Najazd Gangu Olsena. Duńscy kibice przybyli nad Motławę

Håndbold, czyli piłka ręczna to w Danii sport narodowy. Nic dziwnego, że ponad dwa tysiące kibiców przyjechało do Gdańska dopingować swoją drużynę. Niektórzy na jeden dzień, większość na dłużej. Liczą na medale. I tanie piwo!
17.01.2016
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl

Kibicki z Danii w Ergo Arenie. Czerwono-biały dynamit!

Przyjechali starzy i młodzi, emeryci i uczniowie. Całe wielopokoleniowe rodziny: dziadkowie, rodzice, wnuki. Nie brakowało też osób na wózkach inwalidzkich. Widać, że tam rzeczywiście wszyscy są drużyną narodową, bez dyskryminacji.

Duńczycy są jednym z faworytów mistrzostw Europy piłkarzy ręcznych odbywających się właśnie w Polsce. Większość duńskich kibiców mówi, że ich zespół może liczyć na półfinał, może brąz, niektórzy przepowiadają finał. Największy rywal? Francja!

Jak kibicować, to z klasą, na przykład w eleganckim garniturze w barwy narodowe.


Rodzina i szkolna wycieczka

- Widzisz bramkarza z 20 na koszulce? To Kevin Moller, brat mojej żony! - chwali się jeden z duńskich kibiców. - Cała rodzina mu tu kibicuje. Daleko nie mieliśmy. Musieliśmy tu być.

Mówią, że starają się jeździć za reprezentacją, ale bez przesady: do Szwecji czy Niemiec to tak; ale dalej już ciężko. Gdańsk jest wygodnie położony. Przyjechali więc autami, autokarami, część przyleciała samolotami.

Jaki mają plan? W większości taki sam: håndbold, beer and town. Czyli: piłka ręczna, piwo i wypad na miasto.

- Byłam dziś dwie godziny na gdańskiej starówce, jestem zachwycona - uśmiecha się jedna z kibicek z Kopenhagi, która przyleciała tylko na jeden mecz, sobotni z Rosją. Przyznała zaraz, że sama grała w ręczną, nawet w seniorkach, ale w niższej lidze. - To świetny sport.

Inni mówią, że gra w ręczną, to znakomita rekreacja i rozrywka, po której lepiej smakuje zimne piwo.

W sobotę pod Ergo Areną na granicy Gdańska i Sopotu, gdzie gra grupa D (Dania, Rosja, Węgry, Czarnogóra), zatrzymały się także dwa autobusy, z których wysypała się młodzież szkolna. To nastolatki ze szkoły średniej Sports College Mors. - Szkoła organizuje nam takie wyjazdy - cieszą się.

- W Danii wszyscy młodzi grają w piłkę nożną i ręczną. Ale na wyższym poziomie musisz już wybrać jedną z tych dyscyplin - zaznacza 18-letni Joachim Khelta Ostergaard z Mors. - Ja wybrałem ręczną. Dlaczego? To szybki, kontaktowy, atrakcyjny sport.

- Dania została w 1992 roku mistrzem Europy w futbolu - mówię. - Byliście podziwiani na świecie jako „Duński Dynamit”. Jak widać w nogę też potrafiliście grać...

- To piękne, ale w piłce ręcznej jesteśmy na podium o wiele częściej - stwierdza Joachim i wylicza: srebrne medale mistrzostw świata (2011, 2013) oraz medale mistrzostw Europy (złoto: 2008 i 2012; srebro - 2014). - To dla nas inny, wyższy poziom, niż futbol.

Gang Olsena w całej okazałości. Napis na koszulkach En Del Af Holdet oznacza Część drużyny.


Pół godziny Hansena

Duńczycy zgromadzeni w Ergo Arenie znają doskonale swoich zawodników, wszystko o nich wiedzą. Przywitali ich owacją, robili im zdjęcia. Ojcowie pokazywali synom zawodników wchodzących na parkiet, tłumaczyli kto gra i na jakiej pozycji. Największą gwiazdą drużyny jest Mikkel Hansen, grający z charakterystyczną białą opaską na włosach - to najlepiej zarabiający szczypiornista świata.

Nawet zawodnicy gdańskiej drużyny piłkarzy ręcznych Wybrzeża Gdańsk przyszli do hali specjalnie, by zobaczyć „Dunów”, a zwłaszcza ich bramkarza Niklasa Landina, uważanego za jednego z najlepszych na świecie.

Duńczycy odwdzięczyli się swoim kibicom, wygrywając w sobotę z Rosją 31:25. Rosjanie, którzy jeszcze w pierwszej połowie dzielnie stawiali opór, w drugiej nie dali rady, choć duńska gwiazda - Hansen - ostatnie pół godziny przesiedział na ławce rezerwowych.

Po meczu Ergo Arena eksplodowała w znanym na wszystkich stadionach rytmie „Seven Nations’ Army” zespołu The White Stripes. Piłkarze ręczni wykonali rundkę honorową wokół parkietu. Duńskie flagi fruwały w powietrzu, piwo rozlewało się na czerwone koszulki fanów.

Nadszedł czas na odpoczynek dla zmęczonych podróżą kibiców. Trzeba się wyspać, żeby rano pójść na miasto.

- Jestem tu pierwszy raz, przyjechałam z koleżanką. Jest super, teraz czas zwiedzić Gdańsk, bo następny mecz gramy w poniedziałek z Czarnogórą - mówi Edith z Viborga. - Trzy mecze grupowe i do domu. A może coś wykombinujemy i zostaniemy? Przecież będziemy grać o medale!

Inymi słowy, w Gdańsku jest Duńczykom "klawo jak cholera"! 

Mikkel Hansen próbuje się przebić przez rosyjskie zasieki. To dla niego do Gdańska przyjechało tyle kibicek.



TV

120-letnia kamienica jak nowa