Sąd oczyścił imię gdańszczanina - 8 lat po śmierci

Mariusz Formela zginął tragicznie w wypadku samochodowym w 2007 roku. Prokuratura uznała wtedy jego winę i odpowiedzialność za śmierć czterech innych osób. Teraz imię Formeli oczyszczono, a rodzina dostanie finansowe zadośćuczynienie
03.12.2015
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl

Paweł i Alicja Formelowie, gdańszczanie, niezłomni rodzice tragicznie zmarłego Mariusza.

Pawłowi Formeli po 23-letnim synu nie zostało wiele rzeczy. Ubrania, zdjęcia - w tym jedno takie, które ma w telefonie i patrzy na nie, ilekroć sięga po komórkę. Ożywają wówczas wspomnienia.

Teraz Formelowie - Paweł z żoną Alicją - odzyskali coś, co jest dla nich najcenniejsze: dobre imię syna.

Walczyli o nie osiem lat.

- Syna nam to nie zwróci, ale jego imię jest czyste. Wnuczka też może być spokojna, nikt nie zarzuci, że jej tata przyczynił się do śmierci innych ludzi - mówią.

Sąd przyznał im też pieniądze. W sumie 540 tys. zł zadośćuczynienia i 400 zł comiesięcznej renty na wnuczkę.


Wypadek na K7

Czerwiec 2007: droga K7, 3.30 w nocy. 23-letni Mariusz Formela wraca do Gdańska z południa Polski właśnie co kupionym autem dostawczym marki mercedes. Formela dopiero co zaczął studia na upragnionej ekonomii. Dostał się po kilku próbach. Jego ukochana była w tym czasie ciężarna, nie mógł liczyć na finansową pomoc rodziców, więc wymyślił z kolegą, że założą małą firmę transportową. Kupili tego dostawczaka - miał im pomóc w rozruszaniu interesu.

Jest godzina 3.30 w nocy, miejscowość Chęciny pod Kielcami. Formela prowadzi dopiero co nabyte auto, za nim jedzie jego wspólnik. Z naprzeciwka pędzi samochód ford typu bus, do przewozu osób. Dochodzi do zderzenia. Na miejscu ginie Formela oraz kierowca i trzech pasażerów busa. Cztery osoby są ranne.

- O śmierci syna dowiedziałem się z jego telefonu - wspomina ojciec. - Ktoś puścił strzałkę, oddzwoniłem. Powiedzieli mi, co się stało.

W Kielcach wiedzą swoje

Paweł Formela wyłącza się na tydzień z życia - po prostu nie wytrzymuje tego ciężaru. Do Kielc, gdzie przewieziono ciało syna, dzwoni matka - pani Alicja. Trzeba jechać po rzeczy syna, zająć się przygotowaniem pogrzebu. Ojciec mówi, że kiedy dotarli do Kielc, tamtejsza policja od razu sugerowała mu, że wypadek spowodował jego syn. To on miał rzekomo zmienić pas ruchu i uderzyć mercedesem w forda.

- Pokazywali nawet ekran telewizora, informacje o wypadku w TVN24 i mówili „widzi pan, to wina Mariusza”. Ale ja jestem z zawodu kierowcą, od lat jeżdżę w Gdańsku karetką. Teraz akurat karetką noworodkową, ale wcześniej zwykłą. Byłem więc wiele razy na miejscy wypadków, z reguły byliśmy tam pierwsi. Kilka karetek też miało wypadki, więc dużo o wypadkach wiem. Coś mi się nie zgadzało.

Przeszedł miejsce wypadku w Chęcinach wzdłuż i wszerz. Już wtedy wiedział, że teoria o winie syna się nie zgadza.


Rodzic nigdy nie odpuszcza

Prokuratura rejonowa w Kielcach umorzyła śledztwo z uwagi na śmierć sprawcy - Mariusza Formeli. Zażalenie na tę decyzję złożone przez prawnika rodziny zostało przez sąd w Kielcach odrzucone. Ale rodzice nie odpuścili.

- Powiedzieliśmy sobie, że póki nam starczy życia, będziemy walczyć o dobre imię syna, choć wiele osób nam to odradzało - mówi Alicja Formela. - Pytali, czy nie szkoda nam pieniędzy na prawników, po co chcemy to rozdrapywać. Ale nie mieliśmy zamiaru odpuszczać.

Alicja Formela mówi, że żaden adwokat w Kielcach nie chciał podjąć się sprawy: - Mówiono nam, że kierowca forda był synem bardzo wpływowego przedsiębiorcy w Kielcach. Musieliśmy wziąć prawnika z Gdańska. Trochę pieniążków na to poszło.

Paweł Formela: - Wyrok w Kielcach wydał mi się śmieszny. To była kpina! Mój syn miał jechać 50 km/h i spowodować wypadek, podczas gdy kierowca forda jechał 120 km/h i wszystko było ok? Oceny biegłego też wydały mi się dziwne, nie pasowały do zniszczeń samochodu.


Dlaczego warto szukać furtki

Jak jednak wrócić do umorzonej sprawy? Prawnicy Formelów zdecydowali, że można otworzyć nowy proces - już nie karny, ale cywilny.

Wykorzystali fakt, że ubezpieczyciel - PZU SA - nie chciał wypłacić rodzinie ani złotówki, bo nie płaci się rodzinie winnego. Zaczęli nową sprawę, już w gdańskim sądzie, o rekompensatę kosztów pogrzebu: 8465 zł. To miała być furtka, żeby zmusić sąd do zajęcia się sprawą od nowa.

- Naprawdę nie chodziło nam o te pieniądze, ale dobre imię dziecka - podkreśla Paweł Formela.

W 2012 r., po powołaniu nowego biegłego, eksperta z dziedziny wypadków drogowych, sąd w Gdańsku stwierdził, że winnym wypadku był jednak kierowca busa marki ford. „W pełni przyczynił się do powstania wypadku” - pisze biegły. Kierowca busa miał bowiem zasnąć za kierownicą, zmienić pas, po czym, gdy się ocknął i zorientował, co się dzieje, próbował wrócić na swój pas i wtedy uderzył w mercedesa, który rozpaczliwie próbował uniknąć wypadku. Sąd Rejonowy Gdańsk Północ nakazał więc PZU wypłatę rekompensaty za pogrzeb Mariusza.

Ale to nie koniec. Prawnicy Formelów z Grupy Doradczej Prawno-Medycznej (GDPM) poszli dalej: zaczęli walkę o pełne zadośćuczynienie i odszkodowania dla ojca, matki, siostry, oraz narzeczonej Mariusza, która po jego tragicznej urodziła dziecko. Tę walkę prawnicy właśnie wygrali: ojciec i matka otrzymają z PZU po 100 tysięcy złotych, siostra – 60 tysięcy, narzeczona – 100 tysięcy, a dziecko Mariusza Fomeli – 180 tysięcy zł oraz comiesięczną rentę w wysokości 400 złotych.

- Sądy w Polsce są nierychliwe, ale sprawiedliwie, więc jeśli ktoś jest dociekliwy i nie odpuszcza, to dojdzie prawdy - mówi Tomasz Rosa z GDPM. - Trzeba po prostu korzystać z fachowców, nie odpuszczać i pilnować terminów. W tej sprawie rodzice przekazali nam dowody świadczące o tym, że sprawa karna w Kielcach prowadzona była fatalnie. To były nie tylko emocje i tragedia, ale też dobre argumenty.


Jedyne, co tak naprawdę mają

Ubrana w żałobną czerń matka Mariusza wciąż rozpamiętuje tragedię.

- Syn jest oczyszczony z zarzutów, ale jego samego już nie mamy - płacze pani Alicja, na co dzień rejestratorka w rejonowej przychodni. - Mamy na szczęście synową i wnuczkę. Magda ma 8 lat i jest w drugiej klasie. Nie dość, że nie miała ojca, to jeszcze nie dostawała przez lata żadnych świadczeń. To się teraz zmieni.

Paweł Formela: - Mówili, że Mariusz jest moją kopią z ksero, tak był do mnie podobny. Razem naprawialiśmy samochody, razem graliśmy w piłkę. Nie ma go. Jest mi bardzo ciężko. Ale przynajmniej prawda o nim została uratowana.


TV

W maju kwalifikacje do Mistrzostw Świata w Ergo Arenie!