• Start
  • Wiadomości
  • Przeciw reformie edukacji: rodzice (i dzieci), nauczyciele oraz politycy protestowali na Długim Targu

Przeciw reformie edukacji: rodzice (i dzieci), nauczyciele oraz politycy protestowali na Długim Targu

Matki groziły: - Jesteśmy wściekłe! A wiecie, do czego są zdolne wściekłe kobiety? Walczą o dzieci jak lwice!
19.12.2016
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl

Dzieci nie było dużo - ich rodzice uważają, że nie powinny być jak przysłowiowe ryby, które nie mają głosu

Kilkaset osób (200-250) zebrało się w poniedziałek wieczorem pod fontanną Neptuna w Gdańsku, by protestować przeciw PiS-owskiej reformie edukacji, która zresztą została już przez Sejm uchwalona.

Były wspólne okrzyki (“Ręce precz od naszych dzieci!”, "To deforma, nie reforma"), gwizdanie, a na koniec... życzenia Wesołych Świąt dla wszystkich dzieci, rodziców i nauczycieli.

Wcześniej dr Ewa Graczyk z polonistki UG mówiła: - Nauczycielki potrzebują do pracy spokoju i bezpieczeństwa. A teraz tego bezpieczeństwa i poczucia sensu swojej pracy są pozbawione. To jest koszmar, nie reforma. Polska szkoła była być może ostatnim miejscem spotkania i dialogu, nauki i terapii. Ale jak to robić w warunkach takiego chaosu?!

Aleksandra Gryń, która wykłada fizykę na Politechnice Gdańskiej, mówiła, że jest przerażona, jak krótka jest nowa podstawa programowa z fizyki: - To raptem 11 stron! Widać, że ci “eksperci”, którzy ją pisali, nie wiedzą chyba, czym się zajmują fizycy. Tam są błędy merytoryczne!

Czy taka liczba protestujących może wzbudzić respekt rządu PiS? Uczestnicy manifestacji wierzą, że to dopiero początek walki o zastopowanie zmian w szkolnictwie

Wiceprezydent Gdańska Piotr Kowalczuk ostrzegał: - Ta reforma będzie kosztowała cały kraj dwa miliardy złotych! To pieniądze z naszych podatków, za które można by budować nowe szkoły i przedszkola, także w Gdańsku. Ale PiS woli wydać te pieniądze na zbędną reformę. Te pieniądze przepadną.

Kolwaczuk przypomniał też, że Rada Język Polskiego PAN ostro skrytykowała nowe podstawy programowe z języka ojczystego dla klas 4-8.

Edmund Wittbrodt, minister edukacji narodowej w latach 2000-2001 oraz były rektor Politechniki Gdańskiej, mówił: - Ta reforma to szkodnictwo i sabotaż. Mieliśmy uczyć nasze dzieci odróżniać prawdę od fałszu, sprawiać, żeby były bardziej otwarte, tolerancyjne. Ta reforma to przekreśla.

Na koniec wystąpiły polityczki. Ewa Lieder, posłanka .Nowoczesnej, matka trójki dzieci, mówiła, że reforma PiS ma na celu wychowanie nowego obywatela, “obywatela PiS”, zamkniętego na świat. - Na to mojej zgody nie ma! - krzyczała.

Wiceprezydent Gdańska Piotr Kowalczuk (po prawej) z byłym ministrem edukacji, prof. Edmundem Wittbrodtem (ex rektorem Politechniki Gdańskiej)

Z kolei Barbara Brzezicka z partii Razem ostrzegała: - Żadne start-upy nie pomogą, jeśli będziemy oszczędzać na edukacji, na wychowaniu dzieci. Bez dobrych szkół, w tym na obszarach wiejskich, nie ma mowy o postępie kraju. Jak zwykle najbardziej skutki tej reformy odczują najsłabsi.

Czytaj także: Matki mają dosyć! Namawiają do manifestowania przeciw zmianom w edukacji

TV

Mevo się kręci!