• Start
  • Wiadomości
  • Wiceprezydent Gdańska przyjmuje zakład, że Nowy Port będzie wkrótce celem inwestycji

Wiceprezydent Gdańska przyjmuje zakład, że Nowy Port będzie wkrótce celem inwestycji

To dzielnica pełna kontrastów, ale też o ogromnym potencjale. Czy uda się przyciągnąć do Nowego Portu inwestorów, którzy odmienią oblicze tej fascynującej - choć za czasów PRL mocno zaniedbanej - części miasta? Gdańsk na dofinansowanie różnych dzielnicowych inicjatyw w ciągu 5 lat chce wydać około 21 milionów złotych.
12.06.2017
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl

Czy może być lepsza dzielnica niż ta dająca szansę na codzienny kontakt z wodą i żaglowcami. Za zdjęciu wiceprezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz (z prawej) oraz Ewa Pielak z BRG w Nowym Porcie

Podczas spaceru roboczego po Nowym Porcie wiceprezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz poszła o zakład z radną PO Beatą Dunajewską. O co? Dulkiewicz twierdzi, że za kilka lat Nowy Port będzie szybko rozwijająca się dzielnicą, bo wkrótce wejdą tu nowi inwestorzy i deweloperzy.

- Kiedy już wypełnią Letnicę, siłą rzeczy skierują się do Nowego Portu, zobaczysz - mówiła Dulkiewicz do Dunajewskiej.

Dunajewska jest sceptyczna. Mówi, że przez kilka lat starała się ściągnąć do Nowego Portu deweloperów, inwestycje i pieniądze. Ze słabym skutkiem. Mówi, że w Nowym Porcie ciężko się buduje, bo jest wysoki poziom wód gruntowych, nie można stawiać wysokościowców, a poza tym nie ma dużych przestrzeni, jak na Letnicy, a więc można tu wybudować jedynie tzw. “plomby” w lukach między innymi budynkami.

- Obym przegrała ten zakład - mówi Dunajewska, której po prostu ciężko uwierzyć, że coś się w najbliższych latach zmieni.

- Nie szkodzi, że nie ma dużych przestrzeni, powstaną tu za to śliczne, mniejsze kamienice. To kwestia czasu - twierdzi Dulkiewicz.

Ta rozmowa miała miejsce w czasie roboczego spaceru urzędników i radnych po Nowym Porcie w poniedziałek, 12 czerwca. W spacerze, poza Aleksandrą Dulkiewicz i Beatą Dunajewską, uczestniczyli przedstawiciele miejskich instytucji (ZDiZ, Biuro Rozwoju Gdańska, DRMG, straż miejska) oraz trójka radnych dzielnicowych z Nowego Portu: Marzena Malko, Maria Kordowska i Kamil Rychlak.

Zapytałem Kamila Rychlaka, czy Nowy Port to wciąż dzielnica owiana złą sławą miejsca niebezpiecznego?

- To nie są czasy niesławnej knajpy “Wiking”, gdzie pili marynarze i lokalni - mówi Rychlak. - “Wikingów” już nie ma. Nowy Port to teraz o wiele spokojniejsze miejsce, bardzo dobre do życia. Ja tu mieszkam od lat i nie mam zamiaru się wyprowadzać. Chodzi tylko o to, żeby ściągnąć tu młodych, przebojowych, dynamicznych ludzi z inicjatywą, którzy dadzą tej części miasta nową energię. Trzeba młodych rodzin z dziećmi. Trzeba inwestorów, deweloperów.


W zabytkowym Domu Rybaka zapadł się dach. Dzielnica cierpi na brak inwestycji

Ale ci ostatni nie chcą przyjść. Największa nową inwestycją jest tu zamknięte i odgrodzone osiedle Kamienice Magellana - ceny wahały się między 7-8 tys. zł/m kw. Mieszka tu między innymi córka byłej premier Ewy Kopacz - Katarzyna.

Dzielnicę rewitalizuje się też poprzez kulturę. W Nowym Porcie otwarto Centrum Sztuki Współczesnej Łaźnia 2 przy ul. Strajku Dokerów 5. W jego ramach działa także KinoPort, czyli kameralne kino grające ambitny repertuar. To miało zaktywizować okolicznych mieszkańców oraz ściągnąć do Nowego Portu gdańszczanki i gdańszczan z innych dzielnic. Udało się, ale połowicznie.

Iwona Kwiatkowska, prowadząca w Nowym Porcie urokliwą restauracyjkę “Perła Bałtyku” (doskonały tatar, kuchnia domowa) mówi, że duża część oferty Łaźni to sztuka ambitna, awangardowa, która jest po prostu zbyt trudna w odbiorze dla mieszkańców.

CZYTAJ: Perła Bałtyku. Wszystkie szaleństwa Iwony Kwiatkowskiej

- To sztuka dla sztuki - mówi Kwiatkowska. - A przecież żeby przyciągnąć okolicznych mieszkańców, trzeba dać im coś prostszego w ofercie. Kiedyś ludzie przychodzili na pokazy i wydarzenia artystyczne nawet w kapciach, ale to się, niestety, skończyło. Z drugiej strony widzowie z KinoPortu po seansie przychodzą na jedzenie do mnie, więc nie narzekam.

Sporo dobrego zrobiły dotychczasowe działania rewitalizacyjne. To dzięki nim odnowiono m.in. plac Gustkowicza, wyremontowano budynek Łaźni (i zainicjowano szereg działań spoecznych), a także prowadzono współpracę ze Stowarzyszeniem Brata Alberta. Miasto ma dalsze plany rewitalizacyjne, ale to potrwa: krok po kroku. Jak nam powiedziała Ewa Pielak z Biura Rozwoju Gdańska, będzie to przebudowa dróg, nowe elewacje budynków oraz rewitalizacja Szańca Zachodniego, czyli zielonego parku na obrzeżach Martwej Wisły. W tej okolicy mieściła się kiedyś stacja paliw: zostało po niej w ziemi sporo ropy. Park ma być stopniowo oczyszczany, również za pomocą specjalnych bakterii (metodą zwaną “remediacją”) przez kilka lat.

W najbliższym czasie Miasto ma zainwestować także w nowe oświetlenie i miejsca parkingowe m.in. przy ulicach Wyzwolenia 33 i Wilków Morskich oraz zadbać o podniszczony teren przy Gdańskim Centrum Zdrowia. Poza infrastrukturą, Gdańsk planuje m.in. inwestycje w nowe miejsca spotkań: chce m.in. dofinansować lokal przeznaczony na klub młodzieżowy dla Stowarzyszenia 180 stopni. 

Gdańsk ma wydać na te i inne działania ok. 21 milionów złotych w ciągu pięciu lat.


Iwona Kwiatkowska w swojej restauracyjce Perła Bałtyku. Kwiatkowska pyta, czy sklepy monopolowe muszą być główną działalnością gospodarczą w Nowym Porcie

Nowy Port cierpi na brak inwestycji prywatnych. W okolicy dawnej przeprawy promowej, gdzie cumuje żaglowiec “Oceania”, niszczeje zabytkowy Dworek Fischera, a w drewnianym Domu Rybaka nieopodal zapadł się właśnie dach. Miasto ma ocenić, czy lepiej go rozebrać, czy remontować. Niestety nie ma dotąd chętnych na zadbanie o dworek i starą chatkę.

Bywa, że miejskie, czy prywatne inwestycje padają łupem okolicznych przestępców. Dunajewska mówi, że gdy w zeszłym roku udało się postawić płot wokół małego, acz bardzo potrzebnego placyku zabaw dla dzieci przy ul. Na Zaspę, to zaraz doszło do kradzieży.

- Jeszcze tej samej nocy cały płot został rozebrany, ukradziony - mówi Dunajewska. - Cały, długi płot! Podobnie, jak szyby na przystanku tramwaju wodnego: też zostały skradzione!

A przecież Nowy Port jest piękną dzielnicą, gdzie sąsiadki rozmawiają ze sobą w słońcu na balkonach, dzieci wychodzą z psami na trawniki i jest stąd blisko do plaży w Brzeźnie. Jak mówi Dominik Paszliński, fotograf gdansk.pl, który pochodzi z Nowego Portu, i mieszka w falowcu prz ul. Wyzwolenia 51, Nowy Port to dobre miejsce do życia, bo łatwo stąd dojść nad Wisłę, by przewietrzyć głowę, obserwując statki, a i do centrum miasta jest łatwy dojazd. Są też inne zaskakujące plusy: - Na parterze w falowcu jest najlepszy warzywniak, jaki znam: świeże bułeczki ze wsi, sardynki z Francji, wszystko doskonałe - mówi Paszliński. - Z drugiej strony nocne sklepy monopolowe mogłyby się zamykać już o godz. 23. Jak ktoś chce pić, niech kupi alkohol wcześniej, a nie potem zakłóca spokój! 

Na to samo narzeka Iwona Kwiatkowska, właściciela restauracji “Perła Bałtyku”: - Właściwie sklepy monopolowe są tutaj drzwi w drzwi. Czy nie można w Nowym Porcie prowadzić działalności innej niż tylko sprzedaż wódki?! Poza tym, moim zdaniem, miasto przysyła do Nowego Portu wszystkich ludzi z problemami. Jest u nas i noclegownia św. Alberta dla bezdomnych, i ośrodek terapii uzależnień, i spółdzielnia socjalna, i stowarzyszenie Pomocna Dłoń. One wszystkie są bardzo potrzebne, ale dlaczego wszystkie są w Nowym Porcie?! Jeden alkoholik jadący tu na darmowy obiad zabiera ze sobą dwóch innych. Czy nie można tych ośrodków pomocowych rozrzucić po innych dzielnicach? Rewitalizacja dzielnicy powinna się zacząć od rewitalizacji jej mieszkańców.


Nad Nowym Portem góruje falowiec, pamiątka po socjalizmie. Ale życie w nim - jak przekonuje Dominik Paszliński, fotograf gdansk.pl - ma swój urok

Nowy Port to dzielnica kontrastów: nad wszystkim góruje wielki falowiec, ale tuż obok stoją małe domki nadmorskie; z jednej strony bloki z wielkiej płyty, a za rogiem urokliwe domki z cegły. Miasto zachęca potencjalnych inwestorów do zajmowania pustostanów: w oknach widać miejskie reklamy zachęcające do wynajęcia powierzchni nawet za złotówkę miesięcznie!

Niektóre miejsca stoją tak miesiącami i nikt ich nie chce, inne są właśnie remontowane przez odważnych lokalnych przedsiębiorców. Z jednej strony zamykane są małe sklepy spożywcze (ludzie wolą Biedronkę), z drugiej - właśnie otwarto tu nową, elegancką pizzerię. Jest ruch i jest nadzieja, że zamiast jednej rachitycznej żarówki, wkrótce ciemne ulice, gdzie ludzie boją się chodzić po zmroku, rozświetlą rzędy lamp.

TV

MEVO rozkręca wiosnę. Wsiadaj i jedź: do pracy, na uczelnię, na plażę