Świetna zabawa! Ale pomyśl, bo lód pod tobą się topi!

W Gdańsku dzieci i dorośli bawią się na zamarzniętym lodzie na zbiornikach retencyjnych. - To świetna zabawa - mówią. Ale może być bardzo niebezpieczna. Idzie odwilż, więc trzeba szczególnie uważać!
09.01.2016
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl

Pani Ania mówi, że nie trzeba demonizować, jeśli zachowuje się zdrowy rozsądek. Nie boi się wchodzić z córką na lód na zamarzniętym zbiorniku na Ujeścisku.

Piątkowe popołudnie. Temperatura minus 5 stopni Celsjusza. Dziewczynka biegnie obok mamy. Próbuje dotrzymać jej kroku. Nagle wywraca się na lodzie. Wstaje, nie płacze. Mama strzepuje biel lodu i śniegu z jej kolan.

Obrazek jakich w zimowe dni wiele. Ale pani Ania i jej córeczka Weronika idą środkiem zamarzniętego zbiornika retencyjnego “Jeleniogórska” na Ujeścisku. Zbiornik jest tuż obok szkoły podstawowej nr 12. Na lodzie bawi się więcej dzieci: chłopcy grają w piłkę (!), ktoś jeździ na łyżwach. Wszyscy są wniebowzięci. Taka ślizgawka za darmo tuż pod domem! 

Pani Ania mówi, że nie boi się tędy przechodzić. - Nie demonizujmy! - mówi. - Znam dobrze ten zbiornik wodny, córeczka zawsze jest tu w mojej obecności, a poza tym lód jest bardzo gruby. Przecież od kliku dni jest minus 13-18 stopni!

Odgarniamy śnieg, zaglądamy wgłąb. Widać grubą warstwę lodu. - Chyba 20-30 centymetrów - ocenia pani Ania. - Nie ma obawy, że coś złego tu się stanie.

Pani Ania mówi, że urodziła się w Wiślince na Zuławach i że w dzieciństwie na zamarzniętej rzece urządzali tam kuligi. - Po lodzie jechał traktor, a za nim dzieci na saniach - wspomina. - Ja naprawdę potrafię ocenić zagrożenie. Poza tym latem woda sięga tu dorosłemu do pasa.

Pytam grających w piłkę chłopców, czy wiedzą o zagrożeniach. Mówią, że w szkole urządzane są pogadanki i apele, więc wiedzą, że trzeba uważać. Jak będzie cieplej, czyli koło 0 stopni, to na pewno tu nie przyjdą.

Pani Ania mówi, że przychodzi tu też ze starszą córeczką. - Moje dzieci nigdy nie bawią się na lodzie same.

- Był tu kiedyś jakiś wypadek? - pytam.

- Kiedyś mąż pomagał wyciągać psa, pod którym załamał się lód, ale dzieciom czy dorosłym nigdy nic się nie stało - mówi pani Ania.

Kilka ulic dalej, też na Ujeścisku, inny zbiornik retencyjny “Warszawska”. Mężczyzna podjeżdża autem, z którego wysiadają trzy dziewczynki i gęsiego, ostrożnie idą na zamarznięty lód. Czy tata nie boi się o córki? - Nie, sprawdzałem ten zamarznięty stawik z każdej strony - mówi. - Lód jest naprawdę gruby, może nawet 40 centymetrów. Tu przyjeżdżają nawet dorośli grać w hokeja. Ustawiają bramki, mają kije i krążek, jest świetna zabawa.

Tata dziewczynek zapewnia mnie, że one i inne dzieci są tu bezpieczne, a wędkarze latem brodzą tu w specjalnych wysokich butach, woderach, z brzegu na brzeg, więc nie może tu być głębiej niż metr. - Nie ma się czego bać, ale jak temperatura wzrasta do minus pięć, minus trzy, to kończymy tutaj z łyżwami - mówi mężczyzna.  

Ślizgawka na zbiorniku Warszawska. Rodzice w mroźne dni nie boją się o dzieci. Gdy robi się cieplej, nie przychodzą tu.

Gdy lód zaczyna trzeszczeć...

Nawet jeśli te płytsze zbiorniki retencyjne w Gdańsku są bezpieczne, to już na rzekach, stawach i jeziorach za miastem czy w mieście (np. na Jeziorze Osowskim) trzeba bardzo uważać. Zwłaszcza teraz, gdy temperatura jest już nawet na plusie!

Pomorska policja prowadzi więc akcję “Bezpieczna woda”: dzieciom w szkołach rozdaje się kolorowe ulotki z barwnymi ilustracjami i ostrzeżeniami. “Względnie bezpieczna pokrywa lodowa powinna mieć przynajmniej 10 centymetrów grubości” - głosi ulotka. I dalej: “przejrzysty lód ma mocniejszą strukturę i jest wytrzymalszy”; “jeziora zamarzają i odmarzają od brzegów - na środku jeziora woda zamarza później, przez co lód jest tam cieńszy niż przy brzegu”. I wreszcie: “gdy lód zaczyna trzeszczeć to znak, by natychmiast wracać na brzeg”.

Są też rady, co robić, gdy lód się jednak załamie, i dziecko wpadnie do wody: “unikaj gwałtownych ruchów”, “za wszelką cenę staraj się nie wpłynąć pod lód”, “rozłóż szeroko ręce, zwiększając kontakt z pokrywą lodową”, “staraj się wydostać z wody, ostrożnie podciągając się na rękach”, “gdy wydostaniesz się na powierzchnię lodu, poruszaj się w kierunku brzegu w pozycji leżącej, tak, aby zmniejszyć nacisk na lód”.

Pożyteczne rady. Oby nie musiały być stosowane.

Zimowy plac zabaw: zbiornik retencyjny przy ul. Człuchowskiej naprzeciwko szkoły nr 12.

Nie jesteś jak Chuck Norris

Tadeusz Konkol, rzecznik pomorskiej straży pożarnej, mówi, że - odpukać - tej zimy strażacy wyjeżdżają głównie do… gęsi czy łabędzi, które utknęły w zamarzniętym lodzie.

- Jeśli chodzi o ludzi, to były to przypadki sporadyczne - zaznacza Konkol. - Jeśli ktoś wpada pod lód to z reguły świadkowie na miejscu podają gałąź, dłuższy patyk, szalik i wtedy ta osoba wychodzi i od razu jadą do domu czy do lekarza. Strażacy a nawet nurkowie wchodzą do akcji z reguły wtedy, jeśli ktoś zaginie pod lodem.   

Rady strażaków? 

- Generalnie zasad spisanych nie ma. Przyjmuje się, że jeśli grubość lodu jest większa niż 10 centymetrów, to jednej osobie nic nie powinno się stać. Jeśli dwie stoją blisko siebie, to prawdopodobieństwo, że lód się załamie jest większe. Pamiętać trzeba, że tam, gdzie rzeka wpada do jeziora, lód jest bardziej kruchy - mówi Konkol. - Dzieci nie powinny wchodzić na zamarznięte zbiorniki wody, a już na pewno nie same. Lepiej przy szkole zorganizować lodowisko. Wędkarze łowiący pod lodem, dla których to jest ulubione hobby, niech idą z kolegą, który w razie czego pomoże, zadzwoni po pomoc. Warto mieć przy sobie linę, żeby ratujący mógł ją rzucić w kierunku tonącego. Są specjalne haki, które można założyć na dłonie, i wtedy wbijając je w lód, można się wydostać. Gołymi rękami z mroźnej wody na lód można wydostać się tylko w filmie z Chuckiem Norrisem.


TV

Uniwersytet WSB Merito ma nowy kampus