptymalizować efekty pracy. Model Integracji Imigrantów ma być gotowy w grudniu br. Gdańsk jest jednym z nielicznych miast w Polsce, które posiada kilkunastoletnie doświadczenie w pracy nad integracją repatriantów ze Wschodu. Było u nas też pięć rodzin uchodźców, ale przeniosły się do Niemiec. Na Oruni mieszka kilkanaście osób z Czeczenii – głównie wdowy z dziećmi, które chodzą do polskich szkół.

Jednak przyjazd kilkudziesięciu czy nawet kilkuset rodzin to zdecydowanie większe wyzwanie. Duże znaczenie będzie miała współpraca z Kościołem.

– Arcybiskup Sławoj Leszek Głódź powiedział już, że apel papieża Franciszka, by nieść pomoc uchodźcom, jest dla polskich księży rozkazem – przypomina wicewojewoda Michał Owczarczak.

Zgłaszają się pierwsze gminy i osoby prywatne. W samym Gdańsku gotowość do udzielenia pomocy zadeklarowało już około stu osób – w tym arabiści, psycholodzy, lekarze.

– Są oferty osób, które chcą przyjąć uchodźców pod swój dach, są też oferty pracy – mówi Karolina Stubińska z Centrum Wsparcia Imigrantów i Imigrantek.

Chętnych do pomocy zgłosi się zapewne jeszcze więcej. Zdaniem prezydenta Adamowicza obowiązkiem urzędników jest dać im takie wsparcie, by nie tracili czasu i zapału na pokonywanie biurokratycznych barier.

Problemów do rozwiązania jest wiele. Jeden z nich to zapewnienie przybyszom opieki zdrowotnej, co wcale nie jest proste ze względów prawnych. Zwróciła na to uwagę Małgorzata Paszkowicz, dyrektor pomorskiego oddziału NFZ. Oczekiwanie na status uchodźcy może zająć nawet pół roku. Nie wiadomo, kto do tego czasu ma płacić za leczenie i hospitalizację.

– Jest znany przypadek dziecka z wadą serca, które urodziło się w rodzinie dopiero oczekującej na przyznanie statusu uchodźców. Leczenie kosztowało setki tysięcy złotych – podkreśla Paszkowicz.

Jak lekarze mają kontaktować się z pacjentami, którzy pochodzą z innego kręgu cywilizacyjnego i nie zawsze mówią po angielsku? Karolina Stubińska zwraca uwagę, że konieczne jest zorganizowanie specjalnych kursów, na których personel medyczny powinien dowiedzieć się jak najwięcej o przybyszach z Somalii czy Erytrei. W fachowym języku nazywane jest to poszerzaniem kompetencji kulturowych.

Kto kogo dzisiaj przeraża

Wśród uczestników narady był Dimitris Skuras, dyrektor Wydziału Gospodarki Komunalnej UM w Gdańsku. Jest synem greckich uchodźców, którzy w latach 50. znaleźli schronienie w PRL.

– Przyjechało wówczas kilkadziesiąt tysięcy Greków i Polska nie tylko się nie zawaliła, ale miała z tego pożytek – mówi Skuras. – Dzisiaj wiele osób ma obawy, i to jest zrozumiałe. Dziwi mnie jednak, że mało kto zastanawia się nad korzyściami, jakie uchodźcy mogą dać Polsce.

Inną uczestniczką narady była Karolina Lopez, Kolumbijka, która mieszka w Gdańsku od siedmiu lat. Przyjechała tutaj z mężem Polakiem. Jest pracownicą socjalną w Centrum Wsparcia Imigrantów i Imigrantek w Gdańsku. Czy nie obawia się, że z falą uchodźców przenikną do Polski ludzie podatni na ideologię Państwa Islamskiego? Że pojawią się terroryści, zamachy, wszechwładne poczucie zagrożenia?

– Nie obawiam się – zapewnia Karolina Lopez. – Świat jest, jaki jest, zamykanie się przed nim na dłuższą metę nie ma sensu. Lepiej się przygotować na to, co i tak nadejdzie. Bardziej boję się uczestników takich manifestacji, jak ta, która odbyła się w Gdańsku w sobotę. Z otwartością na obcokrajowców bywa w Polsce różnie, ale nigdy dotąd się nie bałam. Dopiero teraz, w sobotę, poczułam niepokój. Nie można tego bagatelizować. Nacjonaliści są groźni, oni naprawdę mogą zrobić krzywdę ludziom.

TV

Trzeci mikrolas w Gdańsku. Wspólne sadzenie w Pieckach - Migowie