• Start
  • Wiadomości
  • Lechia po islandzku: w mrozie, na śniegu, z determinacją wikingów. I już zdobyła pierwszy laur w tym roku

Lechia po islandzku: w mrozie, na śniegu, z determinacją wikingów. I już zdobyła pierwszy laur w tym roku

Lechia ma za sobą pierwszy trening w mroźne, śnieżne, mroczne popołudnie. Było ciężko. Tak samo ciężko będzie w lidze, 12 lutego, w meczu z liderem - Jagiellonią Białystok. Więc trzeba się przyzwyczajać. W sobotę, 7 stycznia, piłkarze Lechii okazali się najlepsi w rozgrywanym w Ergo Arenie halowym turnieju Amber Cup.
07.01.2017
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl

Wyziębiona Lechia, choć Grzegorz Wojtkowiak i Sławomir Peszko, w spodenkach, wyglądają na rozgrzanych

Piotr Nowak się przeżegnał i po ciuchutku wyszeptał: - Dżizus!

Przeżegnał się, bo jest wierzący i było to jego pierwsze wejście na murawę w 2017. Ale też dlatego, że zdawał sobie sprawę, że ciężko będzie przetrwać pierwszy trening Lechii Gdańsk w nowym roku.

Termometr był bezlitosny: minus 11 stopni.

Jeżeli Piotr Nowak po wakacjach na Florydzie miał na sobie tamtejszą opaleniznę, to w sztucznym świetle nie było jej widać. W Gdańsku w styczniu opalenizna na niewiele się przydaje: i tak wszyscy są w czapach i kapturach.

Grać w piłkę też ciężko. Najpierw pług musi odśnieżyć boisko. Gdzieś w termosie gorąca herbatka oraz izotoniki. 

W piątkowy wieczór, 6 stycznia, na sztucznym boisku przy ul. Traugutta zasada była taka, że im bardziej z południa Europy ktoś pochodził, tym bardziej był opatulony. Bracia Paixao czy Joao Nunes ubrani od stóp do głów. To zdecydowanie nie jest portugalska pogoda.

Chorwat Mario Maloća powiedział: - No cóż, w Splicie jest teraz plus piętnaście stopni, ale to nie jest dla mnie problem.

Niezła podróż: z +15 do -11. 26 stopni różnicy! Można przeżyć szok termiczny. 

Za to Sławomir Peszko i Grzegorz Wojtkowiak trenowali… w szortach. Gorące chłopaki.

Mario Maloća: z plus 15 stopni w Splicie do minus 11 w Gdańsku

Boisko było, jak przystało na Lechię, biało-zielone. Białe paski śniegu na sztucznej zielonej murawie. Warunki iście islandzkie. Nie trzeba było długo, żeby ktoś się przewrócił; przy pierwszej czy drugiej próbie dryblingu Lukas Haraslin leżał na pupie.

Ale wstał, otrzepał się i grał dalej. Jeśli pogoda jest islandzka, to determinacja piłkarzy Lechii podobna do tej, jaką piłkarze Islandii zaprezentowali na ostatnim Euro. Mróz nie mróz, trzeba ćwiczyć, bo za miesiąc rusza liga.

Choć nie obyło się bez żartów i śmiechu. Obowiązkowo poleciały też śnieżki. Sławek Peszko nie mógł sobie odpuścić: musiał kogoś trafić kulką.

Kuba Wawrzyniak był w świetnym humorze, ale to weteran mrozów: gdy grał w lidze rosyjskiej, w Amkarze Perm, bywało, że wychodził na boisko przy minus 20 stopniach. Co to więc dla niego minus 11?!

Najpierw przebieżka, rozgrzewka z piłkami, potem meczyk. Pierwszy trening w 2017 nie był zbyt forsowny. Był raczej okazją dla piłkarzy, żeby przybić sobie piątki po świętach i Sylwestrze, opowiedzieć sobie, gdzie się było, jak się bawiło i co tam słychać w szerokim świecie. No i trochę się poruszać na śniegu. 

Michał Chrapek testuje nową piłkę  Ekstraklasy na biało-zielonej murawie. Czy w lutym, w meczu z Jagiellonią, warunki będą podobne?

Za chwilę jednak żarty się skończą i zacznie się przygotowanie do wiosennej, kluczowej części (oby) legendarnego sezonu, kiedy to Lechia albo sięgnie po mistrza, albo po latach, wróci do Europy (przynajmniej zagra w kwalifikacjach Ligi Europy). 

Od poniedziałku, 9 stycznia, piłkarze mają w Gdańsku dwa dni na testy medyczne oraz wydolnościowe. Potem trzy dni treningów przy ul. Traugutta, a 15 stycznia wylot z Warszawy, na obóz do tureckiej miejscowości Belek. Tam, poza treningami, zagrają także trzy sparingi: na pewno z Viktorią Berlin i Austrią Wiedeń, a być może także z Terekiem Grozny.

Na pierwszym treningu w Gdańsku nie było z drużyną piłkarzy prawosławnych, którzy święta Bożego Narodzenia obchodzą w ten weekend: Milosa Krasicia, Vanji Milinkovicia-Savicia, Alaksandara Kovacevicia i Milena Gamakowa. Był za to przeszczęśliwy Michał Mak, który wrócił do Gdańska z wypożyczenia do Arminii Bielefeld. Mak wyznał, że to Piotr Nowak namówił go do powrotu z wypożyczenia. Mak zna tę drużynę, więc nie ma problemów z ponownym wpasowaniem się w zespół, aklimatyzacją. 

W sobotę, 7 stycznia, w Ergo Arenie, biało-zieloni uczestniczyli w turnieju Amber Cup. Dotarli do finału, w którym zmierzyli się ze Śląskiem Wrocław. Po upływie 25 sekund prowadzenie objęli gdańszczanie po strzale niezawodnego w sobotnie popołudnie Sławomira Peszki. Potem goście po strzale z dystansu Lashy Dvaliego doprowadzili do remisu. Odpowiedź Lechii była natychmiastowa, bowiem do siatki Śląska chwilę później trafił Lukas Haraslin. Po kolejnej akcji było znów remisowo - w polu karnym faulowany był Mario Engels i to on kilkadziesiąt sekund później sam wymierzył sprawiedliwość, pokonując Mateusza Bąka z rzutu karnego. Na pięć minut przed końcem finałowego spotkania Lukasowi Haraslinowi udało się zdobyć bramkę na 3:2, jednak nie przesądziła ona o wygranej Lechii. Na 42 sekundy przed końcem Śląsk za sprawą Joana Romana doprowadził do remisu i o wygranej w turnieju Amber Cup musiały zadecydować rzuty karne. W nich lepsi - 6:5 - okazali się gdańszczanie i to oni po raz drugi z rzędu mogli wznieść w górę puchar! Do Mateusza Bąk powędrowała zaś nagroda dla najlepszego bramkarza turnieju. 

W drużynie Lechii byli: Damian Podleśny, Mateusz Bąk, Denis Perger, Joao Nunes, Steven Vitoria, Paweł Stolarski, Michał Chrapek, Lukas Haraslin, Sławomir Peszko, Marco Paixao, Flavio Paixao i Piotr Wiśniewski.

Trener Piotr Nowak przyłączył się do treningu. Rafał Janicki, w białym znaczniku, patrzy z podziwem. W tym momencie już niewiele mógł zrobić

Turniej w Ergo Arenie był pierwszym sprawdzianem przed tym, co najważniejsze, czyli meczami w Lotto Ekstraklasie. Pierwszy z nich już 12 lutego w Gdańsku z liderem tabeli Jagiellonią Białystok. 

A później kolejne mecze sezonu: Termalica, Cracovia, Lech Poznań, Legia Warszawa…

Lukas Haraslin: - Mamy miesiąc na przygotowanie do pierwszego meczu z Jagiellonią. Przerwa świąteczna była dobra. Odpoczęliśmy. Ale teraz do roboty na pełnym gazie! Do 12 lutego trochę czasu. Ja nie myślę o niczym innym, tylko o tym, żeby dobrze zacząć rundę wiosenną. My sobie daliśmy jasny cel przed sezonem: mistrzostwo Polski! Więc mecz z Jagiellonią będzie jednym z najważniejszych w sezonie. Mamy tyle samo punktów co Białystok, więc zwycięstwo z nimi, na naszym stadionie, może pokazać, że jesteśmy od nich lepsi.

- A Legia Warszawa? Nie boicie się?!

- Jak walczysz o mistrzostwo, to nie używasz takich słów, jak "bać się"! Gramy z Legią u siebie. Wiadomo, jak było jesienią u nich [3:0 dla Legii - red.]. Musimy u nas wygrać. Jesteśmy zdeterminowani!   

Niby Słowak, a mówi jak Islandczyk!

Sławek Peszko bombarduje bramkę Damiana Podleśnego

TV

Pracownicy magistratu oddali krew