• Start
  • Wiadomości
  • Jakub Wawrzyniak wreszcie przemówił. W szatni. Do kibiców

Jakub Wawrzyniak wreszcie przemówił. W szatni. Do kibiców

Lubi słuchać zespołu AC/DC, grał przy temperaturze minus 20 stopni, miał okazję wysłuchać, jako piłkarz, hymnu Ligii Mistrzów. - Rano biorę pieska na spacer. Na ósmą zawożę dzieci do szkoły i zaraz jadę na trening - opowiadał lewy obrońca gdańskiej Lechii i reprezentacji Polski. Co jeszcze mówił?
18.02.2016
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl

Niepowtarzalna szansa na zdjęcie z idolem! Jakub Wawrzyniak w otoczeniu fanek, które przychodzą nawet w zimne dni na treningi Lechii.

Kibice Lechii Gdańsk oraz reprezentacji Polski mieli niebywałą okazję, by w środę, 17 lutego, zwiedzić Stadion Energa Gdańsk wraz z lewym obrońcą Jakubem Wawrzyniakiem. Wawrzyniak był nie tylko przewodnikiem po szatni, pokoju masażu, sali konferencyjnej i korytarzu prowadzącym na murawę. Przede wszystkim odpowiadał na pytania fanów: o sobie, swojej piłkarskiej karierze, grze dla biało-zielonych i reprezentacji Polski. Mówił o kontuzjach, stanie murawy, kąpielach w lodowatej wodzie zastępujących masaż czy sposobach na wyciszenie przed meczami.

Wawrzyniak nie lubi pokazywać się w mediach, rzadko udziela wywiadów, stroni od rozgłosu. Raczej skryty, zamknięty w sobie. A szkoda, bo w czasie spaceru z 70 kibicami i kibickami (od pięciolatków po ich mamy), reprezentant Polski i filar Lechii okazał się przesympatycznym, otwartym i miłym facetem. Nasz portal nie mógł nie wykorzystać tej rzadkiej szansy na spotkanie z piłkarzem. Oto, co powiedział Wawrzyniak, zarówno dziennikarzom, jaki i kibicom, w czasie godzinnego spotkania.

O kontuzjach:

- W wieku 15 lat, podczas turnieju halowego gracz przeciwnej drużyny złamał mi nogę w dwóch miejscach. Miałem sześć operacji, siedem śrub w nodze! Gdy dojechałem na pierwszą pomoc, zapytałem lekarza, kiedy będę znów grał. A on na to: “Chłopie, będziesz miał szczęście, jeśli w ogóle będziesz chodził”. Ale teraz już wiem, że to taki zawód, że zawsze coś gdzieś boli. Przed ważnym meczem z Niemcami w eliminacjach mistrzostw Europy w Warszawie też byłem po dwutygodniowej przerwie po kontuzji, więc wyszedłem na trening ze sporym bólem.

O tym, jak wygląda jego typowy dzień:

- Codziennie pobudka o 6.40. Biorę pieska na spacer. Na ósmą zawożę dzieci do szkoły i zaraz jadę na stadion przy Traugutta na trening. Przed każdym treningiem mamy śniadanie w klubie. Nie ma obowiązku jedzenia tego śniadania, bo są zawodnicy, którzy mają posiłki specjalnie, indywidualnie przygotowywane. Ale do godz. 9 trzeba zjeść śniadanie, bo o 10.30 jest trening. Trening może trwać różnie: czasem godzinę, ale też ponad dwie godziny. Raz w tygodniu trenujemy dwa razy dziennie. Wczoraj ze względu na to, że i ja, i Rafał Janicki złapaliśmy czwarte żółte kartki, więc nie możemy grać z Koroną Kielce, to po treningu, gdy schodziliśmy, trener przygotowania fizycznego powiedział: “Chodźcie jeszcze chłopaki”, i przez 10-15 minut nas tak przegonił, że wróciłem do domu i przez dwie godziny spałem. Później, po treningach, powrót do domu i normalne życie rodzinne, nic specjalnego. Żyję, jak każdy z was.

Wawrzyn w szatni Lechii, z kibicami, którzy chcą wiedzieć, kiedy zespół Lechii stworzy historię, jak głosi motto na ścianie.

Najważniejszy moment na boisku:

- Chyba w 93. minucie meczu towarzyskiego z Niemcami na tym stadionie. (śmiech) [w czasie meczu towarzyskiego w 2012 roku piłkarz potknął się, w wyniku czego Polska straciła prowadzenie i historyczną szansę na zwycięstwo - red.] Tak naprawdę było takich ważnych momentów bardzo dużo. Mecze ligowe i mecze reprezentacyjne, jak ten z Irlandią w Warszawie. Na pewno niezapomnianym przeżyciem jest usłyszeć hymn Ligi Mistrzów, ja usłyszałem go, grając w Panathinaikosie Ateny w meczu 1/8 z Villareal w 2009 roku. Uwierzcie, że to robi wrażenie!

O niechęci do mediów:

- Od spotkań z dziennikarzami wolę spotkania z uczniami w szkołach, czy z kibicami na stadionie, takie, jak to dzisiaj. Jest dobrze, jeśli udzielę długiego, półgodzinnego wywiadu, i potem sam go autoryzuję i wszystko jest dokładnie wyjaśnione, bez przekłamań. Ale za dużo jest dziś przedruków: jakiś portal cytuje dwa moje zdania, zupełnie wyrwane z kontekstu, dziennikarz dopisuje do nich dwa swoje, wszystko jest przeinaczone, a ja nie mam szansy tego sprostować. Nie ufam takim mediom, takim dziennikarzom. Dlatego staram się jak najrzadziej udzielać wywiadów.

O wkładkach do butów:

- Nie mam robionych specjalnych butów tylko dla mnie, ale za to mam kontrakt z Adidasem, który robi dla mnie w Niemczech specjalnie wkładki do butów. Jadę do nich, oni robią odlew mojej stopy, potem go zdejmują i na tej podstawie produkują dla mnie specjalne wkładki do gry. Mamy też ochraniacze specjalnie dopasowywane do naszych kości piszczelowych.

O stanie murawy na gdańskim stadionie:

- Nie komentuję tego. No dobra, powiem: czasem trudno zawodnikowi utrzymać tu równowagę, nie mówiąc już o rozgrywaniu piłki. To mogą być kwestie braku dostępu słońca i wiatru do murawy. Jest taki klimat, że trawa nie rośnie tu za bardzo. Więc staramy się oszczędzać to boisko. Ale rozumiem, że specjaliści się tym zajmują i stan murawy ma ulec poprawie.

Kibice, zarówno ci mali, jak i dorośli, byli od początku do końca zasłuchani w słowa lewego obrońcy, jakby było to kazanie świętego.

O klubie zagranicznym, który najbardziej lubi:

- Nie będę tu odkrywczy: uważam, że jest taka dyscyplina, jak piłka nożna, ale jest osobna dyscyplina, która nazywa się FC Barcelona. Niby robimy wszyscy to samo, ale oni inaczej. Jak cały świat, ja też podziwiam trio Messi - Neymar - Suarez.

O młodzieży Lechii Gdańsk: 

- Ja mam takiego swojego faworyta, ulubieńca. Wierzę w to, że on osiągnie dużo w piłce. To Julek Letniowski, świetny chłopak. Dbam o niego w szatni, mówię: “Julek, jak któryś z kolegów z drużyny coś ci powie, to dawaj od razu do Wawrzyna, i będziemy robić porządek”. Oczywiście każdy z tych chłopaków może osiągnąć sukces, ale to długa droga i od nich dużo zależy. Wydaje mi się, że tu mają świetny start, bo mają możliwość trenować z zawodnikami z pierwszej drużyny. Jest się od kogo uczyć.

Po co w szatni telewzior?

- W przerwie meczu nasz analityk już ma pierwszych 45 minut nagrane. On z tego wybiera te momenty, gdy popełniamy ten sam błąd raz i drugi, i przeciwnik ma z tego dobre sytuacje. Wtedy na szybko jest korekta. Czasem w szatni w przerwie jest nieprzyjemnie, głośno, ale to też część tej pracy.

Wawrzyniak w sali konferencyjnej. Okazuje się, że potrafi się pięknie uśmiechnąć.

Czy boi się kogoś z polskiej grupy na Euro?

- Nikogo się nie boję! Wiadomo, że mecz z Niemcami będzie wyjątkowy ze względu na historię, na nasze dotychczasowe pojedynki. Ale żeby wyjść z grupy, to samo zwycięstwo z Niemcami nic nie da. Od pierwszego meczu trzeba będzie grać ostro. Mamy w reprezentacji Polski świetną grupę piłkarzy, trener Nawałka stworzył świetny zespół. Ja gram z przerwami w reprezentacji od 2007 roku i takiej grupy, aż tak trzymającej się mocno razem, wcześniej nie było. Możemy dużo zwojować. Gramy dobrze, gramy powtarzalnie, mamy wybitnych piłkarzy, ciężko pracujemy na sukces. Sztab szkoleniowy jest fantastycznie zorganizowany.

O Legii Warszawa:

- Zawsze podkreślałem, że w życiu i sporcie szacunek jest bardzo ważny. Ja w Legii osiągnąłem największe sukcesy sportowe. Moje życie prywatne, narodziny moich dzieci, to też okres, kiedy byłem piłkarzem Legii Warszwa. Zdobyłem z Legią dwa razy mistrzostwo Polski, cztery puchary Polski, Superpuchar, grałem w Lidze Europy. Szanuję ten klub, a przeciwko Legii to chciałbym zagrać dobry mecz, żeby kibice widzieli, że ten gość naprawdę się wyróżnia. Pamiętam spotkanie z Legią, w którym nie mogłem niestety grać, bo miałem kontuzję. Bito wtedy na stadionie w Gdańsku rekord frekwencji. Wtedy zrozumiałem, że fajnie trafiłem, że to świetny stadion, a klub jest dla gdańszczan bardzo ważnym elementem życia.

O symulowaniu:

- Każdy łapie się różnych sposobów, żeby nabrać sędziego, ale ja jestem przeciwnikiem tego. Grajmy do końca, agresywnie, ale nie brutalnie, a jak ktoś komuś “posmaruje” czasem po nogach, to niech od razu nie udaje. Anglia z tego słynie, że czasem się wydaje, że był faul, a jednak zawodnik poszkodowany nie ma żadnych pretensji. Marek Saganowski opowiadał, że w Anglii na meczu ligowym wymusił karnego, sędzia dał się nabrać, Marek strzelili bramkę, a następnego dnia na treningu zawodnicy z jego drużyny powiedzieli mu “żeby to było ostatni raz, tak nie robimy!”. U nas jest całkiem inaczej.  

Kuba pokazuje kibicom drogę na murawę. Tędy piłkarze wychodzą na mecze...

O grze w Rosji (zawodnik grał w drużynie Amkar Perm):

- W Rosji było bardzo zimno. Grałem mecze przy minus 20 stopniach. Nie można się było ani na chwilę zatrzymać, bo się zamarzało momentalnie.  

O przedmeczowym rytuale:

- Jetem jednym z niewielu, który nie ma takich przyzwyczajeń. Jedni wychodzą na boisko lewą nogą, inny prawą. Ja po prostu sprawdzam, czy mam wysokie kołki, żeby się nie poślizgnąć na tej murawie. Ale w rogu szatni mamy boomboxa [sprzęt muzyczny z dużymi głośnikami - przyp. red.] i dosyć głośno tu jest. Ja bardzo lubię AC/DC, i jak włączam, to niektórzy wychodzą, bo tego nie lubią. Jak schodzimy z rogrzewki przedmeczowej, to rzeczy rzucamy na podłogę. Ktoś może uzna, że to nieeleganckie, że zrzucam koszulkę, ortalion i rękawiczki na podłogę, ale każdy z nas ma inne zadania. Podchodzę z szacunkiem do człowieka, który to zbiera, bo to jest jego praca, razem pracujemy na sukces drużyny. On to zbiera i jest porządek. Natomiast po meczu, nawet lepiej niż masaż, służy mi kąpiel w zimnej wodzie z kostkami lodu. To mnie stawia na nogi. 

Najlepszy kolega w klubie?

- Lubię każdego. Ale z Grześkiem Wojtkowiakiem przyszliśmy do Lechii w tym samym momencie, mieszkamy na zgrupowaniach razem i nawet w szatni na Traugutta siedzimy obok siebie.  

Czy nowy trener Lechii Piotr Nowak zrobi z nich drużynę?

- Nie ma możliwości, żeby osiągnąć sukces indywidualnie. Do tego potrzeba drużyny. My bardzo liczymy na to, że w końcu przełożymy na boisko ten nasz potencjał, o którym się tyle mówi. Liczę na to bardzo. Nie jestem w stanie zapewnić, że tak będzie, ale dokładamy wszelkich starań. Obóz przygotowawczy przepracowaliśmy solidnie i teraz tylko przełożyć to wszystko na boisko.

Wawrzyniak nie jest zachwycony stanem murawy, ale i tak cieszy się, że gra w Gdańsku.

Spotkanie z Jakubem Wawrzyniakiem było trzecim z cyklu "Spacer po Stadion Energa Gdańsk". W poprzednich edycjach po obiekcie oprowadzali i opowiadali o swoich karierach Jarosław Bieniuk i Maciej Makuszewski. Kolejne spotkania wkrótce. 
 
 

TV

Mevo się kręci!