• Start
  • Wiadomości
  • Roboty, wata cukrowa i muzyka Smolika. Stanisław Lem dla dzieci

Roboty, wata cukrowa i muzyka Smolika. Stanisław Lem dla dzieci

„Bajki robotów” w reżyserii Romualda Wiczy-Pokojskiego to lekki, momentami bardzo zabawny spektakl dla młodszych widzów. Sześć krótkich opowiastek mistrza literatury s-f przedstawiają aktorzy, maszyny, obiekty kinetyczne i… oczywiście roboty.
30.05.2016
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl

„Bajki robotów” to nowy tytuł w repertuarze gdańskiego Teatru Miniatura. Spektakl powstał na podstawie dwóch zbiorów opowiadań Stanisława Lema, jednego z najwybitniejszych autorów literatury science fiction na świecie - tytułowych „Bajek robotów” z 1964 roku i wydanej rok później „Cyberiady”.

Reżyser Romuald Wicza-Pokojski wybrał sześć bajek, które opowiadają aktorzy i zdalnie sterowane przez nich roboty: Trurl i Klapaucjusz. Spektakl został stworzony z myślą o najmłodszych widzach teatralnych, nawet takich, którzy jeszcze nie mieli okazji zapoznać się z lekturą Lema w szkole.

Aktorzy często wchodzą w interakcję z widzami, angażują czynnie i zagospodarowują ich energię - jak w scenie „Wyprawa pierwsza A, czyli Elektrybałt Trurla” opowiadającej o genialnej maszynie tworzącej poezję - Elektrybałcie. Wykorzystują również kreatywność dzieci w opowieści o innym cudownym urządzeniu, maszynie, która umie robić wszystko na literę „n” (w tej roli maszyna... do robienia waty cukrowej).

Na uwagę zasługuje oszczędna, ale dobrze wykorzystana - jak na tak małą scenę - scenografia. Kosmicznego klimatu całości nadają dym i światła oraz theremin - dość rzadko spotykany bezdotykowy instrument muzyczny. Szczególną rolę odgrywa w spektaklu muzyka, którą skomponował Smolik: bardzo spokojna i nastrojowa, tworzy udane tło spektaklu.

Fragmenty tekstu, które pojawiają się w przedstawieniu pokazują, że twórczość Lema, mimo upływu lat, się nie zestarzała. Szkoda więc, że reżyser Romuald Wicza-Pokojski nie zdecydował się na większe wykorzystanie tekstu z obu tomów opowiadań. Spektakl skierowany jest do widzów już od 6. roku życia, więc wynikało to zapewne trudności językowej „Bajek robotów” i „Cyberiady”. Niestety traci na tym całość spektaklu.

Sceny, jak te widocznie poświęcone dzieciom, przypominają bardziej zabawy animatorów, niż występ aktorów. Choć przykuwają uwagę małego widza, nie skupiają się na opowiadaniu historii, przez co wydają się puste i pozbawione puenty. Podobnie nieoczekiwanie spektakl się kończy, sprawiając wrażenie, jakby był nagle urwany.

„Bajki robotów” to chwilami efektowny, momentami zabawny, lekki spektakl, który nie zastąpi lektury prozy Lema. Warto jednak zobaczyć na własne oczy, jak na scenie prezentują się zbudowane przez zespół Teatru Miniatura roboty, maszyny, obiekty kinetyczne i jak technologia wkracza na deski teatru.

Czytaj także

W Teatrze Miniatura wystąpią prawdziwe roboty

TV

Gdański zegar spełnia życzenia?