W końcu się stało! Zwycięstwo siatkarzy Lotosu Trefl

Po czterech meczach bez zwycięstwa wicemistrzowie Polski z Gdańska przerwali złą passę! W czwartek, 24 marca, pokonali w zaległym spotkaniu BBTS Bielsko Biała 3:1. Zapisali na swoje konto komplet trzech punktów i awansowali na czwarte miejsce w tabeli PlusLigi.
24.03.2016
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl

Lotos Trefl w obronie. Piłkę przyjmuje Piotr Gacek, asekuruje Sebastian Schwarz, w tle Mateusz Mika

- To nie był łatwy mecz, najważniejsze jednak, że wygraliśmy. Ciągle jesteśmy w czwórce, choć szans na finał raczej nie mamy, bo straty są zbyt duże - mówił po meczu trener gdańszczan Andrea Anastasi. - Ciągle musimy też uważać na rywali za nami, bo gonią nas drużyny z Lubina i Radomia.

Na trzy kolejki przed zakończeniem sezonu zasadniczego PlusLigi w tabeli zdecydowanie prowadzi ZAKSA Kędzierzyn-Koźle (60 punktów), która już teraz jest pewna pierwszego miejsca i gry w finale. Na drugim jest Asseco Resovia Rzeszów (52 punkty), która wygrała rozegrany w środę wieczorem, 23 marca, mecz awansem z Effectorem Kielce 3:0, na trzecim PGE Skra Bełchatów (49 punktów), na czwartym Lotos Trefl (44), na piątym Cerrad Czarni Radom (42), na szóstym Cuprum Lubin (40).

Przypomnijmy, że w tegorocznych rozgrywkach PlusLigi - głównie ze względu na kwalifikacje do igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro - nie ma fazy play off. Dwie najlepsze drużyny sezonu zasadniczego walczą w finale o złoto mistrzostw Polski, zespoły z trzeciego i czwartego miejsca - o brąz.

W czwartkowy wieczór do składu Lotosu Trefl po chorobie powrócił Mateusz Mika, który punktował mniej niż zazwyczaj (9 „oczek”), ale dał drużynie dużo spokoju i pewności. Choć po pierwszym secie spokoju i pewności jednak brakowało. Wszystko za sprawą dobrze usposobionych gości, którzy wykorzystywali błędy gospodarzy. Gdańszczanie prowadzili 8:6, 12:9, ale nie potrafili przewagi utrzymać. Od stanu 17:17 systematycznie tracili dystans. Seta przegrali 21:25.

W przerwie trener Anastasi gestykulował, coś tłumaczył. Wprowadził też jedną zmianę: w miejsce Sebastiana Schwarza wszedł Miłosz Hebda. I to był przysłowiowy strzał w dziesiątkę. Mierzący 208 cm wzrostu przyjmujący stał się jednym z filarów drużyny, obok Artura Ratajczaka i Murphy Troya był najlepiej punktującym w Lotosie Trefl. I na tyle efektownym, że został wybrany MVP spotkania.

Gdańszczanie tę partię - podobnie, jak dwie następne - wygrywali takim samym stosunkiem 25:18. Każdy z nich przebiegał podobnie: w miarę wyrównany początek, potem systematycznie powiększała się przewaga wicemistrzów Polski, na drugiej przerwie technicznej do pięciu-sześciu punktów (odpowiednio 16:11, 16:10, 16:11).

Mecz asem zakończył Troy.

Po czterech porażkach z rzędu (trzy w PlusLidze, jedna w Lidze Mistrzów), Lotos Trefl powrócił na zwycięską ścieżkę. Dotrzeć do finału, czyli zająć po sezonie zasadniczym drugie miejsce będzie niezwykle ciężko. Zajęcie minimum czwartej pozycji, gwarantującej walkę o brązowy medal, jest absolutnie wykonalne.

Kolejnego przeciwnika gdańszczanie podejmą w Ergo Arenie już po Świętach Wielkanocnych. W środę, 30 marca, o godz. 20.30 zmierzą się z Indykpolem AZS Olsztyn.


Lotos Trefl Gdańsk – BBTS Bielsko-Biała 3:1 (21:25, 25:18, 25:18, 25:18)

Lotos Trefl: Falaschi (3), Grzyb (10), Schwarz (2), Troy (21), Ratajczak (12), Mika (9), Gacek (libero) oraz Hebda (12), Stępień, Schulz, Czunkiewicz (1)

BBTS: Krulicki (5), Neroj (6), Janeczek (16), Kapelus (10), Sacharewicz (6), Kwasowski (14), Koziura (libero) oraz Pilarz, Bogdan
 

TV

Kaszubi – tożsamość obroniona. Rozmowa z prof. Cezarym Obrachtem-Prondzyńskim