• Start
  • Wiadomości
  • Natalia Nykiel w Teatrze Szekspirowskim. "Nie będzie to zwykły koncert" [WYWIAD]

Natalia Nykiel w Teatrze Szekspirowskim. "Nie będzie to zwykły koncert" [WYWIAD]

Po koncertach w B90 i Kwadratowej, Natalia Nykiel wraca do Gdańska z nową płytą - w piątek 27 października 2017 r. wystąpi w Gdańskim Teatrze Szekspirowskim. Artystka podczas koncertu po raz pierwszy zaprezentuje materiał z nowego albumu „Discordia”, który ukazał się 20 października. I jak zapowiada, nie będzie to zwykły koncert. - Przygotowaliśmy specjalną oprawę, jakiej w Polsce jeszcze nikt nie zastosował. To będzie mocne widowisko - mówi Nykiel.
21.10.2017
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl

Natalia Nykiel ma zaledwie 22 lata, ale zdobyła już liczne muzyczne nagrody: m.in. Europejską Nagrodę Muzyczną MTV dla najlepszego polskiego wykonawcy i Eska TV Award za najlepsze video

Agata Olszewska: Właśnie ukazał się Twój drugi, najnowszy album „Discordia”, jego premiera odbyła się 20 października. Jak się z tym czujesz? Radość, duma, ulga, że wreszcie finał Twojej ciężkiej pracy?

Natalia Nykiel: - Jestem przeszczęśliwa, czekałam na dzień premiery bardzo długo. To jest moje drugie „dziecko”, jestem z niego bardzo dumna. Nie mogłam się doczekać, żeby puścić je w świat i móc usłyszeć opinie, bo trochę nie mam obiektywnego podejścia do tego albumu. Wielką frajdą jest dla mnie, kiedy słyszę pozytywne opinie i muszę przyznać, że fala pozytywnych komentarzy mnie wręcz zalała, nigdy wcześniej nie spotkałam się z tak dużym odzewem, to mi dodaje skrzydeł!

Twoi fani dość długo musieli czekać na tę płytę - minęły trzy lata od ukazania się poprzedniej, „Lupus Electro”.

- No właśnie: długo albo niedługo. Dla mnie to optymalny czas, nie wyobrażam sobie, żebym tę płytę miała wydać np. rok temu. Teraz bardzo często wydaje się płyty - utarło się, że trzeba to robić rok po roku, żeby być na fali - dlatego wydaje się, że te trzy lata to bardzo długo. Ale ja tych trzech lat potrzebowałam, żeby pewne rzeczy ułożyły mi się w głowie, żebym zobaczyła co mi się podoba, a co nie, żeby na tej płycie było też słychać rozwój, który wydarzył się w moim życiu przez ten czas.

Natalia Nykiel podczas koncertu 24. Finału WOŚP w Gdańsku, 2016 r.

Jest bardziej osobista niż „Lupus Electro”?

- Myślę, że jest bardziej dosłowna. Przestaliśmy z Foxem (przyp. red. Michał Fox Król, który jest odpowiedzialny za produkcję płyty) bać się niektórych rzeczy, poszliśmy na pewno o krok dalej. Opadły pewne bariery, które może trochę nawet nieświadomie nas ograniczały przy pierwszej płycie. Tutaj mieliśmy większą swobodę dzięki temu, że już drugi raz ze sobą współpracowaliśmy, znaliśmy się i nie musieliśmy siebie wyczuwać, wiedzieliśmy na co możemy sobie pozwolić i jak bardzo możemy pojechać po bandzie. I robiliśmy to z premedytacją.(śmiech)

Na nowej płycie, podobnie jak poprzedniej, uparcie trzymasz się języka polskiego - prawie wszystkie teksty są w naszym ojczystym języku.

- Tak, mocno się trzymam języka polskiego, bo to piękny język. Przy czym uważam, że bardzo trudno jest pisać po polsku i śpiewać po polsku. Na „Discordii” znalazły się dwa utwory po angielsku - uważny słuchacz zauważy, że śpiewanie po angielsku jest inne technicznie, ja mam w tych piosenkach trochę inną barwę głosu. Śpiewanie po angielsku w ogóle jest łatwiejsze, to bardzo melodyjny język, w którym wszystko swobodnie płynie, i jakoś inaczej to wszystko się układa w aparacie głosu. Tekst polski jest mega trudny, i do zaśpiewania, i do napisania. Podejmuję się tego wyzwania, bo dla mnie taki tekst trafia taką „żyletą” prosto do głowy. Jest to taki bezpośredni przekaz, który od razu trafia emocjonalnie, nie trzeba go przekładać. Bo można bardzo dobrze znać angielski, ale zawsze będzie ta bariera językowa, przekaz dochodzi dopiero po chwili. Polski tekst dobrze napisany trafia tam, gdzie ma trafić. Chcę ten język wykorzystywać i w nim śpiewać, sprawia mi to większą satysfakcję. Lubię wyzwania, a śpiewanie w języku polskim przy takiej muzyce jaką tworzę jest dużym wyzwaniem.

Dobry tekst piosenki, to taki który wpada w ucho?

- Ciężko powiedzieć. Chyba nie ma czegoś takiego jak przepis na hit czy dobrą piosenkę, bo to jest bardzo subiektywne, mamy różne gusta. Myślę, że najstarsi Indianie nie wiedzą na czym polega fenomen nucenia piosenek, i dlaczego budzisz się czasem z jakąś piosenką, która cały dzień chodzi ci po głowie, a ty nie masz pojęcia, skąd się tam wzięła, dlaczego, ani jak się jej pozbyć - kiedy w końcu masz jej dość. Fajnie, jak w piosence pojawiają się słowa-klucze, ale myślę, że nie ma co się na to nastawiać. Najważniejszy jest kontekst piosenki i jej temat. Myślę, że trzeba patrzeć szerzej - jeżeli temat będzie dobry i odpowiednio podany, to ta piosenka będzie po prostu dobra. 

Szerokie spojrzenie masz też na muzykę. Angażujesz się we współpracę z bardzo różnymi muzykami - przy pierwsze płycie pracowałaś m.in. z Kasią Nosowską, z kolei wśród gości, którzy pojawiają się na „Discordii” jest Maria Peszek, Julia Marcell, Dawid Podsiadło czy Kamil Durski.

- Staram się nie zamykać na muzykę, której słucham. Jakby ktoś zobaczył moją playlistę w telefonie czy płyty, które mam w samochodzie, to by się bardzo zdziwił, bo przekrój jest ogromny. Ostatnio jadąc w korku lubię słuchać soundtracku z Bonda, a z drugiej strony słucham Royal Blood czy Slipknota. Podobnie mam wielu polskich artystów, których cenię i oni są z kompletnie różnych miejsc muzycznych. Bardzo cenię sobie współpracę z nimi właśnie z powodu tej różnorodności. Dzięki każdej takiej współpracy jesteś w stanie się czegoś nauczyć, zobaczyć coś nowego, ale też dać komuś swoją energię, wymienić się. Myślę, że we wszystkim co robimy chodzi o rozwój, żeby nie stać w miejscu, iść krok dalej, cały czas się uczyć. To jedna z najważniejszych rzeczy w życiu. Stawiam na to bardzo duży nacisk, bo chcę iść do przodu. Chcę wiedzieć, że wykorzystuję czas, który mam, że wyciągam z niego dużo, że wiem coraz więcej. To jest super. 

Płyta ma pewien gdański element - wśród gości na płycie pojawia się Bunio z założonego w 2004 roku w Gdańsku zespołu Dick4Dick. Jak doszło do tej współpracy?

- Uwielbiam Dick4Dick! To jest ewenement. Są niekonwencjonalni, bezkompromisowi, uwielbiam ich za humorystyczne podejście do muzyki i tekstów - ich teksty, które są pół żartem pół serio, „robią” mi dzień. Bunia poznałam przez Foxa. Ostatnio udzieliłam się także na ich nowej płycie, która ukaże się w listopadzie, z czego bardzo się cieszę. Lubię łączyć różne style w ramach współpracy. To ciekawe doświadczenie. 

Występ w Gdańskim Teatrze Szekspirowskim będzie częścią trasy „Total Tour”, na którą złoży się pięć ekskluzywnych koncertów. Dlaczego tylko pięć?

- Dla fanów to rzeczywiście jest „tylko” pięć, ale dla nas to aż pięć. Pracowaliśmy nad tą trasą od bardzo dawna, planowaliśmy ją bardzo długo i bardzo dużo siły włożyliśmy w to, żeby ją przygotować. To jedna z największych tego typu produkcji koncertowych w Polsce. Przez to trasa jest ekskluzywna - zagramy pięć koncertów w takiej formie i to się już nigdy później nie powtórzy. Przygotowaliśmy na te koncerty specjalną oprawę wizualną, która w mojej muzyce jest bardzo ważnym elementem całego koncertu. Tym razie podkreślimy to jeszcze bardziej. Będą też niespodzianki. Dla nas to wyzwanie także z tego powodu, że po raz pierwszy zagramy cały materiał z nowej płyty, i to od razu w dużych miejscach, w dużych miastach. Jesteśmy zestresowani, ale i podekscytowani, bo dla nas to jest skok na głęboką wodę. To będzie mocne widowisko audio-wizualne. Myślę, że nawet ci fani, którzy byli na moim koncercie już parę razy, będą zaskoczeni.

To Twój kolejny występ w Gdańsku. Czujesz, że masz już tutaj swoją publiczność?

- Jasne. Bardzo lubię Trójmiasto i lubię tu grać. Graliśmy tutaj koncert, który mocno zapadł mi w pamięć - w klubie Kwadratowa. Mocno to zapamiętałam, bo miałam wtedy przykrą dla wokalisty dolegliwość. Dzień przed tym koncertem mieliśmy ważny występ telewizyjny, a mi odebrało głos. Musiałam zastosować zastrzyk ze sterydami, który dla wokalistów jest ostatecznym ratunkiem, ale potem trzeba go mocno odchorować. Po tamtym występie teoretycznie przez dwa tygodnie nie powinnam nic mówić, ale pojechaliśmy na koncert do Gdańska. Tam publiczność mnie uratowała. Zaśpiewała ze mną połowę koncertu i to było niezapomniane przeżycie! Publiczność dała mi ogromne wsparcie, więc bardzo dobrze wspominam Gdańsk. Cieszę się bardzo, że tu wracam i że znowu się spotkamy, tym razem w Teatrze Szekspirowskim.

Koncert Natalii Nykiel w Gdańskim Teatrze Szekspirowskim (ul. Bogusławskiego 1) odbędzie się w piątek 27. października 2017 r., o godz. 20. Bilety: 55-65 zł.

TV

120-letnia kamienica jak nowa