• Start
  • Wiadomości
  • Hybrydowa Lechia: bardzo mocna z trzema golami braci Paixao. Na trybunach 15 tysięcy

Hybrydowa Lechia: bardzo mocna z trzema golami braci Paixao. Na trybunach 15 tysięcy

Lechia zagrała na Stadion Energa Gdańsk w sobotę, 30 lipca, po raz pierwszy na nowej, hybrydowej murawie. Taka nawierzchnia wymagała porządnego wyniku. 3:1 z Wisłą Kraków jest do przyjęcia. - Wybornie nam się grało! Słowa podziękowania dla przedsiębiorstwa Trawnik i operatora stadionu - mówił po meczu trener Piotr Nowak.
30.07.2016
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl

Marco Paixao zaraz zrzuci koszulkę po golu na 3:1. Akcję rozpoczął Grzegorz Kuświk, który podał dokładnie do Flavio Paixao a ten do brata

Murawa rzeczywiście jest piękna. Monumentalna, soczyście zielona. Wygląda jak zadbany trawnik przed dystyngowaną rezydencją. Wiadomo, hybryda! Jak nie grać dobrze na takim cacku? 

Po przegranej z Wisłą Płock 1:2 i zwycięstwie na wyjeździe z Górnikiem Łęczna 2:1, szkoleniowiec biało-zielonych powiedział, że Lechia za dużo gra sercem, za mało głową, że trzeba umieć grę uspokoić, nie grać na wariata. Efektownie i prosto.

I tak się stało w sobotę, 30 lipca, na Stadion Energa Gdańsk. Lechia prowadziła 1:0 po bramce Flavio Paixao w 30. minucie, ale zaczęła się w drugiej połowie chwiać. Zwłaszcza po wyrównującym golu dla Wisły zdobytym przez Rafała Boguskiego w 57. minucie. Podopieczni trenera Dariusza Wdowczyka zaczęli wyglądać, jak zespół, który przejmuje inicjatywę.

A jednak zespół Nowaka pozbierał się, skoncentrował i zadał dwa decydujące ciosy: Flavio Paixao (68. minuta) i Marco Paixao (89. minuta).

Lechia była więc zespołem hybrydowym, złożonym z różnych kawałków: przez większą część meczu była silna, ale miała momenty niepewności, słabości. 

A Wisła? Gdzie te czasy, gdy Wisła była największą potęga piłkarską w kraju, naszym towarem eksportowym? Teraz Wisła przyjechała do Gdańska na kacu, po przegranej z Arką 0:3 w poprzedniej kolejce. Krakowianie w Gdyni zostali brutalnie zlani przez beniaminka, byli właściwie na kolanach, jak dawny mistrz bokserski, który po kilku ciosach zatacza się na linach, by zaraz upaść na deski.

Jeśli Wisła przyjechała po coś do Gdańska, to po to, by się odbudować, pokazać, że jej piłkarze zasługują na noszenie na piersi słynnej Białej Gwiazdy. Wisła musiała wyleczyć kaca, jakim była porażka z Arką. Otrzeźwieć. Nie udało się. Dostała kolejne lanie. Kac jest podwójny. Trzeba będzie silniejszego lekarstwa. Nowy właściciel Wisły, Jakub Meresiński, który właśnie kupił Wisłę od Tele-Foniki Bogusława Cupiała, nie będzie zadowolony.

Lechia - która wczoraj ogłosiła, że ma nowego sponsora - miała natomiast pokazać, że jest drużyną stabilną, że bardziej do twarzy jej z 2:1 z Łęczną, niż z 1:2 z Wisłą Płock, że potrafi wygrywać, mimo, że może przechodzić mały kryzys w trakcie 90 minut. 

To się udało! Trener Piotr Nowak na konferencji pomeczowej: - Po straconej bramce nie było nerwowości. Dalej graliśmy to, co mieliśmy grać. Nie byliśmy zdeprymowani. Najważniejsze, że piłkarze się nie poddali. Mieliśmy moment słabości, ale przecież nie można cały czas grać do przodu.
 

To był mecz braci Paixao. Flavio (z prawej) zdobył dwa gole i miał jedną asystę. Marco strzelił jedną bramkę

Rzeczywiście, wygląda na to, że drużyna jest coraz mocniejsza psychicznie. To był mecz walki, agresji, ambicji, czasem brutalnych fauli. Najlepiej obrazują to pyskówki Patryka Małeckiego (Wisła) z Grzegorzem Wojtkowiakiem (Lechia) już w doliczonym czasie gry. Po jednym ze starć panowie ruszyli do siebie, krzyczeli, gestykulowali i trwało to jeszcze dobre dwie minuty. Nie odpuszczali. Dosłownie do końca.

To nie była doskonała Lechia, ale momentami taka, która rzeczywiście może powalczyć o europejskie puchary. A nawet o mistrzostwo!

Piotr Nowak: - Musimy wierzyć w siebie i cieszyć się małymi rzeczami. Zrobiliśmy jeden krok do tego, jak ma nasz poziom wyglądać.

Tuż przed meczem stadionowy konferansjer podał wyniki wcześniej zakończonych meczów Lotto Ekstraklasy. Wynik Arki Gdynia z Ruchem Chorzów 3:0 został wygwizdany przez kibiców Lechii. Ale paradoksalnie, to Lechia musi równać do Arki i gonić ją w tabeli. Derbowy sąsiad ma bowiem zabójcze wejście w sezon. Po przegranej w Niecieczy 0:2, żółto-niebiescy mają dwa zwycięstwa po 3:0 u siebie. Lechia ma więc w beniaminku z Gdyni niewygodnego sąsiada, niby mniejszego i uboższego, który jednak nagle - wbrew oczekiwaniom - kupił nowe, lepsze auto. I teraz to on szpanuje na ulicy.

Lechia musi tydzień w tydzień odpowiadać dobrymi wynikami. Meczem z Wisłą odpowiedziała aż nadto - 3:1 w dobrym stylu robi wrażenie i napawa optymizmem.

Jeśli Arka i Lechia zachowają taką formę, to czekają nas przepiękne derby. Dobrze więc, że murawa w Gdańsku jest w tak świetnym stanie. Będziemy mieli szybki, efektywny i efektowny mecz. To jednak dopiero w połowie kwietnia 2017 roku.


Lechia Gdańsk - Wisła Kraków 3:1 (1:0)

Bramki: F. Paixao (30., 68.), M. Paixao (89.) - Boguski (57.)

Żółte kartki: F. Paixao, Wawrzyniak, Peszko, M. Paixao - Małecki, Brlek, Głowacki

Lechia: Milinković-Savić - Janicki, Maloca, Wawrzyniak - F. Paixao, Gamakow (62. M. Paixao), Chrapek, Krasić, Peszko (83. Wojtkowiak) - Wolski (58. Stolarski), Kuświk

Wisła: Załuska - Guzmics, Głowacki, Sadlok (71. Ondrasek) - Cywka, Popvić (57. Zachara), Brlek - Boguski, Małecki - Brożek



TV

Lekcja Obywatelska z prezydent Gdańska w Zespole Szkół Specjalnych nr 1