• Start
  • Wiadomości
  • Marsz Równości. Prezydent Adamowicz solidarny - nacjonaliści protestują

Marsz Równości. Prezydent Adamowicz solidarny - nacjonaliści protestują

Marsz Równości, organizowany w obronie praw obywatelskich osób homoseksualnych, jak co roku wzbudza kontrowersje. Prezydent Gdańska Paweł Adamowicz pojawi się w sobotę o godz. 16 na Marszu, by przemówić do jego uczestników i dać sygnał, że Gdańsk jest miastem tolerancyjnym. Niestety, pod pomnikiem Piłsudskiego we Wrzeszczu może dojść do konfrontacji stron, bo dwie manifestacje w tym samym miejscu dzieli... pół godziny!
25.05.2017
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl

Jedna z uczestniczek zeszłorocznego Marszu Równości na Targu Węglowym w Gdańsku

Marsz Równości ma ruszyć w sobotę, 27 maja, o godz. 16 spod pomnika Piłsudskiego (naprzeciwko Klubu Żak, róg Wojska Polskiego i al. Grunwaldzkiej) w stonę centrum Wrzeszcza. Organizatorzy specjalnie przenieśli Marsz z centrum Gdańska, z okolic Placu Zebrań Ludowych, by ominąć kontrmanifestację narodowców, kibiców piłkarskich i organizacji kościelnych - wszyscy oni bowiem również chcieli manifestować w tym miejscu. Jeszcze dwa dni temu wydawało się, że decyzja o przeniesieniu Marszu Równości do Wrzeszcza przyniosła skutek. Jednak środowiska prawicowe, kościelne i kibicowskie - inspirowane przez radną PiS Annę Kołakowską - wykonały kolejny ruch: zgłosiły swoją pikietę, która odbędzie się przy pomniku Piłsudskiego w sobotę o godz... 15.30, czyli pół godziny przed startem Marszu Równości. Nie ma wątpliwości, że jest to celowe działanie, nastawione na zwarcie i konfrontację. 

Wokół pomnika ma w sobotę być mnóstwo policji. Kontrmanifestacja narodowców ma liczyć 100 osób, ale nie wiadomo, czy nie będzie ich więcej. W Marszu Równości może wciąć udział nawet kilka tysięcy ludzi. 

Urząd Miejski w Gdańsku nie ma środków prawnych, by zakazać manifestacji narodowców o godz. 15.30. To jest legalna demonstracja i Miasto może jedynie przyjąć do wiadomości fakt jej zgłoszenia. Gdański magistrat wydał co prawda wezwanie do zmiany czasu i miejsca kontrmanifestacji narodowców - w trosce o spokój i bezpieczeństwo mieszkańców - ale już wiadomo, że narodowcy się nie podporządkują. Być może skończy się jedynie na modlitwie i odmawianiu różańca. Jeśli jednak dojdzie do aktów przemocy, czy zakłócania porządku, przedstawiciel Miasta wezwie narodowców do rozejścia się. Może wtedy też przystąpić do działań policja, np. może wylegitymować uczestników, a w skrajnych przypadkach założyć im kajdanki i zatrzymać.  

To nie koniec: narodowcy i organizacje kościelne zapowiedziały także protesty przed budynkiem ECS. W sobotę, 27 maja, w godz. 10 - 14 odbędzie się tam debata i konferencja z udziałem środowisk LGBT [lesbijki, geje, bi, osoby transpłciowe - red.] oraz przedstawicieli kościołów z całej Europy, m.in. ze Szwajcarii i Holandii. Gdańscy narodowcy zapowiedzieli swoje pikiety przed ECS na godz. 11. Te również są legalne według polskiej ustawy o zgromadzeniach. 

Mimo napięcia i wyczekiwania na konfrontację na ulicy, portal gdansk.pl zapytał osoby, które wierzą w cywilizowany dialog i normalną debatę, o ich stosunek do Marszu Równości. Są to prezydent Gdańska Paweł Adamowicz; Kazimierz Koralewski - przewodniczący klubu PiS w Radzie Miasta Gdańska oraz Anna Strzałkowska, psycholog z UG. 

Paweł Adamowicz, prezydent Gdańska: - Wezmę udział w Marszu Równości i zabiorę głos. Gdańsk to pierwsze miasto w Polsce w którym powołano Radę ds. Równego Traktowania, a także Radę ds Imigrantów. W Gdańsku nie ma zgody na nietolerancję i dyskryminację. Szczególnie teraz, w czasach, gdy zaczynają odzywać się ksenofobiczne i nacjonalistyczne demony, musimy dać wyraz solidarności z mniejszościami. Czasem człowiek zmienia poglądy. Moje były kiedyś bardzo konserwatywne, ale niezależnie, czy jesteśmy konserwatystami, czy liberałami, a może socjalistami, powinniśmy pamiętać o szacunku dla drugiego człowieka i prawie do wyrażania swoich poglądów i przekonań, nawet jeśli się z nimi nie zgadzamy. "Kim jestem by oceniać?" - na początku swojego pontyfikatu powiedział papież Franciszek.

Kazimierz Koralewski, szef klubu PiS w Radzie Miasta Gdańska

Kazimierz Koralewski, przewodniczący klubu PiS w Radzie Miasta Gdańska: - Taki marsz jest jednak troszeczkę prowokacyjny. Można demonstrować swoje poglądy, ale taki marsz budzi kontrowersje, bo eksponuje się w nim pewne trendy seksualne. W czasach, gdy takich marszów nie było, te środowiska [geje, lesbijki, biseksualni - red.] na pewno gorzej się w Polsce nie czuli. Nie wiem więc, skąd w nich taki kompleks się pojawia. Te marsze nie zmienią rzeczywistości, bo jeśli są w Polsce osoby nietolerancyjne, to takie marsze niczego ich przecież nie nauczą. Dla mnie taki marsz to prowokacja i celowe dążenie do konfrontacji. Nie popieram oczywiście tego marszu, ale uważam, że w ramach wolności zgromadzeń, Marsz Równości ma prawo się odbyć. Każdy bowiem ma prawo manifestować i każdy ma prawo kontrmanifestować. Oby nie dochodziło do scysji. Ja osobiście nigdy bym nie stanął na drodze takiego marszu i nie rzucił w nikogo kamieniem.

Prezydent Adamowicz i Anna Strzałkowska, psycholożka z UG, aktywnie działająca w Gdańskiej Radzie ds. Równego Traktowania

Anna Strzałkowska, psycholożka, Uniwersytet Gdański: - Idziemy z moją żoną, Martą, w marszu, bo walczymy o nasze prawa! Wraz z Martą [ślub wzięły w Wielkiej Brytanii - red.] wychowujemy wspólnie syna. Jest teraz w przedszkolu. Ja jestem matką biologiczną, a moja żona nie ma żadnych praw jako druga matka. Mateusz był wcześniakiem, leżał w inkubatorze. Gdy Marta przyszła zapytać, czy oddycha, lekarz odmówił jej informacji, mówiąc, że obcym osobom ich nie udziela, że tylko ojcu. Tak samo jest w innych sytuacjach. Gdy ja wyjechałam na dłużej, a synek trafił do szpitala, lekarze nie mogli uznać Marty za opiekuna prawnego, który mógłby podpisać zgodę na leczenie, zabiegi, itp. A sprawa była pilna! Podobnie Marta nie może podpisać zgody na szczepienia. Marta wychowuje ze mną Mateusza, opiekuje się nim, płaci, a nie jest uznana za drugiego rodzica, nie ma żadnych praw. Tak samo z rozliczaniem podatku - nie możemy zrobić tego razem, choć jesteśmy rodziną. Marta nie może też odziedziczyć po mnie majątku, mimo mojego testamentu. W Polsce wszyscy obywatele są równi wobec prawa, bo gwarantuje nam to Konstytucja RP. Państwo ma też zapisane szczególne dbanie o rodzinę. My, z Martą i synkiem, jesteśmy rodziną i domagamy się naszych konstytucyjnych praw. W podobnej sytuacji, jak nasza, jest 50 tysięcy dzieci w Polsce.


TV

Profilaktyka piersi w tramwaju w Dzień Kobiet