• Start
  • Wiadomości
  • Nowak grozi piłkarzom Lechii: niektóre kontrakty można rozwiązać dla dobra klubu!

Nowak grozi piłkarzom Lechii: niektóre kontrakty można rozwiązać dla dobra klubu!

- Nie jestem człowiekiem, który łatwo rzuca ręcznik i się poddaje - mówi trener Piotr Nowak, który pozostał trenerem Lechii mimo odpadnięcia drużyny z Pucharu Polski z Bytovią Bytów i słabej postawy w ekstraklasie (porażki z Cracovią, Śląskiem i Sandecją). W sobotę o godz. 20.30 Lechia gra na wyjeździe z Wisłą Kraków.
25.08.2017
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl

Trener Piotr Nowak stracił chwilowo amerykański optymizm 'take it easy' na rzecz polskiego wkurzenia na słabo zmotywowanych piłkarzy

Tabliczka na stole mówiła “Piotr Nowak - trener Lechii Gdańsk”. To nie takie oczywiste, bo kilka dni wcześniej część portali sportowych zdążyło już Nowaka praktycznie zwolnić, podając nawet nazwisko jego następcy: Marcin Kaczmarek.

Tymczasem przed dziennikarzami pojawił się ten sam Piotr Nowak, co zawsze. Może nieco bardziej zdenerwowany niż zwykle, ale naprawdę trudno mu się dziwić.

Niestety, cała piłkarska Polska żyje od kilku tygodni Lechią Gdańsk. Artykuły w ogólnopolskich mediach, analizujące słabą postawę Lechii, są niepochlebne i dla drużyny, i trenera, a nawet prezesa i zarządu: "Lechia to klub, który toleruje sportową przeciętność", "Biało-zielony okręt tonie" czy "W Gdańsku giną ludzie. Kiedy ostatnio widzieliśmy Flavio Paixao?". Very bad publicity.

Piłkarska opera mydlana w Gdańsku trwa. Porażka z Drutex Bytovią w Pucharze Polski, przecięte opony w autokarze, hejt na zespół, trenera i prezesa Mandziarę w internecie czy na trybunach, niepokojące dosiesienia o krótkoterminowych pożyczkach na funkcjonowanie klubu.

Na dodatek w ostatnim, przegranym meczu z Sandecją Nowy Sącz, w drugiej połowie trener Piotr Nowak siedział bezczynnie na ławce, a jego rolę przy linii bocznej pełnił trener przygotowania fizycznego Walijczyk Adam Owen. Co złego stało się w przerwie tego meczu w szatni Lechii, że trener na 45 minut odpuścił? Nie wiemy...

Przyczyn można szukać wszędzie: brak ważnych zawodników (Wolski, Haraslin, Sławczew, Borysiuk, Maloća, Janicki), przeciętne letnie transfery do klubu, szukanie dodatkowych pieniędzy, kontuzje, zła atmosfera w szatni, zniecierpliwienie kibiców. Być może część zbuntowanych zawodników gra - jak się spekuluje - przeciwko trenerowi, po prostu licząc, że słabe wyniki spowodują jego zwolnienie. Tego oczywiście nigdy nie da się udowodnić, ale świat zna choćby podejrzanie słabą postawę piłkarzy Leicester, którzy zwolnili w końcu trenera Claudio Ranieriego, aby z nowym trenerem Shakespearem grać wręcz poetycko. Tyle, że Leicester był wtedy mistrzem Anglii! O piłkarzach Lechii, mimo dobrych chęci, trudno powiedzieć, żeby byli championami.

Szkoda Lechii, zwłaszcza w świetle zeszłorocznych zapowiedzi, że klub buduje dobrą pozycję i silną markę na długie lata i dołącza na stałe do Legii Warszawa i Lecha Poznań, jako trzecia piłkarska siła w Polsce. Inna sprawa, czy jest do czego dołączać, skoro Legia Warszawa nie daje rady nawet mafijno-KGB-owskiemu klubowi Szeriff z nieistniejącego de facto Naddniestrza.

To nie jest one man show. Nowak (w środku) wraz ze swoim sztabem trenerskim

Niedziela, nie dla żony

Wracają do Lechii i Piotra Nowaka, na piątkowej konferencji prasowej, przed meczem z Wisłą Kraków (sobota, 26 sierpnia, godz. 20.30), trener za słabe wyniki Lechii obwinił wprost niektórych piłkarzy swojej drużyny (nie podając konkretnych nazwisk).

Piotr Nowak: - Musimy mieć jasną sytuację, jeśli chodzi o zaangażowanie piłkarzy, ich identyfikację z klubem. Są takie fajne dwa słowa po angielsku: commitement i dedication - poświęcenie i oddanie. Piłka nożna i dobro klubu nie może być na którymś miejscu na liście priorytetów. Ja oczekuję od piłkarzy, żeby żyli Lechią i grali dla niej przez 24 godziny na dobę. Gra dla Lechii i dobro klubu jest najważniejsze. Wszystkie inne rzeczy - pokusy, rodziny - niestety muszą być na drugim planie. Bycie w tym zespole jest priorytetem. Jeśli ktoś nie zdaje sobie z tego sprawy, to uważam, że nie powinien mieć miejsca w naszej drużynie.

Kontrakty są również po to, żeby w pewnych sytuacjach je rozwiązać dla dobra klubu. Jeśli oni nie zdają sobie sprawy, jak to jest ważne, to niestety w naszej drużynie nie będzie dla takich piłkarzy miejsca. Piłkarzem trzeba być 24 godziny na dobę, bo taki jest nasz zawód. Nie pozwolimy sobie, by tu powstał jakiś klub dyskusyjny! Piłka nie może być na miejscu piątym, szóstym czy ósmym. Jestem rozczarowany i zawiedziony podejściem piłkarzy i wynikami.

Ta sytuacja jest do naprawienia, ale ani ja, ani wy - dziennikarze, ani prezes Mandziara, tego za piłkarzy nie zrobimy. Musimy im określić cel końcowy i taki postawimy, bo to jest ich praca. Piłkarze muszą wiedzieć, czy chcą w Gdańsku podnosić swoje kwalifikacje i potem wyjechać do jakiegoś mocnego zespołu do Anglii czy Bundesligi, czy też są odarci z marzeń. Ale jeśli tak, to Lechia nie jest miejscem dla nich!

Dzwonił do mnie Mario Maloća i opowiadał, jak wygląda praca w jego nowym klubie [Chorwat odszedł do klubu Greuther Fürth w 2. Bundeslidze - red.]. Muszą być w klubie od godz. 9 do 18, bo to jest normalny dzień pracy. Jesz, śpisz, trenujesz i przez 11 miesięcy w roku nic innego cię nie interesuje. Musisz się poświęcić. Jak ja grałem w Niemczech, to moja żona chciała kiedyś wyjść na spacer w niedzielę, jak ja miałem mecz! Ale rano w niedzielę był trening, a w poniedziałek kolejnych, ponad 20 kilometrów do przebiegnięcia! I nie było czasu na spacer! Praca jest najważniejsza!

To nie jest one man show

Jeśli jednak praca jest najważniejsza, to dlaczego w ostatnim meczu po 45 minutach trener Nowak usiadł na ławce, a drużynę prowadził walijski trener wychowania fizycznego Adam Owen? Czy to nie jest zadanie Nowaka?

Nowak: - To nie jest mój one man show! Przez wiele lat otaczałem się współpracownikami. Z panem Adamem Owenem rozmawiałem już dawno: czy byłaby możliwość pracy z nami. Bo Adam Owen nie jest facetem od rozgrzewek, nie jest od przebieżek. Ma mnóstwo doświadczenia, jest fachowcem w wielu dziedzinach piłki. I pan Gates i pan Jobs powtarzali, że nie po to zatrudniamy fachowca, żeby mu mówić, co ma robić. Zarządzanie zasobami ludzkimi jest niezmiernie ważne. Wyciągnąć najlepsze rzeczy ze współpracowników potrafi niewielu. Kazimierz Górski współpracował z asystentami: Gmochem i Strejlauem. To wspaniali ludzie, którzy mieli niesamowitą wiedzę. Ta współpraca ich doprowadziła do wielkich wyników. Sztab musi być więc wartością dodaną. Ja miałem przyjemność być piłkarzem u trenera Apostela i trenera Broniszewskiego i oni też pracowali razem. My też musimy dać ludziom pracować, dać im się wykazać, żeby czuli się spełnieni. A poza tym, ja nie jestem facetem, który lata od linii do linii i się kłóci z sędziami i macha rękami. Nie muszę stać cały czas na linii, bo czasem mnie też plecy bolą, jak za długo postoję albo polatam. Ale ja nie jestem zrezygnowany. Gdybym był, to nie mielibyśmy dziś tej konferencji prasowej. Ja nie jestem człowiekiem, który łatwo rzuca ręcznik.

Nowak wytłumaczył też, po co w klubie pojawił się Matt Newton, nowy analityk danych. Newton analizuje między innymi dane z GPS-ów, które piłkarze noszą na sobie w czasie treningów. Taki GPS pokazuje przebiegnięty dystans, szybkość sprintu, itd.

Nowak: - Co mi da GPS, jak na nie mam specjalisty od analizy tych danych? Matt jest fachowcem. Obserwujemy razem trening i wydaje nam się, że ktoś nie wykonuje dobrze swojej pracy. Poprzez GPS możemy to zobaczyć i potwierdzić.

Czyli będzie nowy sposób motywowania piłkarzy! Odczyty z GPS-ów! Koniec z lenistwem...

Zapytałem trenera, dlaczego Lechia, która w meczu z Sandecją wróciła do gry w drugiej połowie, po fatalnej pierwszej, potem znów zgasła i straciła bramkę.

Nowak: - Nie można grać 90 minut up and down, do przodu i do tyłu. Musi być czasem zwolnienie, odpoczynek. Ale my w niewłaściwych czasach meczu odpoczywamy. Gdy mamy piłkę, powinniśmy ją szanować, spokojnie budować, a my szarpiemy, nie mamy cierpliwości, gramy nerwowo, tracimy siły.

W sobotę mecz wyjazdowy z Wisłą Kraków. Jak zagra Lechia na stadionie przy ul. Reymonta? Nowak: - Musimy zagrać mądrze, tak jak zagraliśmy z Wisłą ostatnio [wygrana 1:0 na wyjeździe po golu Lukasa Haraslina]. Wisła jest dobrym zespołem, strzela bramki, więc musimy nie tylko gryźć trawę, ale i grać mądrze w piłkę.

PS. Jak podaje portal lechia.pl, do kadry Lechii dołączył w piątek nowy zawodnik - Romario Balde, wychowanek Benfiki Lizbona. Jego umowa obowiązywać będzie do 30 czerwca 2020 roku.

21-letni Romario Balde to piłkarz ofensywny, mogący występować zarówno na prawym, jak i lewym skrzydle. Oprócz występów w Benfice, grał także w portugalskiej ekstraklasie na zasadzie wypożyczenia w barwach Tondeli. W sezonie 2015/2016 rozegrał w tym zespole 24 ligowe spotkania i zdobył w nich dwie bramki. W minionych rozgrywkach ponownie grał w drużynie z Lizbony i na zapleczu ekstraklasy w zespole Benfiki B wystąpił w 21 meczach, strzelając jedną bramkę. Balde grał także w Lidze Młodzieżowej UEFA i ma również w dorobku występy w juniorskich reprezentacjach Portugalii.

W drużynie Lechii Romario Balde występować będzie z numerem 8. - O polskiej Lotto Ekstraklasie wiem jeszcze niewiele, ale mój przyjaciel z Benfiki Lizbona Joao Nunes sporo mi już o niej opowiedział. Wiem, że to liga, w której walka fizyczna jest jednym z ważniejszych czynników, co jest dla mnie korzystne, bo lubię grać w kontakcie. Cieszę się, że trafiłem do klubu, w którym grają piłkarze z Portugalii, co pozwoli mi na szybką aklimatyzację. Liczę, że dzięki dobrym występom w Lechii otrzymam szansę gry w reprezentacji Portugalii do lat 21, a potem może i w kadrze seniorów. Moim idolem jest Cristiano Ronaldo i moim marzeniem jest móc zagrać z nim w drużynie narodowej – powiedział Romario Balde po podpisaniu umowy z Lechią.

TV

Uniwersytet WSB Merito ma nowy kampus