Srebrzysko. Wielki lęk przed pijakami

Nowa izba wytrzeźwień ma powstać przy ul. Srebrniki 9 we Wrzeszczu. Mieszkańcy pobliskiego osiedla są wściekli, że nikt z nimi nie konsultował tej decyzji. – Trzy lata temu był tam tylko szpital psychiatryczny, cmentarz i krematorium – mówi Antoni Pawlak, rzecznik Urzędu Miejskiego w Gdańsku. – Z kim mieliśmy się konsultować?
14.10.2015
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl

Protest mieszkańców Osiedla Pomarańczowego przeciwko planowanej budowie izby wytrzeźwień na Srebrzysku.

W zimne niedzielne popołudnie grupa mieszkańców Osiedla Pomarańczowego na Srebrzysku we Wrzeszczu wyszła przed swoje nowe domy, otoczone płotem. Skrzyknęli się, by wspólnie bronić swojego nowego miejsca na ziemi. Pierwsi wprowadzili się wiosną zeszłego roku, niektórzy – dopiero w ostatnich tygodniach. W sumie, 84 mieszkania w ładnym punkcie. Ledwie świeżo upieczeni lokatorzy zdążyli się urządzić, gruchnęła wieść, która spędza im teraz sen z powiek.

Pomyśleli i uradzili wspólnie, że niedziela jest dobrym dniem na protest. Dziennikarze rzeczywiście przyjechali. Jeden z sąsiadów wziął do ręki farbę w sprayu i na dużym kawałku płótna namalował hasło, które chwilę później zawisło na ogrodzeniu.

 

„Nie dla izby wytrzeźwień!”

Wkrótce przed nowymi, eleganckimi domami zjawiło się jeszcze więcej sąsiadów: głównie w młodym i średnim wieku, choć było też kilka starszych osób. Wszyscy zjednoczeni w proteście przeciw planowanej budowie, która – są o tym święcie przekonani – zmieni ich życie na gorsze. Naprzeciw Osiedla Pomarańczowego ma stanąć izba wytrzeźwień, a ściślej – Pogotowie Socjalne dla Osób Nietrzeźwych.

– Aż mnie zmroziło, gdy dowiedziałem się, że ma tu być wytrzeźwiałka – powiedział portalowi Gdańsk.pl jeden z mieszkańców osiedla. – Pensjonat dla pijaków? Tutaj? Ściągać nam tu patologię?!

 

Na jednym chodniku z dziećmi

Mieszkańcy Osiedla Pomarańczowego są zdeterminowani, by do tego nie dopuścić. Nie chcą w swoim otoczeniu widzieć ludzi, którzy mogą stanowić zagrożenie dla zdrowa i życia innych. Ich zdaniem, w grę wchodzą też demoralizujące sytuacje.

– To jest spokojne, ciche osiedle – mówi Małgorzata Rojek, matka siedmiolatka. – W pobliżu bawią się dzieci, kawałek dalej jest podstawówka. Po co im takie widoki, krzyki pijanych przywożonych tu całą dobę? Bo cicho raczej wysiadać nie będą.

Małgorzacie Rojek wtórują inne matki i ojcowie: boją się, że po 24 godzinach obowiązkowego pobytu w izbie, jej skacowani „klienci” będą wychodzić i idąc drogą obok osiedla mogą chcieć „wysępić” od dzieci pieniądze na alkohol.

– Dzieci i pijacy będą chodzić jednym, wspólnym chodnikiem – zauważa Arkadiusz Kowalina, przewodniczący zarządu dzielnicy Wrzeszcz Górny.

Jest też strach przed brutalnością tego innego, pijanego świata.

– Trafiają tu ludzie, którzy mają historię znęcania się nad żonami i dziećmi, przemocy domowej, agresywni i nieobliczalni – mówi jedna z matek. – Po 24 godzinach nie zmienią się cudownie w ludzi spokojnych i miłych. Dalej mogą stanowić ryzyko. Czy naprawdę nie ma dla nich innych miejsc w Gdańsku? Gdzieś na obrzeżach?

Mieszkańcy osiedla mają pretensje do władz miasta, że decyzje o budowie zostały podjęte bez ich zgody, bez konsultacji, a miasto nie reaguje na ich protesty. Pod jednym podpisało się 80 osób. – O całej sytuacji dowiedzieliśmy się miesiąc temu z mediów – mówi Monika Zięborak. – Pierwsze rodziny wprowadziły się na nasze osiedle w 2014 roku. Nikt z nas nie słyszał wtedy, żeby miała tu powstać izba wytrzeźwień. Tak ma wyglądać dialog społeczny?

Protest mieszkańców Osiedla Pomarańczowego przeciwko planowanej budowie izby wytrzeźwień na Srebrzysku.

 

Miasto mówi: nie lękajcie się

Władze samorządowe tłumaczą, że w czasie, gdy decydowano o lokalizacji izby wytrzeźwień na Srebrnikach – na przełomie lat 2012 i 2013 – wokół były pola, a nie osiedla.

Antoni Pawlak, rzecznik Urzędu Miejskiego w Gdańsku, dosadniej określa ówczesną sytuację: – Trzy lata temu był tam tylko szpital psychiatryczny, cmentarz i krematorium. Z kim mieliśmy się konsultować?

Wprawdzie deweloper zaczął przyjmować zapisy jeszcze w 2012 r., ale pierwsze mieszkania zostały oddane do użytku wiosną 2014 r. Kto powinien uprzedzić nabywców? Trudno wyobrazić sobie sytuację, w której urzędnik miasta stoi przed biurem dewelopera i ostrzega przez megafon: „Uwaga, uwaga! Jeśli nie odpowiada państwu sąsiedztwo izby wytrzeźwień, radzimy nie kupować!”. Podobnej treści ogłoszenie prasowe też nie wyglądałoby dobrze.

– Trzy lata temu naprawdę nie było z kim konsultować tej decyzji, bo nie było tam mieszkań – mówi Piotr Olech z Wydziału Rozwoju Społecznego UM. – Pobliska szkoła nr 27 nie zgłaszała zastrzeżeń.

Argumentem przesądzającym o wyborze miejsca była wówczas bliskość szpitala i ośrodka Monaru. Decyzja racjonalna, ale co to dzisiaj obchodzi mieszkańców Osiedla Pomarańczowego? Lęki, jakie się w nich obudziły, mają różne aspekty. Jednym z nich jest przekonanie, że „złe sąsiedztwo” obniży rynkową wartość mieszkań.

Tymczasem, według Olecha, nie ma żadnego zagrożenia dla mieszkańców: – Wręcz przeciwnie, więcej policji i straży miejskiej w tym miejscu będzie paradoksalnie oznaczało jeszcze większy spokój.

Olech dodaje, że tuż obok jest szpital psychiatryczny, który potencjalnie mógłby być większym zagrożeniem, a nikt nie skarży się na jego bliskość: – Przecież najcięższe przypadki poalkoholowe, najgorsze stany, trafiają na detoks do szpitala. To są ludzie po długotrwałym piciu. Nie słyszałem, żeby okoliczni mieszkańcy to odczuwali i żeby mieli powody do protestów.

Przedstawiciel miasta zapewnia, że nieprawdą jest, jakoby okna Osiedla Pomarańczowego miały wychodzić na izbę.

– Budynek stanie w głębi, daleko od płotu i ulicy, pomiędzy garażami a budynkiem Monaru. Nie będzie go praktycznie widać, może jedynie z wyższych kondygnacji.  

Wydział Rozwoju Społecznego szykuje już odpowiedź na protest mieszkańców. Czy to znaczy, że miasto weźmie pod uwagę ich zdanie?

– Inwestycja jest zaawansowana – mówi Olech. – Nie planujemy jej weryfikować na tym etapie. Mogę tylko poprosić mieszkańców o zrozumienie i zredukowanie swojego lęku. Jest bezzasadny. Nic złego nie będzie się tam działo.

Protest mieszkańców Osiedla Pomarańczowego przeciwko planowanej budowie izby wytrzeźwień na Srebrzysku.

Izba: to nie pijacy z peerelu

Obecnie izba wytrzeźwień znajduje się przy ulicy 3 Maja w Gdańsku. Decyzja o przeniesieniu jej na Srebrniki umożliwiła nową ważną inwestycję w śródmieściu. W miejscu „wytrzeźwiałki” będzie wybudowana nowa siedziba Prokuratury Apelacyjnej.

Czy zatem nie lepiej przenieść izbę gdzieś na obrzeża Gdańska, z dala od osiedli?

– Nie, bo izba to nie tylko przechowalnia dla nietrzeźwych – mówi Sławomir Kunkel, kierownik Pogotowia Socjalnego dla Osób Nietrzeźwych w Gdańsku przy ul. 3 Maja. – To też dyżury pracownika socjalnego, grupy terapeutyczne, konsultacje motywacyjne, profilaktyka. Jeśli taka pomoc będzie za daleko, nikt z niej nie skorzysta. Poza tym takie miejsce na obrzeżach to radiowóz zajęty dojazdem i powrotem przez dwie godziny. Tego chcemy?

Kunkel zapewnia, że problemy, o których mówią mieszkańcy Pomarańczowego, są wyolbrzymione: – Mieścimy się od 1986 roku przy ul. 3 Maja i nie spotkałem się z przypadkami, żeby ludzie od nas wychodzący mieli kogoś zaczepiać na ulicy, być agresywni.  

– A hałas, wrzaski? – pytam.

– Nie jest tak, jak w PRL, że przyjeżdża tu samochód milicyjny marki Star i wysypuje się z niego gromada pijaków lanych pałami przez MO – zapewnia Sławomir Kunkel. –  Czasy są inne. Nie ma krzyków, hałasów, ludzie, którzy zostali zgarnięci z ulicy przez policję, są raczej przestraszeni, rozumieją, że wpadli w kłopoty, to im daje do myślenia. Dantejskie sceny się nie dzieją. Izba to raczej szansa, żeby ochłonąć.

– Będziecie wypuszczać ludzi pod wpływem na ulicę? – dociskam. – Podobno ktoś, kto ma poniżej 0,5 promila, kwalifikuje się już do wyjścia…

– Zapewniam, że wypuszczamy stąd ludzi trzeźwych, spokojnych – mówi Kunkel. – Jeśli ktoś jest dalej pijany, bo miał wcześniej 4 promile, trafia na detoks do szpitala. A ci najbardziej agresywni są przewożeni do policyjnej izby zatrzymań, a nie do nas.

Protest mieszkańców Osiedla Pomarańczowego przeciwko planowanej budowie izby wytrzeźwień na Srebrzysku.

 

Mieszkańcy: walczymy dalej!

Mieszkańcy Osiedla Pomarańczowego chcą dalej walczyć o swoje poczucie bezpieczeństwa i komfort. Zastanawiają się, dlaczego miasto nie zbuduje im przedszkola w miejscu izby wytrzeźwień i dlaczego Wrzeszcz, który się zmienia, staje się nowym centrum kultury (Garnizon), akurat w ich okolicy ma być inny.

– To jest jakieś pomieszanie: osiedle, szkoła, plac zabaw i… izba wytrzeźwień?! – mówią. – Ktoś coś źle zaplanował. Będziemy protestować!

Boją się mieszanki wybuchowej nałogowych alkoholików i narkomanów na głodzie z pobliskiego Monaru, ludzi śpiących pod płotem, strzykawek, kradzieży.  

– Szkoda mi mieszkańców Osiedla Pomarańczowego – mówi Arkadiusz Kowalina, przewodniczący zarządu dzielnicy. – Ceny ich mieszkań pójdą w dół, suma obaw pójdzie w górę. Tyle mówi się o obywatelskości, o konsultacjach społecznych, a ich nikt nie słucha. Wydali oszczędności życia na mieszkania, a tu taka „niespodzianka”.

Bardzo możliwe jednak, że te obawy są przesadzone. Deweloper nie sprzedał do tej pory tylko dwóch z 84 mieszkań – oba jednak są zarezerwowane. Wszystko zależy od tego, czy potencjalni nabywcy uzyskają kredyt na zakup. Jeśli nie oni – na pewno znajdą się następni. Lokalizacja, nawet po wybuchu „afery” z izbą wytrzeźwień, wciąż uważana jest za atrakcyjną.

W tym marzeniu o przedszkolu zamiast „wytrzeźwiałki” też chyba jest niemało przesady. Firma deweloperska, która wybudowała Osiedle Pomarańczowe, reklamuje swoją inwestycję w Internecie takimi słowami: „Autem można w 3 min. dojechać do Alei Grunwaldzkiej i Galerii Bałtyckiej, w 5 - do stacji Gdańsk-Wrzeszcz, w 10 – do centrum i na Stare Miasto. W zasięgu ręki są żłobek, przedszkole, szkoła podstawowa, gimnazjum i sklepy. (...) Mieszkania na piętrach mają balkony, na ostatniej kondygnacji – tarasy, a na parterze – tarasy w ogródkach. Osiedle Pomarańczowe zatopione wśród zieleni jest źródłem wyłącznie pozytywnej energii”.

TV

Alia - nowa żyrafa w gdańskim zoo