Cztery miesiące w sporcie, w tym oczywiście w piłce nożnej, to dużo. Tyle minęło od ostatniego meczu z Cracovią.
Wtedy, 22 lipca, w drugiej kolejce tegorocznego sezonu ekstraklasy, na Stadionie Energa Gdańsk padły aż cztery gole: jeden został nieuznany przez sędziego, dwa przy pomocy systemu VAR. Wszystkie zdobywali goście.
Wtedy trenerem Lechii był Piotr Nowak. Po meczu mówił: - Już w pierwszych pięciu minutach spotkaniach mieliśmy kilka dogodnych sytuacji i uważam, że powinniśmy je wykorzystać. W naszych poczynaniach było dużo chaosu, nie było właściwego dla nas rytmu gry. Musimy to poprawić, tak jak skuteczność, która szwankowała. Musimy włożyć więcej pracy w wykańczanie naszych akcji.
W tamtym meczu kontuzji doznał najlepszy wówczas piłkarz Lechii: Lukas Haraslin.
Dziś Piotr Nowak zasiada na ławce trenerskiej biało-zielonych, ale w roli dyrektora sportowego. Lukas Haraslin ciągle leczy uraz, na boisko wróci prawdopodobnie na wiosnę przyszłego roku.
Co się jeszcze zmieniło?
Lechia była w kryzysie, który trwał kilka długich tygodni. Otrzeźwienie nastąpiło 4 listopada w ciężkim, graniczącym z brutalnością, meczu derbowym z Arką, wygranym w Gdyni 1:0. Potem było jeszcze zwycięstwo z Wisłą Płock 3:0, dzięki któremu gdańszczanie znad strefy spadkowej przebili się do środka tabeli (9. miejsce, 20 punktów, bramki 22:24).
Inaczej jest z zespołem Cracovii. Po remisie w pierwszej kolejce z Piastem Gliwice 1:1 i wyjazdowej wygranej z Lechią, pod Wawelem powiało optymizmem. Jednak kolejne porażki z Koroną Kielce 2:4, Lechem Poznań 0:2 i Wisłą Kraków 1:2 kazały zweryfikować nastroje. W klubie zaczęto cieszyć się z remisów.
- Mieliśmy na koncie udaną passę pięciu meczów z rzędu bez przegranej, bardzo chcieliśmy ją kontynuować, niestety nie udało się - mówił Kamil Pestka, piłkarz Cracovii, po ostatniej porażce, 18 listopada, z Piastem Gliwice. - Mobilizujemy się jednak, by rozpocząć nową, udaną serię już od meczu z Lechią.
Cracovia z zespołu środka stała się jednym z kandydatów do spadku (15. miejsce, 15 punktów, bramki 19:24).
W piątek, 24 listopada, na stadionie przy ul. Kałuży 1 (początek meczu o godz. 18.00) więcej do powiedzenia powinni mieć gdańszczanie.
- Wiem, że z każdą wygraną u moich zawodników rośnie pewność i wiara w siebie. Chcę, byśmy ciągle trzymali nogę na gazie i nie odpuszczali. Musimy z całej siły przeć do przodu - mówi Adam Owen, szkoleniowiec Lechii.
- To będzie trudne spotkanie i nie możemy patrzeć na to, które miejsce w tabeli zajmują nasi rywale. Polska liga już nie raz potrafiła zaskakiwać. Potrzebujemy punktów i pojedziemy do Krakowa, by je stamtąd przywieźć - zapewnia Joao Nunes, obrońca biało-zielonych.
- Analizujemy grę rywala, jego mocne i słabe strony i mamy swój plan na piątkowe starcie. Mamy przygotowane różne warianty, które będziemy modyfikować w zależności od sytuacji na boisku - przekonuje trener Owen.