• Start
  • Wiadomości
  • Sklep zoologiczny też zalało. Jeż i świnki morskie już wyschły, ale była awantura... SPROSTOWANIE

Sklep zoologiczny też zalało. Jeż i świnki morskie już wyschły, ale była awantura... SPROSTOWANIE

Pracownice Zoo Delikatesów w Galerii Bałtyckiej we Wrzeszczu mówią, że zrobiły wszystko, żeby jeż afrykański i świnki morskie nie cierpiały za długo w zimnej wodzie po powodzi. Sąsiadki ze sklepu obok twierdzą, że gdyby nie ich interwencja, jeżyk i gryzonie cierpiałyby dłużej. ZooDelikatesy utrzymują, że takie przedstawianie tej dramatycznej sytuacji jest niesprawiedliwe - dlatego na końcu tekstu zamieszczamy sprostowanie.
20.07.2016
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl

Z lewej: bohaterski jeż pigmej, już suchy i napchany witaminkami. Z prawej: Paweł Leszczyński, pracownik Zoo Delikatesów.


To jest historia z happy endem: po powodzi we Wrzeszczu pigmejski jeż afrykański (cena - 299 zł) żyje i jest w świetnej formie. Podobnie świnki morskie, czy raczej kawie, jak określa się teraz fachowo świnki: dwie kawie domowe (76 zł za sztukę) i jedna kawia skinny (390 zł). Wszystkie zwierzęta mają się dobrze. W nocy z czwartku na piątek ich akwaria w sklepie zoologicznym Zoo Delikatesy na poziomie -1 w Galerii Bałtyckiej uległy lekkiemu zalaniu. Zwierzęta były w wodzie, która sięgała kilku centymetrów. Trociny były mokre, gryzonie wspinały się na miniaturowe domki i kołowrotki. Spadały. Jak twierdzą świadkowie, było im zimno.

Historia może skończyłaby się bez rozgłosu, gdyby nie Facebook. Otóż zaniepokojeni pracownicy sąsiadującego z Zoo Delikatesami sklepu 4F z odzieżą sportową zaczęli w piątek alarmować na profilu FB Zoo Delikatesów oraz Galerii Bałtyckiej, że zwierzątka mają się źle, są za długo w wodzie i że personel sklepu rzekomo się nimi nie interesuje. Wrzucono zdjęcie raczej smutnego i zmokłego jeżyka.

- Jeż był w długo w zimnej wodzie, trząsł się, był ledwie żywy, podobnie jak cała mokra świnka morska, więc zaalarmowałam ochronę galerii i znalazłam też numer telefonu do dyrekcji sklepu, bo było mi zwierzątek po prostu żal - mówi nam młoda pracownica sklepu 4F, która nie chce podać imienia. - Nie robiłam tego przecież dlatego, że jestem wredna i nie lubię sąsiadów zza ściany. Nie chciałam specjalnie nakręcać afery. Chodziło mi o zwierzątka i ich los.  

Pracownica 4F mówi, że już od piątkowego poranka ona, oraz inni pracownicy Galerii dzwonili do właściciela sieci Zoo Delikatesów, alarmując go, że świnki morskie i jeż siedzą w zimnej wodzie ściekającej z zalanego sufitu. - To było może pięć telefonów i dopiero po godz. 11 pojawił się tu ktoś z zoo sklepu - mówi młoda blondynka. - I mimo naszych sugestii, że do sklepu trzeba szybko wejść, ta pani czekała dalej, aż wróci prąd, żeby móc otworzyć roletę! A gdyby prąd pojawił się dopiero za dwa dni?! Też by czekała?!

- Zagroziłam właścicielowi sieci tych sklepów, że jeśli zaraz się tu ktoś nie pojawi, wrzucimy zdjęcia zmarzniętych zwierząt do sieci - mówi nam pracownica 4F. - Bo nie chciał nas słuchać! W sumie wrzuciłam na FB tylko jedno zdjęcie jeżyka.

Agnieszka Pyter, kierownik Zoo Delikatesów w Galerii Bałtyckiej, mówi nam, że była w Galerii Bałtyckiej w piątek już o godz. 8 rano. Nie mogła zejść na poziom -1 z powodu zalania. Wody było po łydki. Na pieszo, bo ulice wciąż były zalane, poszła do pobliskiego centrum Manhattan, by kupić kalosze. Wróciła i wtedy zeszła na poziom -1.

- Od godz. 11 do 15 ekipy techniczne przy mojej asyście próbowały podnieść roletę siłą, potem dobrać się do mechanizmu, wiercić w ścianie - mówi Pyter. - Nic to nie dawało. Dopiero, gdy o godz. 15 pojawił się agregat, roletę udało się uruchomić elektrycznie.

Gdy tylko udało się dostać do wnętrza, jeż afrykański oraz trzy kawie (świnki morskie) zostały osuszone i przewiezione do sklepu tej samej sieci w CH Manhattan.

- Mają opiekę weterynarza i dostają witaminki - mówi Agnieszka Pyter. - Ja mam 15 lat doświadczenia w branży zoologicznej i naprawdę wiem, jak dbać o zwierzęta. Proszę nie robić ze mnie pierwszego rzeźnika. Przykro mi, że zwierzęta zmarzły, ale nie była to sytuacja krytyczna. Nie było sensu wybijać witryn, bo szkło mogło uszkodzić zwierzęta jeszcze bardziej. Miałam wszystko pod kontrolą. Panika pani ze sklepu obok była niepotrzebna. Ona nawet dobrze mnie nie kojarzyła, więc nie mogła wiedzieć, o której byłam na miejscu. Poza tym: otwarcie rolety bez prądu to naprawdę nie jest kwestia tylko przewiercenia zamka, jak twierdzili "eksperci" z 4F. To trwa!   

Jeż oraz kawie są dalej w CH Manhattan. Czują się dobrze, dochodzą do formy. Pracownice Zoo Delikatesów w Galerii Bałtyckiej mówią, że poczekają aż w całym sklepie zniknie wilgoć i wtedy przywiozą jeżyka i kawie z powrotem.

- Przykro mi, że stałam się obiektem nagonki, oczerniania i wystawiono mi tak krzywdzącą opinię, bo na zwierzętach się znam i nie chcę ich dramatu - mówi Agnieszka Pyter z Zoo Delikatesów. - Pani ze sklepu obok bardziej nam zaszkodziła niż pomogła. 

- Uważam, że dobrze zrobiłam, że alarmowałam, co się dzieje ze zwierzętami, bo uznałam, że obsługa sklepu działa zbyt ślamazarnie i wykazuje za mało troski - podtrzymuje swoją decyzję pracownica salonu 4F. - Wszystkim nam zależało na tych zwierzątkach i ich zdrowiu. Nam chyba nawet bardziej niż obsłudze sklepu. To oburzające, że dopiero nasza interwencja zmusiła ich do działania.   

Rozmawialiśmy także z dyrekcją Galerii Bałtyckiej. Powiedziano nam, że pracownicy administracji galerii także monitorowali sytuację i ich zdaniem wszystko przez cały czas było pod kontrolą. Kierowniczka Zoo Delikatesów wydała na FB oświadczenie w tej sprawie. Pracownica sklepu 4F przysłała do redakcji email, w którym pisze, że "oświadczenie kierowniczki mija się z prawdą". 

Jeżyk jak to jeżyk - milczy, ale podobno zachowuje spokój. 

Ten szczur z Zoo Delikatesów w Galerii Bałtyckiej to też powodzianin, choć jego klatki nie zalało.


SPROSTOWANIE

W artykule pod tytułem „Sklep zoologiczny też zalało. Jeż i świnki morskie już wyschły, ale była awantura...” z dn. 20.07.2016 opublikowanym na portalu www.gazeta.pl, pracownik sklepu 4F mieszczącego się na terenie Galerii Bałtyckiej podał następujące nieprawdziwe lub nieścisłe informacje, wymagające sprostowania:

1. Nie jest prawdą jakoby kierownik sklepu ZooDelikatesy pojawił się na terenie Galerii Bałtyckiej po godzinie 11, gdyż był tam już o godzinie 8 rano. Z racji zalania poziomu -1 kierownik sklepu nie mógł od razu dostać się na tenże poziom.

2. Nieprawdziwą jest informacja, jakoby dopiero interwencja telefoniczna zmusiła do działania pracowników sieci ZooDelikatesy. Pracownicy sieci wraz z ekipą techniczną Galerii Bałtyckiej od godzin porannych starali się dostać do sklepu, co utrudnione było przez brak prądu, a tym samym nie było możliwości aby uruchomić elektryczną roletę sklepową.

3. Określenie opisujące stan zwierząt jakoby były "ledwo żywe" było nadużyciem. Po przetransportowaniu zwierząt na inny sklep, zostały one obejrzane przez lekarza weterynarii, który ich stan ocenił na dobry. Żadne ze zwierząt nie ucierpiało w trakcie sytuacji opisanej w artykule.

Sprostowanie zamieszczone zostaje na prośbę sieci sklepów ZooDelikatesy





TV

Po Wielkanocy zacznie jeździć autobus na wodór