• Start
  • Wiadomości
  • MIIWŚ: agenci CBA u prof. Machcewicza. "Nie wiem, co się może wydarzyć"

MIIWŚ: agenci CBA u prof. Machcewicza. "Nie wiem, co się może wydarzyć"

Profesor Paweł Machcewicz, pomysłodawca, twórca i były dyrektor MIIWŚ ujawnia, że do jego warszawskiego domu zapukali we wtorek, 28 listopada, agenci Centralnego Biura Antykorpucyjnego (CBA) z Gdańska. Machcewicz jest obecnie w Berlinie. - Nie wiem, co się może wydarzyć jak przyjadę do Polski 6 grudnia na promocję mojej książki o Muzeum II Wojny Światowej - mówi.
29.11.2017
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl

Prof. Paweł Machcewicz przed budynkiem MIIWŚ w Gdańsku w kwietniu tego roku

We wtorek, 28 listopada, około godz. 23.00 wieczorem, profesor Paweł Machcewicz przysłał do mediów emaila z informacją, że pod jego nieoecność do jego domu w Warszawie zapukało dwoje agentów CBA. Otworzył im syn Machcewicza. Agenci poinformowali, że chcą przesłuchać historyka, jak tylko wróci do Polski, w sprawie rzekomego działania na szkodę MIIWŚ. 

Oto cała treść informacji od prof. Machcewicza: 

"Dzisiaj wieczorem do mojego domu w Warszawie przyjechało dwoje agentów CBA. Zastali mojego syna, któremu najpierw powiedzieli, że "byli w pobliżu i zajrzeli przy okazji", potem, po wylegitymowaniu, okazało się, że przyjechali specjalnie z Gdańska. Poszukiwali mnie, wypytywali się od jak dawna jestem zagranicą i kiedy będę w Polsce. Następnie zostawili telefon agenta CBA, który ma mnie przesłuchiwać w sprawie rzekomego działania "na szkodę Muzeum II Wojny Światowej".

CBA Gdańsk

Łukasz **** 

tel. 501 *** *** [nazwisko i nr tel. do wiadomości redakcji] 

Nazwisko zapewne "legalizacyjne", jak w Służbie Bezpieczeństwa.

W każdym razie śledztwo w sprawie rzekomego "działania na szkodę Muzeum" najwyraźniej bezpośrednio prowadzi CBA, prokuratura tylko firmuje je urzędowo.

Od połowy września jestem zagranicą, na stypendium naukowym w Wissenchaftskolleg zu Berlin. Wezwanie na przesłuchanie będę w stanie odebrać z poczty dopiero 6 grudnia, jak przyjadę do Polski. Wtedy dopiero skontaktuję się z CBA, o ile dokument potwierdzi informacje i dane podane ustnie mojemu synowi przez funkcjonariuszy CBA.

Informuję Państwa o tej sytuacji w przekonaniu, że w takich sytuacjach jawność jest najlepszą bronią, a także ze względu na to, że nie wiem, co się może wydarzyć, jak przyjadę do Polski 6 grudnia na promocję mojej książki o Muzeum II Wojny Światowej."


Przypomnijmy, że na początku listopada agenci CBA weszli do Urzędu Miasta Gdańska. Szukali wtedy umowy z 2009 roku o współpracy magistratu z Muzeum II Wojny Światowej oraz aneksu do tej umowy z tego roku. Na mocy aneksu muzeum straciło prawo do korzystania z miejskich gruntów na Westerplatte.

Agenci CBA działali wtedy na zlecenie Prokuratury Okręgowej w Gdańsku, która bada sprawę rzekomego działania na szkodę instytucji publicznej. Zawiadomienie do prokuratury napisał dr Karol Nawrocki, obecny dyrektor MIIWŚ. Jego zdaniem "brak formalnego porozumienia pomiędzy Muzeum a miastem ogranicza, a miejscami wręcz uniemożliwia podejmowanie przez Muzeum działań dotyczących zagospodarowania miejsca tak ważnego dla polskiej historii jakim jest pole bitwy na Westerplatte".

Prezydent Gdańska Paweł Adamowicz komentował wtedy wejście pięciu agentów CBA do magistratu: "Dlaczego Prokuratura nie wystąpiła o te dokumenty w normalny sposób? Moje zdziwienie jest tym większe, że do tych działań zaprzęgnięta została policja polityczna, a nie funkcjonariusz policji. To forma zastraszenia urzędników i pokaz siły. Funkcjonariusze byli grzeczni, ale ich liczby nic nie usprawiedliwia".

Jeszcze wcześniej, bo na wiosnę tego roku, ministerstwo kultury, w tym minister kultury prof. Piotr Gliński oraz wiceminister Jarosław Sellin, zarzucali już byłym władzom MIIWŚ niegospodarność. Zarzuty dotyczyły takich aspektów, jak czas trwania inwestycji czy rzekomo niewłaściwy rodzaj i kolor okładziny przed wejściem do budynku. Oskarżano też poprzenich szefów, że wybudowali (sobie) w MIIWŚ rzekomo drogo wyposażone apartamenty z luksusowym sprzętem AGD i kosztownymi meblami. Jednak Rzecznik Dyscypliny Finansów Publicznych nie dopatrzył się naruszenia prawa i umorzył postępowanie w sprawie wszystkich zarzutów, jakie Ministerstwo Kultury postawiło poprzedniej dyrekcji.

Były wicedyrektor MIIWŚ  dr Janusz Marszalec mówił wtedy gdansk.pl: - Niezależna instytucja kontrolna jednoznacznie potraktowała doniesienie ministra kultury. Z jego zarzutów nic nie zostało, mimo wielomiesięcznej pracy audytorów, oszczerstw i insynuacji. Na gruncie prawa zostaliśmy oczyszczeni.  

Tymczasem prof. Machcewicz napisał książkę o swojej pracy, walce i zwolnieniu z MIIWŚ, zatytułowaną "Muzeum" (wyd. Znak). Jej premiera 6 grudnia. Fragment znajdziecie tutaj


 

TV

Kaszubi – tożsamość obroniona. Rozmowa z prof. Cezarym Obrachtem-Prondzyńskim