• Start
  • Wiadomości
  • Wiceminister edukacji w Gdańsku o reformie oświaty. Nauczyciele zdezorientowani, załamani

Wiceminister edukacji w Gdańsku o reformie oświaty. Nauczyciele zdezorientowani, załamani

Na spotkaniu z wiceministrem edukacji w rządzie PiS Maciejem Kopciem kilkuset dyrektorów szkół i pedagogów z całej Polski prosiło, by rząd zrezygnował ze zmiany ustroju polskiej edukacji. Minister: - Reforma będzie!
28.09.2016
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl

Uczennice Szkoły Podstawowej nr 57 podczas przedstawienia z okazji oddania do użytku nowego boiska szkolnego. Czy po reformie PiS będzie im w polskiej szkole lepiej?

Z jednej strony przedstawiciel rządu PiS - podsekretarz stanu, wiceminister edukacji w rządzie PiS Maciej Kopeć, z drugiej - setki nauczycielek i dyrektorek oraz dyrektorów polskich szkół: podstawowych, gimnazjów i liceów. Ton ich wypowiedzi? Proszący, zrozpaczony, pełen dramatyzmu. Minister? Niewzruszony, pewny swego. 

Przekaz pedagogów do ministra był jasny: prosimy ten rząd, by nie zmieniał ustroju szkolnego, czyli w praktyce, by nie likwidował gimnazjów i nie zmieniał długości szkoły podstawowej do ośmiu lat, a liceów do czterech. Nie ma to sensu, nie ma uzasadnienia, będą z tego same szkody.   

Jeden z dyrektorów liceum mówił: - Porozmawiajmy o podstawie programowej, zmieniajmy ją, ale nie trzeba do tego do góry nogami przewracać ustroju szkolnego! Usiądźmy, podyskutujmy, skierujmy środki finansowe na reformę, na wsparcie słabszych gimnazjów. To wszystko da się zrobić. Problemy w szkolnictwie są i możemy je naprawić, ale nie trzeba przewracać całego systemu!

To była długa i smutna litania próśb i błagań. Minister Kopeć pozostawał niewzruszony: - Reforma jest konieczna, bo stary system się nie sprawdził.

Nauczyciele, niektórzy drżącym głosem, na granicy wielkich emocji, pytali: - Co z nami będzie?!

Mówili, że nie chodzi im o to, że “stracą stołki”, bo od lat są przyzwyczajeni, że wraz z niżem demograficznym tracą pracę. Ale teraz, według wyliczeń Związku Nauczycielstwa Polskiego, z pracy zwolnionych może zostać nawet 40 tysięcy osób: nauczycieli i pracowników administracji.

- 40 tysięcy ludzi straci pracę - mówił Marek Pleśniar z Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty (OSKKO). - To nie jest elita władzy, ani elita pieniądza, tylko elita ducha. Ludzie, którzy wychowują przyszłych obywateli.

Minister Kopeć: - Nie wiem skąd są te wyliczenia. Jaki był mechanizm wyliczania tych zwolnień?! Ale możliwe, że rzeczywiście tyle osób straci pracę. I tak by stracili, w wyniku niżu demograficznego.

To dla nas policzek! 

Mimo, że minister Kopeć nie miał dla nich dobrych odpowiedzi, nauczyciele apelowali: -  Stracicie najlepszych nauczycieli! To dla nas policzek, żeby nam mówić, że gimnazja są najgorsze. To nieprawda! Są świetne,  sprawdziły się! Jesteśmy za systemem, który był do tej pory. Nabywaliśmy długo wiedzę, jak pracować z młodzieżą gimnazjalną, to był wieloletni proces. A teraz mamy zostać zwolnieni?! A nauczyciele w podstawówkach mają się tego uczyć od nowa? Chcemy uspokoić siebie i uczniów, ale co mamy im powiedzieć? Chodzi o nasze miejsca pracy, ale też o dobro uczniów, o to, że likwiduje się sprawdzony system, a w jego miejsce wprowadza system gorszy.

(W kuluarach nauczyciele mówili mi, że także rodzice muszą zrozumieć, że taka rewolucja w oświacie jest niekorzystna dla dzieci, że koniec końców to one poniosą największą szkodę w wyniku tej reformy.)

- Ale skąd ten pesymistyczny ton?! - pytał minister Kopeć. - Przecież w większości gimnazja już funkcjonują razem z podstawówkami, a teraz po prostu przekształcą się w podstawówki.

Rzeczywiście na terenach wiejskich gimnazja funkcjonują w wielu miejscach jako zespoły szkół z podstawówkami, ale - jak przekonywała Krystyna Szumilas, była minister edukacji w rządzie PO (2011-13), ten system dobrze się sprawdza: - Gimnazja na terenach wiejskich grupują uczniów nie tylko z jednej szkoły, która jest w zespole, ale też z podstawówek z ościennych sołectw. Gimnazja na terenach wiejskich się sprawdziły: to dobrze, że w jednym odpowiednio wyposażonym budynku gimnazjum jest sala chemiczna, fizyczna, pracownia przyrodnicza. Pojedyncze, osobne podstawówki rozsiane po całej gminie, nie mają szansy na taki komfort!  

Minister edukacji: - Niestety reforma ministra Handke nie powiodła się. Gimnazja miały wyrównać szansę miast i wsi, a nie zrobiły tego. A licea zamieniły się w kursy przygotowawcze do matury. Coraz mniej w gimnazjach jest uczniów, a dodatkowo prawie 60 procent gimnazjów i tak połączonych jest już z podstawówkami w zespoły szkół. Tylko sześć procent gimnazjów działa w zespołach szkół z liceami! Badania pokazują brak identyfikacji ucznia ze szkołą gimnazjalną. Zmienimy to! Będziemy rzeczywiście uczyć historii, zatrzymamy degradację pracowni przyrodniczych (głosy z sali: - O jakim kraju on mówi? Gdzie tak jest?) A czynnikiem zwalniającym nauczycieli z pracy jest demografia a nie my!


Kowalczuk: Który polski samorząd popiera tę reformę?! 

Ministra edukacji ostro zaatakował Piotr Kowalczuk, wiceprezydent Gdańska: - Proszę wymienić z nazwy konkretne samorządy w Polsce, które opowiedziały się za tą reformą?! Czekam na konkretne nazwy tych miast czy gmin.

Minister Kopeć nie potrafił odpowiedzieć na to pytanie.

Kowalczuk: - To dlatego, że nie ma w Polsce samorządu, który byłby za tą reformą. We wrześniu na spotkaniu Komisji Edukacji Związku Miast Polskich w Mielnie ponad 290 miast sprzeciwiło się jej! 

Minister: - Nie można dokładnie powiedzieć, kto jest za, a kto przeciw, bo żadne zastrzeżenia do nas nie wpłynęły. Nie mamy się do czego odnieść, bo nikt się na razie nie sprzeciwił naszym projektom. Mamy jedynie opinie dwóch marszałków województw. 

Krystyna Szumilas: - Przecież na spotkaniu sejmowej komisji edukacji 5 września przedstawiliśmy minister edukacji negatywne stanowisko, jakie w sprawie PiS-owskiej reformy edukacji podpisało wspólnie sześć korporacji samorządowych [chodzi m.in. o Związek Miast Polskich, Unię Metropolii Polskich, Związek Gmin Wiejskich, Związek Powiatów Polskich - red.] Pierwszy raz w historii wszystkie te związki podpisały wspólne stanowisko! Nie może Pan mówić, że samorządy nie powiedziały “nie”. Mówią to na każdym spotkaniu z panią minister!

Kowalczuk apelował, żeby MEN chwilowo wycofał się z reformy, przemyślał ją, przygotował porządnie i dopiero zabrał za jej wprowadzanie: -  Nikt nie zabrania wam reformować, ale w pośpiechu dobrze tego nie zrobicie. Przesuńcie to w czasie!

Minister Kopeć nie zareagował na tę prośbę. 


Na razie bunt jest kilkusetosobowy...

Piotr Kowalczuk, niemal anegdotycznie, odniósł się także do planów wprowadzenie do programu (nie wiadomo jednak jakiej szkoły) nowej wersji przedmiotu “Edukacja dla bezpieczeństwa”, który ma być rodzajem powrotu do znanego w PRL “przysposobienia obronnego”. - Ile będzie lekcji w polu z granatem, ile będzie lekcji z bandażowania w pomieszczeniu sanitarnym, a ile w klasie?! - dopytywał Kowalczuk. - Wiecie coś? Potraficie coś powiedzieć?

Ile będzie granatów?! - pytał ktoś z sali sarkastycznie.

Ale potem znów zrobiło się dramatycznie: - Część moich nauczycieli już po cichu szuka nowej pracy, zastawiają się, czy jest sens się teraz wysilać, skoro zaraz stracą pracę! Atmosfera strachu i niepewności nie sprzyja edukacji - mówił dyrektor jednego z gimnazjów z Krakowa. - Skazujecie trzy roczniki obecnych gimnazjalistów na stracenie…

Tu się na razie buntuje sala kilkusetosobowa, ale bunt będzie większy - zapowiedział Marek Pleśniar z OSKKO. - To, co jest proponowane, jest nie do przyjęcia! Przed nami gorąca jesień! A pewne dojdą do tego głosy rodziców!

Kowalczuk: - To co robicie, to powrót do PRL, do centralizacji władzy, do kontroli nad całością edukacji, poprzez kuratorów, którzy mają coraz większe uprawnienia.

Minister Kopeć: - Ja też pamiętam PRL i też walczyłem z centralizacją! To zarzut nieprawdziwy! 

Ewa Halska, prezes OSKKO: - Nie ma sensu konsultowanie czegoś, z czym się absolutnie nie zgadzamy! Nie chcemy rozmawiać o tym, jak zmieniać ustrój szkolny, skoro nie wiemy, po co to w ogóle robić! Zacznijcie wreszcie partnerski poważny dialog ze społeczeństwem. Traktujmy się poważnie. Zatrzymajcie reformę ustroju szkolnego! Zacznijmy wreszcie konsultować i rozmawiać.

Po spotkaniu nauczycielki i dyrektorzy szkół mówili, że ich zdaniem celem PiS jest kontrola nad szkołami, nad procesem edukacji, nad programami szkolnymi, a nie uzdrawianie szkolnictwa. Reformy mają służyć centralizacji, zabrać władzę samorządom. Nie przysniosą też wyrównania szans, tylko straty dla dzieci i nauczycieli, bo gimnazja to teraz dobre, nowoczesne, postępowe szkoły, zatrudniające świetnych specjalistów. Jedna z dyrektorek szkoły z Rzeszowa mówiła mi, że jej zdaniem PiS-owi chodzi o metodę “dziel i rządź”, o skłócenie środowiska nauczycielskiego, rodziców, samorządów (gmin i powiatów, które odpowiadają za szkoły). Coraz większy chaos ma pomagać w rządzeniu zdezorientowanym społeczeństwem.

Spotkanie z wiceministrem Maciejem Kopciem odbyło się w ramach XI Kongresu Zarządzania Oświatą (OSKKO). Uczestniczyło w nim 1,2 tys. osób z całego kraju - głównie dyrektorów szkół. Organizatorem kongresu było Ogólnopolskie Stowarzyszenie Kadry Kierowniczej Oświaty, które skupia blisko 5 tys. dyrektorów placówek oświatowych, wizytatorów, a także urzędników samorządowych i kuratoryjnych. 

TV

120-letnia kamienica jak nowa