• Start
  • Wiadomości
  • Kilka tysięcy kobiet na Placu Solidarności. Wszystkie przeciw zaostrzeniu prawa aborcyjnego

Kilka tysięcy kobiet na Placu Solidarności. Wszystkie przeciw zaostrzeniu prawa aborcyjnego

Kobiety podczas Czarnego Protestu na placu Solidarności mówiły, że tym razem nie chodzi o abstrakcyjny Trybunał Konstytucyjny, ale o ich zdrowie, ciała, przyszłość ich dzieci i rodzin. Polityka, w przypadku ustawy antyaborcyjnej PiS, stała się sprawą osobistą, więc dla nich bardzo ważną.
03.10.2016
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl

Młoda kobieta na pl. Solidarności z hasłem Martwa mama nie przytuli. Całkowity zakaz aborcji nie podoba się młodemu pokoleniu Polek.

Czerń tej jesieni znów jest w modzie. Nie tylko estetycznie, ale politycznie. W poniedziałek w Gdańsku było widać morze młodych kobiet ubranych na czarno. Przyszły tysiącami na plac Solidarności w Gdańsku. Olga, 22-letnia studentka Akademii Sztuk Pięknych, po raz pierwszy wyszła z domu by protestować. To nie tak, że nie interesuje się sprawami Polski. Wie, co się dzieje. Ale tym razem już nie wytrzymała, bo kwestia restrykcyjnej ustawy antyaborcyjnej autorstwa PiS dotyczy jej bezpośrednio.

Na godzinę przed protestem Olga miała gotowy czarny transparent i zastanawia się, jakie słowa mają się na nim pojawić. A może zostanie czarny? Bez słów? Też wymowny! (W końcu napisała na nim "Wolny wybór!")

Czytaj także: Czarny poniedziałek. Mimo złej pogody kobiety protestują w Gdańsku przeciwko całkowitemu zakazowi aborcji 

Młoda kobieta mówi mi, że martwi się o swoją przyszłość. Chce mieć dzieci, ale chce też mieć wybór. Podobnie inne kobiety, z którymi rozmawiałem na placu Solidarności. Kwestia całkowitego zakazu aborcji dotyczy ich bezpośrednio. To nie jest abstrakcyjny Trybunał Konstytucyjny, to nie jest wielka polityka, toczona za zamkniętymi drzwiami gdzieś w Warszawie. Nie chodzi o bitwę o stołki w spółkach. Tym razem kwestia dotyczy ich zdrowia, ich ciał, ich dzieci, ich rodzin. Jak mówią: - To kwestia osobista. Dotyka nas bezpośrednio, namacalnie, bo mamy dzieci, albo wkrótce chcemy je mieć.

To jest ta podstawowa różnica, która sprawia, że młode kobiety, które nie chodziły dotąd na protesty, np. KOD, teraz zdecydowały się wyjść na ulice. Martwią się, co jeszcze PiS wymyśli, czego jeszcze zakaże. - Jeśli teraz nie powiemy dość, będzie jeszcze gorzej! - mówią.  

Co jest w projekcie PiS?

Przypomnijmy, że projekt ustawy forsowany przez PiS, współautorstwa katolickiej organizacji Ordo Iuris, inspirowany przez najbardziej konserwatywną część Kościoła, przewiduje całkowity zakaz aborcji oraz odpowiedzialność karną dla każdego, kto spowoduje śmierć dziecka poczętego, również dla matki. Ustawa zakłada tzw. "zabójstwo prenatalne". "Zabójcą prenatalnym" będzie osoba, która "powoduje śmierć dziecka poczętego". Ustawodawca przewidział kary od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności. Ustawa stwierdza też, że "aborcja nie może zostać w żadnych okolicznościach uznana za niezbędną dla ratowania życia matki". Zdecydowano, że istnieje "pierwszeństwo ochrony życia przed ochroną zdrowia".

Obecnie można przerwać ciążę, jeśli płód jest uszkodzony lub nieuleczalnie chory, ale autorzy projektu forsowanego przez PiS uważają, że dziecko nieodwracalnie bądź nieuleczalnie chore "zasługuje na pełną ochronę życia i zdrowia". Po wejściu ustawy w życie nie można byłoby legalnie usunąć ciąży powstałej w wyniku gwałtu. Twórcy stwierdzają bowiem, że "nie istnieje prawo do nieurodzenia dziecka". Pomysłodawcy uważają, że "dziecko nie ponosi winy za czyn, który jego ojciec wyrządził jego matce". W ustawie stwierdzono też, że badania i leczenie w trakcie ciąży mogą stanowić zagrożenie dla płodu, co oznacza, że w razie jego obumarcia, lekarz mógłby zostać pociągnięty do odpowiedzialności karnej.


Nie wygracie wojny z kobietami! 

To wszystko sprawiło, że wiele kobiet nie poszło w poniedziałek na uczelnie czy do pracy, tylko pojawiły się na ulicach Gdańska w tzw. czarnym proteście.

Młodsze walczyły dla siebie. Starsze, dla swoich córek: - Aborcja to nie jest pójście do kosmetyczki - mówiła mi 50-letnia kobieta. - To są zawsze osobiste dramaty. Większość kobiet i tak z prawa do aborcji nie skorzysta. Ale trzeba im zostawić wybór. Nie może być tak, że o życiu i wyborach mojej córki zdecydują starsi konserwatywni mężczyźni, w tym kler. 

Niektóre protestujące mówiły, że są wierzące, chodzą do kościoła, że jest różnica między ojcem Rydzykiem a przeciętnym wyznawcą wiary. Jedna z kobiet deklarowała nawet, że jest w radzie parafialnej. A mimo to była na Czarnym Proteście, bo wierzy w wolny wybór dla kobiet. 

Czarny protest trwał od rana. Najpierw pod kinem Krewetka w Gdańsku, aby o godz. 16 przenieść się na plac Solidarności. Tu zgromadziło się kilka tysięcy kobiet, być może nawet około 10 tysięcy. 

W czasie swojego przemówienia na pl. Solidarności Barbara Brzezicka z Partii Razem mówiła do PiS: - Nie wygracie wojny z kobietami! Nie jesteśmy waszą własnością. Nasze życie nie będzie przedmiotem waszych teoretycznych dyskusji! Rolą państwa nie jest wysyłanie policjantów do szpitali. Zadbajcie lepiej o kobiety bite i gwałcone. Chcemy dostępu do in vitro, do antykoncepcji, do rzetelnej edukacji seksualnej. PiS przygotował barbarzyńską ustawę antyaborcyjną, która nie śniła nam się w najgorszych snach.

Kobiety zebrane na placu skandowały: - Rząd nie ciąża, można go usunąć!!! 

9-letnia Amelka Kowalczyk z Wrzeszcza, stała z mamą Martą i trzymała w małych rączkach transparent: "Chcę mieć siostrę, ale... bardziej chcę mieć mamę!". Dorosłe kobiety obok manifestowały pod hasłem: "Nie chcemy umierać w imię ideologii". 

Anna Strzałkowska z organizacji Tolerado mówiła: - Panie prezesie Kaczyński, etat Boga jest już zajęty! 

Młoda kobieta w ciąży nakleiła na brzuchu kartkę "Dziecko z miłości". - Dziecko z miłości to nie dziecko z gwałtu - powiedziała nam. 

Portal gdansk.pl rozmawiał z uczestniczkami protestu. - Drażni mnie mylne przekonanie, że kobiety trzeba koniecznie pozbawić prawa do decydowania o sobie, bo inaczej będą zachodzić w ciążę tylko po to, żeby ją usunąć - mówi Magdalena Andrzejczyk, 40-letnia nauczycielka. - Nie ukrywam, że doprowadza mnie to do białej gorączki. Otacza nas nienawiść i zwykła pogarda wobec kobiet. I dlatego dzisiaj przyszłam na protest. Po raz pierwszy w życiu. Oby ostatni.  

Na wiecu był też Radomir Szumełda, prezes KOD Pomorze. Powiedział gdansk.pl: - Ci młodzi ludzie, którzy tu są, muszą wreszcie zrozumieć, że jako KOD walczymy o Trybunał Konstytucyjny właśnie po to, by był on hamulcem dla szaleństwa PiS, dla takich ustaw, jak ta. Te sprawy są połączone! Musimy dotrzeć z tym przekazem do młodzieży. 

Obok głównego protestu był też na placu Solidarności mały protest zwolenników restrykcyjnej ustawy proponowanej przez PiS. Odmawiali oni różaniec pod transparentami przedstawiającymi krwawe płody po aborcji. Byli jednak zagłuszani przez megafony Czarnego Protestu.

TV

Gdański zegar spełnia życzenia?