• Start
  • Wiadomości
  • Pięć goli Lechii. Pięć minut, które załatwiły sprawę

Pięć goli Lechii. Pięć minut, które załatwiły sprawę

Takiego meczu nikt się nie spodziewał. Cztery faule, za które piłkarze Podbeskidzia zobaczyli cztery żółte kartki, w konsekwencji dwie czerwone, zmieniły wszystko. Drugą połowę piłkarze Lechii grali z przewagą dwóch zawodników i spokojnie punktowali rywala. Inaugurację wiosny można więc w Gdańsku uznać za udaną.
13.02.2016
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl

Radość zasłużona. Worek z bramkami otworzył Sebastian Mila.

- Spotkanie z Podbeskidziem będzie prawdziwym testem, potwierdzeniem tego, co do tej pory zrobiliśmy - zapowiadał Piotr Nowak, trener biało-zielonych, który liczył na dobrą grę swoich podopiecznych a przede wszystkim zwycięstwo.

Zwycięstwo w sobotni wieczór, 13 lutego, przyszło, ale w niezwykłych okolicznościach.

W 42. minucie Kohei Kato faulował Lukasa Haraslina, sędzia Daniel Stefański pokazał mu żółtą kartkę, a że Japończyk taki sam kartonik zobaczył kilkanaście minut wcześniej, to zobaczył też czerwony i musiał opuścić boisko.

Czerwona kartka w pierwszej połowie... takie rzeczy się zdarzają. Ale dwie czerwone kartki dla tego samego zespołu przed przerwą? Niemożliwe. A jednak.

Na Stadion Energa Gdańsk tak właśnie się stało. W 45. minucie doświadczony Marek Sokołowski faulował Flavio Paixao. Sędzia pokazał mu żółtą kartkę, a że pierwszą dla tego zawodnika wyciągnął niespełna dziesięć minut wcześniej, to... Podbeskidzie na drugą połowę wyszło w 9-osobowym składzie.

- Kiedy padnie pierwszy gol? - zastanawiali się kibice biało-zielonych.

Nie musieli długo czekać, bo znowu z pomocą przyszli piłkarze gości. W 49. minucie z prawej strony dogrywał Milos Krasić, piłkę ręką w środku pola karnego odbił Adam Deja. Nikt nie miał wątpliwości: rzut karny. Do piłki podszedł Sebastian Mila, zrobił kilkumetrowy nabieg i pewnie uderzył w lewy róg bramki, golkiper gości Wojciech Kaczmarek rzucił się w drugą stronę. 1:0.

To był początek dziesięciu minut, które wstrząsnęły Podbeskidziem.

W 54. minucie Haraslin wrzucał z prawej strony w pole karne, Flavio Paixao przepuścił piłkę, przejął ją Maloca, po czym uderzył pod poprzeczkę. 2:0.

W 58. minucie Mila podawał do Krasicia a ten do Grzegorza Kuświka. Napastnik Lechii mimo asysty jednego z rywali, zawinął piłką i fantastycznym strzałem podwyższył na 3:0.

W 59. minucie długą wrzutką nad zdziesiątkowaną obroną gości popisał się Flavio Paixao, w pole karne wbiegł Krasić, który strzelił między nogami Kaczmarka. 4:0.

- Po przerwie zagraliśmy szybką, otwartą piłkę i nasze akcje się zazębiały, bo mieliśmy mnóstwo miejsca w środku i na skrzydłach - ocenił realnie poczynania swojej drużyny trener Nowak.

Pierwszy mecz ekstraklasy na wiosnę 2016 roku na Stadion Energa Gdańsk oglądało prawie 10 tysięcy widzów.

Sytuacji strzeleckich biało-zieloni mieli przynajmniej jeszcze kilka.

Najpierw ładnie - niestety nad poprzeczką - strzelał Michał Chrapek, który zmienił Krasicia. Potem z prawej strony na bramkę gości nacierał Peszko, atakowany przez obrońcę zdołał strzelić z ostrego konta, ale na rzut rożny wybił Kaczmarek. W innej sytuacji Peszko z siedmiu metrów - mając przed sobą tylko bramkarza - piłkę przerzucił nad poprzeczką. I jeszcze Mila, który z lewej strony pola karnego uderzył po skosie a piłka przeleciała niewiele obok słupka.

W końcu na listę strzelców wpisał się Peszko. W 86. minucie Chrapek wrzucił miękko piłkę w pole karne, pan Sławek wbiegł gdzie trzeba, był popychany przez obrońcę, ale ustał na nogach, trącił głową piłkę, która odbiła się od lewego słupka i wpadła do siatki. 5:0.

Szansę na gola miał jeszcze Adam Buksa, ale jego uderzenie w 90. minucie zza pola karnego sparował Kaczmarek.

- Co można powiedzieć po meczu, który przegrywa się różnicą pięciu bramek? - pytał retorycznie Robert Podoliński, szkoleniowiec Podbeskidzia?

- Dwie czerwone kartki dla gości nieco ułatwiły nam zadanie, jednak pokazaliśmy, że potrafimy grać i wykorzystywać przewagę liczebną - mówił z kolei trener Nowak. - Wynik oczywiście cieszy, ale musimy być cierpliwi. W ostatnim czasie zrobiliśmy wyraźne postępy i dzisiaj zagraliśmy naprawdę dobre zawody. Moi zawodnicy wykonali swój plan i cieszyli się grą w piłkę.

A co się działo w pierwszej połowie, gdy oba zespoły grały w pełnych składach?

W 14. minucie Krasić podawał do niepilnowanego Kuświka, któremu piłkę sprzed nosa sprzątnął Sokołowski. W 21. minucie strzelał Peszko, ale na posterunku był Kaczmarek.

Najlepszą okazję - stuprocentową - zmarnował w 35. minucie Flavio Paixao. Obrońcy Podbeskidzia przed własnym polem karnym zgubili piłkę, Portugalczyk z uśmiechem przyjął prezent, ruszył w stronę bramki przeciwnika, strzelił z około 12 metrów... mocno nad poprzeczką.

W 30. minucie szansę mieli goście. Adam Mójta wrzucał z rzutu wolnego z około 30 metrów, piłka wleciała w pole karne, lekko trącił ją Josef Piacek i trafiła w poprzeczkę nad interweniującym Marko Mariciem.

Tuż po ostatnim gwizdku sędziego nad stadionem rozbłysły fajerwerki. Pierwsze zwycięstwo w pierwszym meczu na wiosnę 2016 roku stało się faktem. Problemem, szczególnie dla trenera Nowaka, może być następny mecz z Koroną Kielce.

Nie będą mogli w nim zagrać Rafał Janicki i Jakub Wawrzyniak, którzy w spotkaniu z Podbeskidziem zobaczyli żółte kartki, czwarte w tym sezonie.

Lechia Gdańsk – Podbeskidzie Bielsko-Biała 5:0 (0:0)

Bramki: Mila (49. karny), Maloca (54.), Kuświk (58.), Krasić (59.), Peszko (86.)

Żółte kartki: Wawrzyniak, Janicki – Kato, Sokołowski, Nowak

Czerwone kartki: Kato (za drugą żółtą), Sokołowski (za drugą żółtą)

Lechia: Marić – Janicki, Maloca, Wawrzyniak - Peszko, Łukasik, Krasić (76. Chrapek), Mila, Haraslin (61. Mak) – F. Paixao (70. Buksa), Kuświk

Podbeskidzie: Kaczmarek – Sokołowski, Piacek, Nowak, Mójta – Kowalski (70. Tarnowski), Deja (60. Kolcak), Kato, Możdżeń, Chmiel – Szczepaniak (57. Stefanik)

 

TV

Gdański zegar spełnia życzenia?