• Start
  • Wiadomości
  • Trefl przegrywa pierwszy mecz półfinału. Ale były walka, emocje i zwroty akcji

Trefl przegrywa pierwszy mecz półfinału. Ale były walka, emocje i zwroty akcji

Świetny pierwszy set gdańszczan, wygrany trzeci. Zabrakło jednego: zwycięstwa. Siatkarze Trefla w środę, 25 kwietnia, po niemal dwu i półgodzinnej batalii przegrali z PGE Skrą Bełchatów 2:3. Drugi mecz w sobotę, 27 kwietnia, na wyjeździe. Ewentualny trzeci dzień później. Najlepszy na boisku Mariusz Wlazły.
25.04.2018
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl
Gdańszczanie grali bardzo dobrze, ale rywale z Bełchatowa ciut lepiej
Gdańszczanie grali bardzo dobrze, ale rywale z Bełchatowa ciut lepiej
fot. Dominik Paszliński/www.gdansk.pl

 

PGE Skra to drugi zespół PlusLigi po sezonie zasadniczym, Trefl - trzeci. Gdańszczanie o awans do półfinału bili się w trzech meczach z Jastrzębskim Węglem, po raz ostatni w niedzielę, 22 kwietnia. Na odpoczynek mieli niespełna trzy dni. Bełchatowianie ćwierćfinałów grać nie musieli, ostatnie spotkanie w lidze rozegrali 14 kwietnia. Mieli więc dużo czasu na regenerację.

Właśnie zmęczenie gdańszczan oraz większa siła rażenia bełchatowian w zagrywce miały decydujące znaczenie w pierwszym meczu półfinału między obu zespołami. Ale szczególnie pierwszy set na to nie wskazywał.

Podopieczni trenera Andrei Anastasiego w pierwszym secie grali znakomicie. Co chwila bombardowali pole rywala. Wtedy jeszcze nie dawał rady nawet Mariusz Wlazły, mistrz nad mistrze. W pewnym momencie Artur Szalpuk na siatce zmierzył się właśnie z Wlazłym, obaj przepychali piłkę na drugą stronę, ale przyjmujący Trefla wytrzymał przepychankę i piłka spadła po stronie PGE Skry. Było 17:12.

Nieoczekiwanie (dla gdańszczan i ich kibiców, bo na pewno nie dla siatkarzy z Bełchatowa) w ciągu kilku chwil goście zbliżyli się na jeden punkt (19:18). W końcówce rywali bombardował Damian Schulz, raz z prawej raz z lewej strony, choć przeciwnicy ciągle nie odpuszczali. Jednak po tym jak Milad Ebadipour z drugiej linii walnął w siatkę, gdańszczanie mieli piłkę setową. Schulz huknął na drugą stronę boiska, goście odebrali, ale przy ataku Nikołaj Penczew wpadł w siatkę. 25:22.

W drugiej partii gdańszczanie świetnie grali do mniej więcej połowy seta. Prowadzili 9:6, 12:8, ale potem stanęli. 13:13, 14:15 po złym ataku - niewiarygodne! - Schulza. Anastasi prosił o czas. 14:16, 16:16, potem 18:22. Skończyło się na 20:25.

 

Przepychanie piłki: Artur Szalpuk czy Mariusz Wlazły? W tej grze wygrał Szalpuk
Przepychanie piłki: Artur Szalpuk czy Mariusz Wlazły? W tej grze wygrał Szalpuk
fot. Dominik Paszliński/www.gdansk.pl

 

Cztery tysiące kibiców zasiadającyh na trybunach Ergo Areny świadkami wielkich emocji było w trzecim secie, najbardziej wyrównanym. Przy stanie 22:23 trener Anastasi ściągnął z parkietu rozgrywającego TJ Sandersa, wprowadził przyjmującego Szymona Jakubiszaka. Za chwilę akcję skutecznie zakończył Szalpuk. 23:23. Schulz zaatakował, bełchatowianie zablokowali, ale piłka wyszła na aut. 24:24. Bartosz Bednorz, Schulz broni, ale piłka wylatuje za boisko. 24:25. Mika zbijał, piłka odbiła się od stopy jednego z rywali. Trener gości Roberto Piazza prosił o challenge. Nic nie wskórał. 25:25. Wlazły kiwał, tym razem wideoweryfikacja gdańszczan. Dlaczego? Wlazły dotknął siatki? Nie, przekroczenie linii przez jednego z jego kolegów. To dostrzegł akurat Szalpuk. I miał rację. 26:25, piłka setowa dla Trefla. Nowakowski na zagrywce, niestety aut 26:26. Batobpor aut 27:26. Daniel McDonnell wykorzystał zły odbiór rywali i od razu „zapakował” piłkę na czwarty metr. 28:26.

Czwarty set szybki i jednostronny, bez większej historii. Niestety dla PGE Skry. 2:7, 13:17, 16:23. Anastasiemu puściły nerwy, za pyskowanie otrzymał żółtą kartkę. Potem był skuteczny atak Wlazłego i blok na Mice. 16:25. O wszystkim miał zadecydować tie-break.

W piątej partii „gdańskie lwy” prowadziły tylko raz - 5:4 po kiwce Miki. Po ataku Szalpuka remisowali jeszcze 10:10. Mecz potężną bombą zakończył Wlazły, który chwilę później odebrał nagrodę dla najlepszego gracza meczu. 

Była to pierwsza porażka gdańszczan po tie-breaku w tegorocznym sezonie.  

Zespoły grają do dwóch zwycięstw. Na razie Trefl przegrywa 0-1. Drugi mecz w sobotę, 27 kwietnia, na wyjeździe. Ewentualny trzeci - decydujący o awansie do finału PlusLigi - dzień później także na parkiecie PGE Skry.

Artur Szalpuk, przyjmujący Trefla:

- Zdajemy sobie sprawę z tego, że hala Energa jest wielkim atutem zespołu z Bełchatowa, ale myślę, że nie stoimy na straconej pozycji. Jedziemy tam po zwycięstwo, musimy tylko jeszcze trochę potrenować, trochę odpocząć, zostawić jeszcze więcej serca na boisku i zrobimy wszystko, by wygrać sobotni mecz. Na pewno czuliśmy trochę te ćwierćfinałowe mecze, ale nie powiedziałbym, żeby dzisiaj to miało wpływ na naszą grę. Trzeba docenić to, że Bełchatów zagrał bardzo dobrze na zagrywce. W drugiej i czwartej partii to był ich atut. W tie-breaku trochę lepiej przyjmowaliśmy, ale zabrakło chłodnej głowy w decydujących momentach.

Mateusz Mika, przyjmujący Trefla:

- Wspominając jeszcze ten mecz z Jastrzębskim Węglem, to sam czasami nie wiem do końca, jak my to zrobiliśmy, że wygraliśmy. W tej rywalizacji półfinałowej, która rozpoczęła się dziś, myślę, że jesteśmy w stanie zwyciężyć dwa razy w Bełchatowie, na pewno będzie to jednak bardzo trudne. Szkoda, że dzisiaj nie udało się wygrać, bo byliśmy blisko, ale rywal był ostatecznie lepszy. Myślę, że jak na to, ile zagraliśmy meczów w ostatnim czasie, to nie wyglądamy źle, mam nadzieję, że najbliższy weekend będzie równie intensywny, co ostatni.

Piotr Nowakowski, środkowy Trefla:

- Walka trwa i oczywiście się nie poddajemy. Troszkę jesteśmy smutni, że przegraliśmy tie-breaka, gdyż chcielibyśmy zachować takie czyste tie-breakowe konto, ale się nie udało. W sobotę mamy kolejne spotkanie i myślę, że damy z siebie jeszcze więcej niż dzisiaj i to wszystko wystarczy, żeby cieszyć się z kolejnego zwycięstwa. Kluczem do zwycięstwa Skry była przede wszystkim ich mocna zagrywka, „kopali” naprawdę bardzo mocno. Troszkę nas to niestety czasem przyduszało, seriami traciliśmy punkty. Oprócz tego elementu byliśmy raczej na równo. Także my musimy się wziąć za swoją zagrywkę i „kopać” w Bełchatowie jeszcze mocniej.


Trefl Gdańsk – PGE Skra Bełcható
w 2:3 (25:22, 20:25, 28:26, 16:25, 12:15)

Trefl: Sanders, Schulz 23, Szalpuk 20, Mika 12, Nowakowski 12, McDonnell 8, Olenderek (libero) oraz Jakubiszak 1, Kozłowski, Niemiec, Majcherski (libero)

PGE Skra: Łomacz, Wlazły 26, Ebadipour 23, Lisinac 14, Bednorz 12, Kłos 9, Piechocki (libero) oraz Janusz, Czarnowski, Penchew, Milczarek (libero)

Stan rywalizacji: 1-0 dla PGE Skry


CZYTAJ TAKŻE:

Vital Heynen odkrył karty. Czterech gdańszczan w reprezentacji Polski

 

 

TV

Kaszubi – tożsamość obroniona. Rozmowa z prof. Cezarym Obrachtem-Prondzyńskim