• Start
  • Wiadomości
  • Lechia liże rany po Lechu i czeka - już opanowana - na mecz z Ruchem

Lechia liże rany po Lechu i czeka - już opanowana - na mecz z Ruchem

Po bitwie z kilkoma ofiarami, jaką było wyjazdowe starcie z Lechem Poznań, gdańską Lechię czeka wyjazdowy mecz z Ruchem Chorzów w sobotę o godz. 18. Czy drużyna już ostudziła gorące głowy i jest w stanie skupić się tylko na grze? W meczu zabraknie wykartkowanych Sławomira Peszko i Grzegorza Kuświka.
10.03.2017
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl

Sebastian Mila i Milos Krasić rozdają biało-zielone tulipany w Radzie Miasta z okazji Dnia Kobiet. Na zdjęciu Wioletta Krewniak z biura Rady Miasta Gdańska

Dzień Kobiet bardzo się piłkarzom Lechii Gdańsk przydał. Mogli na jeden dzień oderwać się od klubu, piłki i zapomnieć o kłopotach. Wyjść na miasto, poprzebywać wśród pań, wręczyć im kwiaty i inne upominki (Sebastian Mila z Milosem Krasiciem trafili nawet na sesję Rady Miasta Gdańska). Towarzystwo kobiet to zawsze dobry rodzaj terapii. To była swoista "kwiatoterapia". 

A było o czym zapominać: w niedzielę, 5 marca, w Poznaniu piłkarze Lechii nie dość, że przegrali ważny mecz na szczycie 0:1, to jeszcze dali się sprowokować, stracili kontrolę nad sobą i meczem a w rezultacie trzech z nich zobaczyło czerwone kartki: Sławomir Peszko, Grzegorz Kuświk i Vanja Milinković-Savić(choć ten zobaczył ją siedząc na ławce rezerwowych, działacze PZPN chcą dla bramkarza Lechii jeszcze większej kary niż przyznane odsunięcie od trzech meczów).


Krajobraz po bitwie: Peszko cztery mecze, Milinković-Savić trzy, Kuświk jeden

Z jednej strony Lechia realnie walczy, po raz pierwszy od lat, o Mistrza Polski. Już nie tylko Lech i Legia, ale też Lechia wymieniania jest wśród najsilniejszych klubów w Polsce. Z drugiej strony wielu wciąż nie wierzy, że Lechia już jest na poziomie Kolejorza czy CWKS, a mecz w Poznaniu, niestety, zdawał się to potwierdzić: biało-zieloni dali się ograć mentalnie, wyprowadzić z równowagi w zbyt łatwy sposób.

Co na to Piotr Nowak, trener Lechii? Jak interpretuje zachowanie swojej drużyny?

Trener Lechii skupił się na zachowaniu drugiej strony, w tym zwłaszcza trenera Lecha Nenada Bjelicy, który w przerwie meczu prowokował na murawie piłkarzy Lechii, za co sędzia Szymon Marciniak wyrzucił go na trybuny.

Nowak: - Emocje były niezdrowe. My jako szkoleniowcy powinniśmy dawać przykład. Niestety emocje na ławce rezerwowych są podgrzewana przez niektórych szkoleniowców. Powinniśmy zająć się swoim zespołem, coachingiem, a nie wprowadzać zamieszanie i podgrzewać atmosferę. Jeśli chodzi o trenera Lecha, to takie rzeczy jak doskakiwanie do jakichś piłkarzy przeciwnej drużyny, są moim zdaniem naganne. Trener w przerwie powinien zejść ze swoim zespołem do szatni, nakreślić cel na druga połowę i tym się zajmować. To był topowy mecz ekstraklasy. Czy w meczu BVB z Bayernem Monachium coś takiego by się zdarzyło? Czy Ancelotti albo Thomas Tuchel by coś takiego zrobili? Czy Zinedine Zidane skoczyłby do piłkarzy FC Barcelony?

Szkoleniowiec Lechii mówił, że on, w przeciwieństwie do Bjelicy, potrafił utrzymać emocje na wodzy: - Ja nie zostałem odesłany na trybuny! Ja patrzę na to z mojego doświadczenia piłkarsko-trenerskiego i przeczuwam, co może mnie spotkać i co może spotkać mój zespół. To doświadczenie procentuje! Ja nie zostałem zawieszony na najbliższy mecz [a Bjelica tak, na mecz z Arką Gdynia - red.] Zespołowi bez trenera jest ciężko i zdawałem sobie sprawę, że nie mogę sobie pozwolić, żeby zostawić i osłabić zespół. Ja swoje emocje też tam wyrażałem, ale starałem się jednak jakieś standardy zachować, bo ja muszę dawać przykład moim zawodnikom.

Lechia: drużyna z klasą

Może to było po prostu starcie dwóch mentalności, dwóch filizofii, dwóch różnych kultur? Nowak grał wszak w Bundeslidze, a potem trenował w USA, a Bjelica to trener z Chorwacji, który pracował też we Włoszech. Piłka niemiecka jest jednak różna od włoskiej. Inna mentalność, inne podejście do fair play. Być może trzeba by więc “wzbogacić” piłkarzy z Gdańska o bałkańsko-włoskie podejście do gry i walki na boisku? Może Lechia zrobiłaby lepiej, gdyby, podobnie jak Lech Poznań, zaczęła grać futbol cwaniacki, pełen prowokacji, złośliwości i celowego wybijania przeciwnika z równowagi? Z szalejącym trenerem na linii bocznej?

Nowak: - Jeśli zmierza pan do tego, że my powinniśmy prowokować w druga stronę, to uważam, że to jest niepotrzebne. Spójrzmy na Milosa Krasica: on był faulowany, trzymany, były sztuczki i prowokacje wymierzone w niego, a on mimo to pokazał klasę. Z niego bierzmy przykład, jak się zachowywać. On też ma swoje emocje i też mógłby tę granicę przekroczyć, ale jest na tyle doświadczony, że wie, że to nic nie zmieni. Musimy być mądrzejsi!

Czy Lechia będzie potrafiła trzymać nerwy na wodzy w kolejnych meczach?

Nowak: - Już potrafimy trzymać nerwy na wodzy, ale może akurat w tym meczu o czymś zapomnieliśmy. Wiele razy się spotykaliśmy się z takim czymś, w Gliwicach, w Krakowie. Już wcześniej było dużo fauli, dużo prowokacji i wytrzymywaliśmy to nerwowo i do końca graliśmy w piłkę. Wiemy, na czym to polega. My, Lechia, mamy pewien image, pewien standard i pokazujemy go jako klub. Zapracowaliśmy ciężko wszyscy na ten image, prezentujemy wysoką kulturę gry i to musi być naszą wizytówką. Gramy dobrze w piłkę, ale też prezentujemy się na boisku z dobrej strony. Tak się określa klasę zespołu, a my chcemy być zespołem klasowym i tego będziemy się trzymać.

Nowak powiedział, że w meczu z Ruchem Chorzów gotowi do gry będą Mario Maloca oraz Marco Paixao. - W wysokiej formie jest Michał Mak i Lukas Haraslin, który dobrze zagrał ostatnie ciężkie minuty w Poznaniu, gdy graliśmy w dziewiątkę - dodaje Nowak.

Jak zachowanie Lechii w Poznaniu komentuje obrońca Rafał Janicki? - Puściły nam nerwy, nie zapanowaliśmy nad tym trochę. Nasza gra się nie układała. Po meczu mieliśmy rozmowę z trenerem, a chłopaki, którzy dostali czerwone kartki, przeprosili w szatni wszystkich za to, że tak się zachowali. Zapomnijmy już o tym! Przed nami mecz z Ruchem.

Z ostaniej chwili: Jak się dowiedzieliśmy, Lechia sprzedała już 15 tysięcy biletów na mecz z Legią Warszawa w Gdańsku 19 marca. Biorąc pod uwagę dotychczasową sprzedaż i dalsze prognozy, prawdopodobnie może zostać pobity rekord frekwencji ne meczu ligowym na gdańskim stadionie, czyli sprzedanych zostanie 37,5 tysiąca biletów! Puste będą jedynie strefy buforowe przy sektorze gości. 

TV

Mevo się kręci!