Wycieczka po terenach stoczniowych rozpoczęła się o godz. 9.00 przed pomnikiem Poległych Stoczniowców 1970. Grupa kilkudziesięciu rowerzystów z kaskami na głowach i zestawem słuchawkowym wraz z przewodnikiem z Europejskiego Centrum Solidarności wyruszyła na przejażdżkę po niedostępnych na co dzień częściach zakładu.
- Tereny postoczniowe najczęściej zwiedza się na piechotą, zależało nam, by znaleźć nową formułę zwiedzania tego miejsca - tłumaczy Maciej Hasse z Europejskiego Centrum Solidarności. - Mam nadzieję, że to się uda i ten sposób zwiedzania się upowszechni.
Sądząc po frekwencji, ten sposób zwiedzania stoczni i terenów postoczniowych ma szansę stać się obowiązkowym punktem na turystycznej mapie Gdańska. W przejeździe rowerowym wzięło udział kilkudziesięciu rowerzystów.
- Dowiaduję się o nowych rzeczach - mówi z uśmiechem pani Magda, mieszkanka Gdańska. - Do tej pory stocznia była zagrodzona murem. Teraz można ją zwiedzić i jeszcze usłyszeć co się tu działo.
W podobnym tonie wypowiada się pan Marek, również mieszkaniec Gdańska: - Mimo iż mieszkam w tym mieście, to nadal jest tu mnóstwo tajemnic, które prawdopodobnie nie zostaną odkryte. Jeżeli jest taka okazja, żeby poznać stocznię, to trzeba to wykorzystać.
W trakcie wycieczki, która trwała ponad godzinę rowerzyści przejechali przez tereny niedostępne dla turystów.
- Wjechaliśmy w miejsca nieuczęszczanych przez turystów np. na wyspę Ostrów, byliśmy pobliżu Mlecznego Piotra, a także w okolicach warsztatu Lecha Wałęsy - dodaje Maciej Hasse z ECS.
Organizatorzy wycieczki mówią, że stoczniowcy byli zagorzałymi cyklistami nie z wyboru, tylko z musu, a odległości dzielące w stoczni punkt A od punktu B sięgały nawet kilku kilometrów. W stoczni rower był obiektem pożądania i troski. Stoczniowcy pracowali bowiem na akord, co oznaczało, że ile przepracowali, tyle zarobili, szybkie przemieszczanie się leżało więc w ich prywatnym interesie.
- Pamietam stocznię z czasów studenckich, kiedy dorabiałem sobie sprzątając kadłuby statków -wspomina pan Marek, który wybrał się na Toru de Stocznia. - Teraz, po kilkudziesięciu latach, mam możliwość porównania co się zmieniało.