• Start
  • Wiadomości
  • Niezwykłe odkrycie archeologów podczas badań terenów w okolicy gdańskiej Szkoły Fechtunku

Niezwykłe odkrycie archeologów podczas badań terenów w okolicy gdańskiej Szkoły Fechtunku

To unikatowe odkrycie w skali kraju: drewniane repliki dwóch floretów z przełomu XVII i XVIII wieku z gdańskiej Szkoły Fechtunku odnaleziono podczas przeprowadzanych badań archeologicznych. Obiekty są już po niezbędnej konserwacji, były bardzo dobrze zachowane. Niedługo trafią do zbiorów Muzeum Archeologicznego w Gdańsku.
29.11.2016
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl

Jedna z drewnianych szpad odnalezionych w okolicy gdańskiej Szkoły Fechtunku, prezentowana przez konserwatora Annę Jędrzejczak-Skutnik

Dwie repliki drewnianych szpad - to niezwykłe znalezisko odkryli archeolodzy podczas badań w 2015 roku w okolicach ulicy Podwale Przedmiejskie - na terenach w bezpośredniej bliskości Szkoły Fechtunku, czyli gdańskiego teatru elżbietańskiego z połowy XVII wieku. Szpady zostały przekazane przez firmę archeologiczną, która je znalazła, do Muzeum w celach konserwacji. Po zakończeniu całego procesu już tam zostaną. - To unikatowe zabytki, zachowane w bardzo dobrym stanie - cieszy się Anna Jędrzejczak-Skutnik, konserwator zbiorów w Muzeum Archeologicznym w Gdańsku.

O tym, że florety są unikatowym odkryciem w skali kraju, a nawet świata, świadczy choćby fakt, że w dotychczasowych publikacjach nie ma informacji o podobnym odkryciu drewnianej białej broni ćwiczebnej. Także Muzeum Archeologiczne w Gdańsku nie dysponowało tego typu zabytkami. Aż do teraz.

- W naszym Muzeum nie posiadamy dużej kolekcji broni, szczególnie broni białej - mówi Beata Ceynowa z Muzeum Archeologicznego w Gdańsku. - Owszem, mamy noże różnej wielkości i o różnym przeznaczeniu, być może również bojowym, ale tego typu okazów broni - i to zachowanej w całości, mimo tego, że jest drewniana - nie posiadamy. Trzeba pamiętać, że na terenach Gdańsku żyło mieszczaństwo i nie było osób, które mogły używać takiej broni, więc to, co znaleźli archeolodzy, jest na terenie Gdańska ewenementem - podkreśla.

Dodatkową wartość rzadkim znaleziskom nadaje to, że są w bardzo dobrym stanie. Jak to możliwe, że pochodzące z przełomu XVII i XVIII wieku szpady zachowały się tak dobrze? Jak tłumaczy archeolog Witold Ochociński z firmy CastelArc, to zasługa… latryn, w których je znaleziono.

- Odkopaliśmy kilkanaście latryn. Panują tam specyficzne warunki fizykochemiczne: nie ma tlenu, a konsystencja jest na tyle miękka, że przedmioty delikatne, takie jak rzeczy skórzane, czy tak jak w tym przypadku drewniane, bardzo dobrze się zachowują - mówi Witold Ochociński.

- Jedynym mankamentem były nawarstwienia organiczne. To latryny XVIII-wieczne, więc zapach i konsystencja tej substancji na powierzchni tych zabytków były dosyć świeże. To główny problem, z którym musieliśmy się zmagać podczas konserwacji - dodaje Anna Jędrzejczak-Skutnik.

Jak tłumaczy pani konserwator, z tego powodu proces konserwacji się wydłużył - trwał około roku. A byłoby jeszcze dłużej, gdyby nie to, że szpady były w bardzo dobrej kondycji. - Dzięki temu mogliśmy sobie pozwolić na normalne procedury konserwatorskie. Mamy w Muzeum nowy sprzęt - liofilizator - który pomaga nam właśnie w konserwacji zabytków organicznych. Po długim procesie płukania i moczenia w różnych impregnatach, które stosujemy do konserwacji drewna, szpady zostały zliofilizowane.

Teraz szpady czekają jeszcze wykończeniowe prace konserwatorskie, takie jak oczyszczanie z zabrudzeń powierzchniowych i ewentualna rekonstrukcja, bo jedna z nich jest połamana na dwie części.

- Prawdopodobnie będziemy próbowali je połączyć - zdradza Anna Jędrzejczak-Skutnik. - Następnie, gdy zabytki zostaną przekazane do nas na stałe, zajmiemy się merytoryczną stroną - opracowaniem tych obiektów, badaniem gatunku drewna. Ze wstępnych analiz możemy tylko powiedzieć, że te szpady prawdopodobnie zostały wykonane z różnych gatunków drewna. Więcej na ten temat będziemy mogli powiedzieć po dalszych analizach.

Prace potrwają jeszcze kilka miesięcy, a gdy obiekty zostaną oficjalnie przekazane do Muzeum, będzie można je umieścić w muzealnym magazynie. To, kiedy będą mogły być publicznie prezentowane, zależy od właściciela - firmy archeologicznej, która obecnie jest dysponentem zabytku.

To nie jedyne znalezisko, którego dokonano podczas niespełna rocznych badań terenów w pobliżu gdańskiej Szkoły Fechtunku, ale wygląda na to, że ostatnie. Jak mówi Witold Ochociński, badania w tamtym miejscu zostały zakończone. - Zostały znalezione latryny, różne konstrukcje drewniane, fundamenty, nawet wodociąg drewniany z przyłączami ołowiowymi. Zgodnie z wymogami konserwatora, te obiekty, które się do tego kwalifikowały zostały przekazane do konserwacji i do badań dendrochronologicznych, a następnie do instytucji państwowej, która zobowiązała się je przyjąć - w tym wypadku jest to Uniwersytet Gdański - tłumaczy archeolog.



TV

120-letnia kamienica jak nowa