Tłumy miejscowych i mieszkańców innych dzielnic Gdańska zebrały się pod Zajezdnią Dolne Miasto Cafe&Bar, mieszczącą się przy skrzyżowaniu ulicy Toruńskiej i Łąkowej, w sobotnie popołudnie, 14 października. Przy kultowym czerwonym tramwaju, będącym dziś atrakcją turystyczną i wspomnieniem po dawnym trakcie komunikacyjnym, czekał autor książki „Historia Dolnego Miasta do 1945 roku” - Aleksander Masłowski. W ciągu blisko dwugodzinnego spaceru, który rozpoczął się w tym miejscu, nie tylko oprowadził przybyłych po terenach, które opisał, ale także zdradził historie, które nie zmieściły się w publikacji.
Dlaczego Dolne Miasto nazywano „Amsterdamem Północy”
- Kiedy zakładano Dolne Miasto, czyli mniej więcej w połowie XVII wieku, tak szerokich ulic, jak dzisiejsza Łąkowa, Wróbla, Jaskółcza, nie projektowano - uliczki wówczas były małe, podobnie jak budynki znajdujące się przy nich. Fakt, że dziś znajdują się tu tak szerokie ulice wynika z tego, że początkowo po środku tych ulic znajdowały się kanały - opowiadał Aleksander Masłowski.
Kanałów w tej okolicy było na tyle dużo i były na tyle charakterystyczne, że do Dolnego Miasta przylgnęła nazwa „Amsterdam Północy”. - Oczywiście, jak zwykle przy tego typu porównaniach jest w tym trochę przesady. W porównaniu z tym, co było w Amsterdamie, kanałów tutaj było jak na lekarstwo. Ale dla terenu Dolnego Miasta te kanały wiodące środkiem głównych ulic były rzeczą charakterystyczną. Ulice, tak jak w Amsterdamie, biegły po obu stronach kanału - tłumaczył przewodnik.
„Miasto fabryk”
To kolejne określenie, którym nazywano niegdyś Dolne Miasto, a to z tego powodu, że swojego czasu było jedną z bardziej uprzemysłowionych dzielnic Gdańska. Znajdowała się tu między innymi olejarnia, rafineria cukru, młyn, zakład produkcji konserw, warsztaty artyleryjskie czy fabryka karabinów i tytoniu.
Dziś wśród najbardziej rozpoznawalnych budynków w dzielnicy jest mieszczące się w dawnej łaźni Centrum Sztuki Współczesnej „Łaźnia 1” oraz szpital „na Łąkowej” (dawny Szpital Boromeuszek), który mieścił się w dworze Uphagenów. - Musimy sobie zdawać sobie sprawę z tego, że mieszkanie z łazienką dla zwykłych ludzi to stosunkowo późny wynalazek. Na gdańskim gruncie to są tak naprawdę dopiero lata 30. ubiegłego wieku. Jeszcze w latach 20. budowano mieszkania, w których nie było łazienek. Kwestie higieny codziennej trzeba było organizować między innymi poprzez łaźnie, takie jak jedna z tych, które znajdowały się na Dolnym Mieście - opowiadał przewodnik.
Prestiżowa nagroda za rewitalizację Dolnego Miasta. Odebrana w Brukseli