Instytut Morski w Gdańsku przygotował raport dotyczący stanu środowiska akwenu Martwej Wisły i Motławy po awarii przepompowni na Ołowiance, do której doszło 15 maja br. Badania wykonano na zlecenie miejskiej spółki Gdańska Infrastruktura Wodociągowo-Kanalizacyjna.
- Po wydarzeniach, które rozpoczęły się w połowie maja, poprosiłem GIWK - spółkę w 100 procentach będącą własnością miasta Gdańska, aby przeprowadziła rzetelne, pogłębione badania dotyczące tej sytuacji – zaznaczył Piotr Grzelak, zastępca prezydenta Gdańska ds. polityki komunalnej.
Jacek Skarbek, prezes spółki Gdańska Infrastruktura Wodociągowo-Kanalizacyjna, podkreślił z kolei, że opracowany raport zostanie jeszcze uzupełniony o badania stanu Zatoki Gdańskiej.
- Instytut koncentrował się w swoich badaniach na stanie wód w Motławie, kanale Na Stępce i generalnie akwenie rzecznym. Natomiast będziemy chcieli jeszcze sprawdzić, czy równie dobre wyniki będzie można podać także z Zatoki Gdańskiej – zaznaczył prezes Skarbek.
Badania specjalistów z IM rozpoczęły się 30 maja, a więc dwa tygodnie po awaryjnym zrzucie ścieków do Motławy, i trwały dwa tygodnie. W tym okresie 3-krotnie przeprowadzono pomiary na Martwej Wiśle i w rejonie Motławy.
Radosław Opioła z Zakładu Ekologii Wód Instytutu Morskiego w Gdańsku poinformował w czwartek, że wyznaczone były 22 stacje pomiarowe.
- Pomiary wykonywane były za pomocą sondy STD. Mierzono zasolenie, temperaturę, poziom tlenu, a także widzialność- za pomocą krążka Secchiego. Dodatkowo zrobiliśmy analizę wyników meteorologicznych i hydrologicznych, które panowały w tamtym czasie nad obszarem Zatoki Gdańskiej, a które determinują wielkość i kierunek przepływu w Martwej Wiśle – informował Radosław Opioła. - Co ważne, nie jest to typowe ujście rzeki, z jednokierunkowym wypływem wody w kierunku zatoki. Jest to obecnie odnoga Zatoki Gdańskiej, w związku z czym kierunek i wielkość przepływu jest zależna od sytuacji hydrologicznej i meteorologicznej panującej właśnie na zatoce.
Nie ma trwałych zmian parametrów środowiskowych
Co do samych badań, założenie specjalistów było takie: jeżeli nastąpiłaby jakakolwiek długoterminowa czy trwała zmiana w środowisku to będzie można to odnotować za pomocą już jednego parametru - stężenia tlenu, głównie w wodzie naddennej.
- Trzykrotne wyniki pozwoliły nam wykluczyć rejony czy stanowiska, na których nastąpiłaby trwała zmiana parametrów środowiskowych, które mierzyliśmy. To są podobne konkluzje do tych przedstawionych w raporcie WIOŚ. On również wskazywał, że im dalej w czasie i dalej od miejsca zrzutu, tym parametry tego środowiska nie ulegają trwałemu pogorszeniu czy w ogóle zmianom, które mogłyby wpłynąć negatywnie na stan środowiska Martwej Wisły – tłumaczył Opioła.
Co istotne, w dniu zrzutu ścieków przeważały wiatry północne, które powodowały podwyższony stan morza. Ta sytuacja w pierwszych dniach awarii przepompowni utrudniała odpływ wód do Zatoki Gdańskiej, natomiast później sytuacja się odwróciła – poziom morza spadł, pojawiły się wiatry południowe, które spowodowały, że do połowy czerwca poziom wody w morzu był poniżej średniej wieloletniej, co umożliwiło łatwiejszy odpływ wód Martwej Wisły.
Radosław Opioła zaznacza, że podobne badania, choć inną metodologią, były przeprowadzane przez Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska. Ta instytucja przeprowadziła pierwsze pomiary już w dniu zrzutu ścieków.
Badania Instytutu Morskiego przeprowadzono z kolei 30 maja, 5 czerwca i 15 czerwca.
- Badania mogliśmy podzielić na poszczególne warstwy wody. W tym czasie odnotowaliśmy naturalną sytuację, że wody powierzchniowe miały wyższy stopień natężenia tlenu, natomiast wody naddenne ten stopień miały nieco niższy. Nie stwierdziliśmy w żadnym przypadku, na żadnym stanowisku, że sytuacja niskiego poziomu tlenu utrzymywała się w całym okresie badań. Dynamika tego akwenu spowodowała, że nastąpiło skuteczne "wymieszanie" ścieków w wodach Martwej Wisły – wyjaśniał Radosław Opioła. - Oczywiście, w dniu zrzutu ścieków były przekroczone parametry i normy, które mierzył WIOŚ. Z upływem czasu ulegały one poprawie.
W trosce o wizerunek Gdańska
Wiceprezydent Grzelak podkreślał, że miasto bardzo poważnie i rzetelnie podeszło do kwestii awarii przepompowni na Ołowiance oraz awaryjnego zrzutu ścieków, stąd m.in. zlecenie zewnętrznej instytucji opracowanie tego raportu.
- Dzisiaj możemy jednoznacznie stwierdzić, że nie było katastrofy ekologicznej w Gdańsku. Od tej pory, od momentu, kiedy dysponujemy tymi badaniami, chcę oświadczyć, że będziemy starali się dbać o wizerunek miasta, używając do tego również instrumentów prawnych, które pozwolą nam uchronić ten wizerunek. Apeluję do wszystkich osób uczestniczących w debacie publicznej o to, by ostrożniej używali słów, które przekazują w trakcie konferencji prasowych. Będziemy używać instrumentów prawnych wbec wszystkich, którzy w swoich sformułowaniach będą używać określenia "katarstrofa ekologiczna" - podkreślał wiceprezydent Grzelak.
Cały raport, przygotowany przez Instytut Morski, został opublikowany na stronie internetowej spółki Gdańska Infrastruktura Wodociągowo-Kanalizacyjna.