Moda na Gdańsk. Tłumy na spacerze z przewodnikiem

Ponad 400 osób uczestniczyło w niedzielnym spacerze po starym Chełmie. Jego organizatorka, Ewa Kowalska - założycielka serwisu iBedeker - podkreśla, że... to i tak nie był rekord frekwencji. Ten padł już dwa lata temu, w Nowym Porcie.
07.12.2015
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl

 

Uczestnicy niedzielnego spaceru po Chełmie - u zbiegu ulic: Lubuska, Pohulanka, Kolonia Przyszłość.

 

6 grudnia zorganizowano spacer w starej części gdańskiej dzielnicy Chełm, za czasów niemieckich nazywanej Stolzenbergiem. Nie było deszczu, chwilami dokuczliwie wiał wiatr. Tłum chętnych wyglądał tak, jakby przez dzielnicę przechodziła parafialna procesja - zamiast proboszcza, na czele podążał przewodnik Aleksander Masłowski.

- Jestem zachwycony - mówi prof. Cezary Orłowski, uczestnik niedzielnego spaceru. - Pan Masłowski nie tylko ma ogromną wiedzę, ale też potrafi ciekawie opowiadać. Tłum był rzeczywiście taki, że był kłopot, aby wszyscy słyszeli, co ma do powiedzenia przewodnik. Niesamowita jest skala zainteresowania, to świadczy, jak sądzę, o dużej społecznej dojrzałości. Ludzie chcą znać dzieje miejsc, w których żyją.

Chełm ma bardzo ciekawą historię. Założony został jako Stolzenberg pod koniec XVIII w. na rozkaz króla Prus, Fryderyka II Wielkiego. Cel był głównie ekonomiczny - zamożny, przywiązany do swych swobód Gdańsk bronił się przed pruską dominacją. Na Stolzenbergu funkcjonował rynek skutecznie konkurujący z gdańskim handlem.

Dzielnica przez przeszło 200 lat bardzo się zmieniła, ale dzięki starym mapom świetnie wiadomo gdzie co było. Aleksander Masłowski pokazał uczestnikom wycieczki, gdzie m.in. były miejskie “bramy” (szlabany wyznaczające obszar Stolzenbergu), rynek, ratusz, browar, teatr, siedziba straży pożarnej, miejsce kaźni i cmentarz.

Stolzenberg funkcjonował przez prawie pół wieku - do czasu gdy Prusacy złamali opór gdańszczan i poczuli się w mieście jak u siebie.

 

Tłum spacerowiczów idzie ul. Lubuską. Na pierwszym planie, w czerwonej kurtce - przewodnik Aleksander Masłowski.

 

 

Przez dzielnice od czterech lat

IBedekerowe spacery organizowane są od blisko czterech lat. Cykliczne nie są. Odbywają się, gdy uda się pogodzić wolne terminy organizatora i zawodowego miejskiego przewodnika, zawsze przed lub po tzw. sezonie turystycznym. Mają one stałą grupę zwolenników pojawiających się na każdym spotkaniu. Są też osoby uczestniczące w nich od czasu do czasu i grupka mieszkańców danej dzielnicy, chcących zrozumieć i dowiedzieć się czegoś więcej o okolicy, w której żyją.

Zazwyczaj pojawia się więc około 250-300 zainteresowanych. Słuchają uważnie opowieści przewodnika, a potem zadają pytania. Są często ciekawi historii konkretnych budynków i miejsc.

- Dawno żadnego spaceru nie było, mieliśmy dłuższą przerwę. Być może dlatego aż tylu gdańszczan zdecydowało się przyjść w niedzielę - zastanawia się Aleksander Masłowski.

Spacer z przewodnikiem był pierwszym w tej dzielnicy. I choć każdy gdańszczanin wie, gdzie znajduje się Chełm, to nie wszyscy już orientują się, że ma on za sobą 40-kilkuletnią miejską przeszłość. Niektórzy dopatrują się jej śladów m.in. w budynku przy skrzyżowaniu ulic Buczka i Worcella uważanym, niesłusznie, za siedzibę dawnego ratusza. Strefa miejska Zjednoczonego Miasta Chełm znajdowała się bowiem przy ulicach Lubuska i Stoczniowców.

- Zawsze, gdy chodzimy po jakiejś okolicy, staram się pokazać jej wyjątkowość. W niedzielę poruszaliśmy się po czymś co było kiedyś, a całkowicie dziś zniknęło - zaznacza Masłowski.

 

U zbiegu ulic: Lubuska, Pohulanka, Kolonia Przyszłość.

 

 

Rekordowy dotąd Nowy Port

Pogoda w niedzielę była idealna na taki historyczny spacer. Zdaniem Ewy Kowalskiej nie był to jednak główny wyznacznik tak dużego zainteresowania spotkaniem z przewodnikiem miejskim.

- Przed dwoma laty spacerowaliśmy po Nowym Porcie, przy 10-stopniowym mrozie. I wtedy padł też rekord, bo pojawiło się około 450 osób - mówi pani Ewa.

Kowalska zaznacza, że celem tych spacerów nie jest poznawanie "lukrowanego" miasta, jak np. historyczna część Gdańska. To miejsce zostawiane jest dla turystów. Mieszkańcom proponuje się zwiedzanie tych mniej znanych, nierzadko zapomnianych przestrzeni, znajdujących się często w sąsiedztwie ich domów czy miejsca pracy.

- Gdańszczanie odkrywają w sobie pasję poznawania miasta. Zainteresowanych, jak widać, jest naprawdę dużo. Cieszę się, że iBedeker z sukcesem kontynuuje pomysł Bronisławy Dejny z NCK oraz Katarzyny i Jakuba Szczepańskich z KIL, którzy zapoczątkowali tego rodzaju spacery - mówi Ewa Kowalska. - Większość osób uczestniczy w nich z ciekawości, chęci poznania historii. Są jednak i tacy, którzy pojawiają się na nich w celach towarzyskich. Jest to bowiem dla nich okazja do spotkania znajomych i poznania nowych osób.

 

Uczestnicy niedzielnej wycieczki po Chełmie przechodzą przez teren starego cmentarza nieopodal kościoła Podwyższenia Krzyża.

 


O kolejnych spacerach można dowiedzieć się z serwisu iBedeker.pl a także w Radiu Gdańsk i na stronie gdansk.pl. iBedeker zorganizował już ponad 20 spacerów, m.in. we Wrzeszczu, Nowym Porcie i Brzeźnie. Następne planowane są w Oliwie i Wrzeszczu.

TV

Trzeci mikrolas w Gdańsku. Wspólne sadzenie w Pieckach - Migowie