- To wielki sukces pracowników naszego ogrodu - mówi portalowi gdańsk.pl dyrektor Michał Targowski. - W historii zoo kilkukrotnie próbowaliśmy sztucznie odchować pelikany, ale niestety do tej pory się nie udawało. Cieszy, że tym razem, po staraniach zespołu i przygotowaniu odpowiedniego pokarmu, udało się i pisklę przeżyło.
Naturalnymi siedliskami tych ptaków są delty rzek, jeziora oraz podmokłe tereny Afryki i Azji. Ich najbardziej charakterystyczną cechą jest gardzielowy wór o pojemności do 13 litrów, będący doskonałą pułapką na ryby. W gdańskim zoo żyje 11 dorosłych okazów i jeden nowo narodzony. Od wiosny do jesieni ptaki korzystają z wyspy, która znajduje się obok trasy prowadzącej do placu rekreacyjnego. Zimą zwierzęta są przenoszone do specjalnego kurnika.
Duma oliwskiego ogrodu
Do tej pory nie udało się odchować pelikana. Dlaczego? Jak zdradza dyrektor ogrodu, pelikany nie mają stałego zimowiska a kurnik, w którym przebywają w zimie powoduje, że nie mają ochoty na wysiadywanie jaj.
- One nie mają stałego zimowiska i każdego roku jak woda w stawie przymarza, musimy je łapać i przenosić do ciepłego pomieszczenia - mówi Targowski. - W kurniku są warunki do budowy gniazd, ale przebywanie w nim powoduje u ptaków dyskomfort. Nasze pelikany od paru lat w kurniku składały jaja, ale nigdy chciały na nich siadać.
Wcześniej pracownicy ogrodu wielokrotnie wkładali ptasie jaja do inkubatora. Po wykluciu starano się karmić zwierzęta specjalną papką, ale nigdy się to nie udawało i zwierzęta zdychały. Tym razem było inaczej i na szczęście się udało. Jak zdradza Targowski, zwierzęciu podawano papkę rybną z dodatkiem enzymu pepsyny.
Dziennik wychowu ptaka
Jajo pelikana trafiło do inkubatora w połowie stycznia. Przez pierwszy okres codziennie kontrolowano wilgotność, temperaturę, częstotliwość obrotów jaja.
- W inkubatorze nastawiono również funkcję „coolingu”, czyli specjalnego systemu wietrzenia - informuje Tomasz Fiałkowski, pracownik ogrodu, który na co dzień prowadzi dziennik wychowu pisklęcia.
Po kilku dniach pisklę wykluło się z jaja, ważyło 140 gramów. Pracownicy działu ptaków pełnili naprzemiennie codzienne dyżury do wieczora. Ze zwierzęciem postępowali jak z dzieckiem: karmili je 5 razy dziennie, kąpali, masowali, naświetlali specjalną lampą oraz aplikowali zalecone witaminy i wapno. I udało się! Ptak przeżył.
W rozmowie z nami Targowski nie kryje wzruszenia:
- Pracuję w ogrodzie 37 lat i jeszcze nigdy nie było takiego okazu! Narodziny pelikana zdarzyły się pierwszy raz w historii naszego ogrodu. Wszystko to dzięki wspaniałej ekipie, która non stop czuwała przy ptaku.
Zwierzę szybko dorasta i już opuściło inkubator. Teraz zamiast rybnej papki dostaje ulubione filety z pstrąga.
- Po miesiącu ptak osiągnął wagę 2,5 kg, a dwa tygodnie później już ponad 5 kg - informują pracownicy ogrodu.
Peptuś czy Peptusia
Płeć ptaka nie jest jeszcze znana.
- Określenie płci ptaka stanie się możliwe dopiero dzięki badaniom genetycznym - mówi Targowski. - Wkrótce będzie wiadomo czy pisklak to samiczka czy samiec. Wtedy też pracownicy będą wiedzieli jak nazwać zwierzę. - Mamy do wyboru dwa imiona, oba wywodzą od nazwy pokarmu, dzięki którym wyrósł ptak - tłumaczy Targowski. - Zwierzę będzie się nazywało Peptuś albo Peptusia.
Niebawem zwierzę zamieszka w ptasim przedszkolu, które znajduje się na wysepce obok posiadłości gibbonów. Później, gdy dorośnie, dołączy do pozostałych pelikanów.