• Start
  • Wiadomości
  • Wałęsa pod Sądem Okręgowym: - Jeśli nic nie zrobicie, 50 lat walki mojego pokolenia pójdzie na marne! [AKTUALIZACJA]

Wałęsa pod Sądem Okręgowym: - Jeśli nic nie zrobicie, 50 lat walki mojego pokolenia pójdzie na marne! [AKTUALIZACJA]

Niedziela, 23 lipca, to siódmy dzień demonstracji, które odbywają się w wielu miastach Polski. Gdańszczanie zebrali się znów pod Sądem Okręgowym i - tak jak w sobotę na placu Solidarności - znów przemówił do nich Lech Wałęsa. Kolejny protest przed sądem w Gdańsku w poniedziałek o godz. 21.
23.07.2017
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl
Jedni piszą veto, inni - weto. Ale wszyscy wiedzą o co chodzi!


AKTUALIZACJA: Prezydent Andrzej Duda w poniedziałek rano zapowiedział, że zawetuje dwie ustawy PiS: o Sądzie Najwyższym i Krajowej Radzie Sądownictwa. Nie zawetował natomiast trzeciej ustawy o utroju sądów powszechnych. Oznacza to, że minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro przez sześć miesięcy będzie mógł odwoływać bez żadnych ograniczeń prezesów i wiceprezesów sądów, a ich następcy dostaną sześć miesięcy na wymianę sędziów funkcyjnych.

Nie wiadomo, co wyrażały świece, które ludzie przynieśli ze sobą pod budynek Sądu Okręgowego w  Gdańsku w niedzielny wieczór. Czy były to świece żałobne na pogrzeb polskiej demokracji? Chyba jednak były to światełka nadziei, że polska demokracja tak łatwo nie zginie. W to wciąż wierzą protestujący co wieczór w obronie sądów. 

W niedzielny wieczór, 23 lipca, o godz. 21 tłumy znów stały pod Sądem Okręgowym w Gdańsku. Powiewały flagi biało-czerwone i Unii Europejskiej. Prezydent Lech Wałęsa przemawiając do zebranych narzekał na zły stan zdrowia, ale obiecał że zawsze będzie z manifestującymi: - Kiedy będzie najciężej, będę szedł na czele, broniąc was, bo ja już jestem zużyty i mogę się poświęcić - powiedział do młodych ludzi. Dostał owacje. 

I mówił dalej: - 50 lat walki mojej i mojego pokolenia może zostać zaprzepaszczone, jeśli nie będziecie bronić trójpodziału władzy! Demokracji trzeba pilnować! Takich kłamstw, jakie mamy teraz, nie było nawet za komuny!

Pytany przez dziennikarzy, czy sądzi, że te protesty coś dadzą, Wałęsa powiedział: - Panie, jak my zaczynaliśmy w latach 70., to było nas siedem osób! A ile tu jest?! O wiele więcej, więc na pewno się uda.  

Na demonstracji było około 2 tysięcy osób. 

Protest przeciw zmianom w sądownictwie zamienił się w rodzaj Hyde Parku: każdy mógł zabrać głos i powiedzieć, co myśli o stanie państwa i jak najlepiej zastopować złe prawo. 

Sylwia Kubryńska, pisarka i feministka, pytała: - Czy ja mam wyrzucić moją mamę z Facebooka, bo ona głosowała na PiS? Ci ludzie się obok, są w naszych rodzinach, musimy z nimi rozmawiać, tłumaczyć im dlaczego się mylą. 

Grupa gdańskich sędzin i sędziów tłumaczyła zebranym, że są apolityczni, że nie opowiadają się za żadną z partii, tylko walczą o swoją autonomię, niezależność sądów i niezawisłość sędziowską. - Nam nie przystoi opowiadać się za żadną z partii i niech tak zostanie - mówili.  

Prawnicy tłumaczyli, że dewastacja Sądu Najwyższego może oznaczać, że nie będzie w Polsce organu, który wypowie się o legalności i zgodności z prawem kolejnych wyborów, a więc wolne wybory mogą się już nie odbyć. Rządzić będzie już tylko jedna partia - PiS.

Mówca z Rosji mówił dobrą polszczyzną: - Ja już to w Rosji widziałem. Najpierw Putin wziął media, potem była propaganda, zawłaszczenie sądów, złamanie konstytucji. A na koniec strzelanie do polityków opozycji i dziennikarek, i wyciąganie ludzi z domów w środku nocy. Putin przekupił też resztę narodu pieniędzmi, jak teraz 500 plus. Nie dajcie się! Macie wspaniały kraj, jesteście wzorem dla całej Europy Wschodniej. Nie dajcie sobie tego odebrać!  

Majed Tinawi, Syryjczyk mieszkający w Polsce, który był pod Sądem Okręgowym, powiedział mi: - Ludzie na świecie dziś walczą i giną za to, żeby ich kraje były demokratyczne. U was też tak wiele osób zginęło za to, żebyście mieli wolny, demokratyczny kraj. A teraz wy to sami tak łatwo i beztrosko odrzucacie?!  

Ludzie byli raczej poważni, smutni, wściekli i zdespreowani. Coraz mniej jest na protestach poczucia humoru, coraz więcej desperacji. Ale wciąż zdażają się takie hasła, jak "Wyprowadzam świeczkę na spacer" (aluzja do słów Mariusza Błaszczaka z MSW, który twierdził w TVP, że protestujący to spacerowicze i turyści).

Grupa Dziewuchy Dziewuchom przebrana była w niedzielę za superbohaterki z komiksów. Krzyczały: "Beato, niestety - twój rząd obalą kobiety!" i "Senatorze, senatorko - nie zadzieraj ze wściekłą Polką!".  

Protest dotarł do Juraty i Helu, gdzie wypoczywa prezydent Duda. Na zdjęciu jedna z zaangażowanych turystek na Półwyspie. Duda zapowiadał, że nie będzie pilnował żyrandola w Pałacu Prezydenckim. Ale na razie jest mało aktywny

A jak było w poprzednich dniach?

W piątek (21 lipca) ludzie zebrali się też pod gmachem Sądu Okręgowego, a w sobotę (22 lipca) - szóstego dnia protestu, wielka manifestacja odbyła się pod Pomnikiem Poległych Stoczniowców.

Wśród przemawiających do tłumu był również prezydent Lech Wałęsa. Swoje słowa skierował przede wszystkim do młodych ludzi: “...musicie odzyskać trójpodział władzy. To jest najważniejsze. Poprawiać trzeba elementy, bo nie funkcjonują dobrze, ale nie można pozwolić ucinać obu nóg” - nawoływał do zebranych prezydent Lech Wałęsa. Namawiał do pokojowego rozwiązywania konfliktów.

Tłumaczył, że są dwa sposoby rozstrzygania sporów: - Uliczne, ale tego nie proponuję i drugie: pokazywanie ludziom do czego to prowadzi i że każdy z nas musi to obronić. Na każdym spotkaniu mówcie, że Lech Wałęsa jest z wami i zawsze was popiera - zapewniał.

Lech Wałęsa przemawia w sobotę podczas demonstracji na pl. Solidarności

Protesty w Gdańsku - podobnie jak w innych polskich miastach - rozpoczęły się w niedzielę, 16 lipca i z każdym kolejnym dniem cieszą się coraz większym poparciem.

W niedzielę, 16 lipca, przed siedzibą Sądu Okręgowego pojawiło się ok. 1200 osób. Zgromadzeni nie mieścili się na chodniku przed sądem.

We wtorek, 18 lipca skandowano: “Wolność! Równość! Demokracja!”. Była to legalna demonstracja, ochraniania przez policję. Uczestnicy wiecu nie mieścili się na szerokim chodniku, więc radiowozy zablokowały jeden z dwóch pasów jezdni - po to, by piesi mieli którędy chodzić. Drugim puszczono samochody.

Kolejnego dnia jeden z uczestników mówił: - Zaczął mi się właśnie urlop, ale nigdzie nie wyjeżdżam. Byłem tu w niedzielę, byłem we wtorek, jestem w środę, będę w czwartek i w każdy kolejny dzień, jeśli zajdzie taka potrzeba. Nie ma mojej zgody na niszczenie polskiej demokracji.

W czwartek, 20 lipca przed budynkiem Sądu Okręgowego zgromadziły się już prawdziwe tłumy. Ten dzień był rekordowy. Ludzi przyszło tak dużo, że zajęli nie tylko chodniki, ale i bardzo szeroką, czteropasmową, jezdnię ul. Nowe Ogrody oraz biegnące środkiem torowisko tramwajowe. Naprzeciwko gmachu sądu jest Szpital Wojewódzki - nawet karetki pogotowia musiały sobie torować drogę wśród tłumu, wolno jadąc na sygnale. Według szacunków prostestować przyszło ok. 10 tys. osób.

Bezpośrednim impulsem do masowych manifestacji było przegłosowanie w Sejmie trzech ustaw, które oddają sądownictwo w ręce partii rządzącej PiS.

TV

Profilaktyka piersi w tramwaju w Dzień Kobiet